Sąd przywrócił prof. Grzywacza do pracy na Akademii Muzycznej w Gdańsku
Prof. Maciej Grzywacz otrzymał wypowiedzenie od rektora aMuz, prof. Ryszarda Minkiewicza 8 września 2021. Powodu tej decyzji miała być utrata zaufania przez pracodawcę. Rektor zarzucał wykładowcy nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy, forsowanie własnej wizji funkcjonowania akademii, krytykowanie przełożonych i współpracowników, nieprawidłowości związane z administrowaniem oficjalnym profilem uczelni na Facebooku oraz brak przedłożenia planów artystycznych katedry.
Oficjalny powód: nieobecność. Nieoficjalny: cenzura artystyczna?
Zdaniem prof. Grzywacza prawdziwy powód zwolnienia był inny: chodziło o konflikt wokół utworu przygotowanego przez jedną ze studentek wokalistyki, jako dyplomu. Rapowany kawałek „Nie żałuję” Natalii Capelik-Muiangi zawierał odniesienia polityczne, nieprzychylne dla rządzącego wówczas Prawa i Sprawiedliwości. Koncert miał być prezentowany na uczelnianym kanale w serwisie YouTube, ale rektor wstrzymał emisję (ostatecznie zaprezentowano go tam z kilkumiesięcznym opóźnieniem). Sprawa trafiła pod dyskusję Senatu uczelni, gdzie na wstępie przedstawiono zamówioną przez rektora opinię prawną, z której wynikało, że upublicznienie piosenki naraża jej autorkę na zarzut popełnienia wykroczenia przeciwko obyczajności, a także o znieważenie organu publicznego. W obronie studentki wystąpił prof. Grzywacz powołując, się na prawo do wolności artystycznej, a rektorowi zasugerował, że kieruje nim lęk przed utratą ministerialnych subwencji. W efekcie po trzech miesiącach Grzywacza zwolniono. Ukarano także opiekunkę Natalii Capelik-Muiangi, dr Krystynę Stańko.
W rozmowie z zawszepomorze.pl prof. Minkiewicza zaprzeczał wówczas by obie decyzje dyscyplinarne miały cokolwiek wspólnego z tamą sprawą.
ZOBACZ TEŻ: Profesor Maciej Grzywacz odmówił udziału w uroczystości u prezydenta
Profesor domaga się pół miliona złotych odszkodowania za dyskryminację
28 lipca 2025 Sąd Pracy w Gdańsku przywrócił prof. Macieja Grzywacza do pracy. Wyrok nie jest prawomocny, rektorowi przysługuje odwołanie.
– To wygrana na całej linii – powiedział nam prof. Maciej Grzywacz. – Ubiegałem się bowiem nie tylko o to, żeby sąd uznał wypowiedzenie za bezskuteczne, ale również o przywrócił mnie do pracy na uczelni. Po procesie prawnik powiedział mi, że sądy tego na ogół nie robią. A jednak tak się stało.
Droga powrotu na uczelnię może być jednak długa. Najpierw sąd musi wydać pisemne uzasadnienie wyroku, na co czeka się niekiedy kilka miesięcy. Potem należy się liczyć z apelacja uczelni.
– Prawnik, jak zawsze, trochę sprowadza na ziemię, żebym za bardzo się nie cieszył, bo to jeszcze będzie trochę trwało – mówi wykładowca. – Natomiast teraz jestem spokojniejszy dlatego, że rozpocząłem pracę na Wydziale Jazzu Akademii Sztuki w Szczecinie, więc jestem teraz zabezpieczony. Wcześniej przez dwa lata, jako profesor tytularny, byłem bez pracy i dlatego prawnicy poradzili mi, żeby złożyć jeszcze jeden pozew, antydyskryminacyjny, o odszkodowanie. Uznali bowiem, że zwolniono mnie za to, że miałem inne poglądy, niż władze uczelni. nie chodzi nawet o polityczne poglądy, tylko generalnie o to, że miałem inne zdanie na wiele tematów i z tego powodu zostałem zwolniony.
W drugim procesie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku Maciej Grzywacz domaga się od Akademii Muzycznej pół miliona złotych. Póki co sąd wstrzymał rozpoczęcie procesu do czasu prawomocnej decyzji w Sądzie Pracy.
























Napisz komentarz
Komentarze