Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Trwają kontrole obozów harcerskich. Ratownik: Czasami wystarczy przestrzeganie zasad

W całej Polsce do końca wakacji trwać będą dodatkowe kontrole obozów harcerskich. Tak zdecydowała ministra edukacji Barbara Nowacka. To pokłosie utonięcia podczas obozu 15-letniego Dominika.
koło ratunkowe, zdjęcie ilustracyjne
– Najważniejsze jest. moim zdaniem, uświadomienie młodym ludziom, że nie są niezniszczalni – mówi ratownik Krzysztof Domiszewski

Autor: Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne

Tragiczny wypadek na obozie harcerskim. Co zawiodło w procedurach bezpieczeństwa?

– Jestem przerażony brakiem podstawowych zasad bezpieczeństwa, jakby im się wydawało, że im nocą, w wodzie nic złego nie może się stać. To zdumiewające, że dorośli ludzie tak bardzo nie potrafią przewidzieć niebezpieczeństwa i zachowują się, jakby uczestniczyli w grze komputerowej – tak na informacje o okolicznościach śmierci nastolatka na obozie harcerskim reaguje Krzysztof Domiszewski, od ponad 10 lat ratownik wodny. 

Po nową sprawność

15-letni Dominik ze Świdnicy przebywał na obozie nad jeziorem Ośno w miejscowości Wilcze [w gminie Wolsztyn – red.] w Wielkopolsce, zorganizowanym przez Okręg Dolnośląski Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. W trakcie harcerze zdobywali kolejne sprawności – i to okoliczności uzyskania jednej z nich doprowadziły do tragedii.

Wysportowany, dobry pływak ze sprawnościami pływackimi – tak wspominają Dominika koledzy z obozu – utonął podczas próby przepłynięcia wpław 500 metrów. Tyle że działo się to nocą, po deszczu, a Dominik był w pełnym umundurowaniu i butach. Chłopak zniknął pod wodą, nad ranem wyłowiono jego ciało.

Choć zgłaszając zaginięcie Dominika na telefon alarmowy, jego opiekun i ratownik WOPR twierdzili, że cały czas go asekurowali i płynęli koło niego, kiedy wykonywał próbę, to – jak ustaliła policja – gdy się topił, stali na pomoście. Stamtąd mogli tylko widzieć światło latarki, którą chłopak miał na czole. Wpadli w panikę, kiedy zniknęło, i dopiero wtedy użyli łodzi. Jak przekazała prokuratura – łódź i tak nie była wyposażona w sprzęt ratunkowy.

Na obozie było 74 harcerzy, został on zgłoszony do kuratorium oświaty oraz zatwierdzony w systemie wewnętrznym ZHR. Kadra była przeszkolona w zakresie bezpieczeństwa oraz wychowania harcerskiego.

Ciężkie buty, stres, skurcz? Procedury bezpieczeństwa na obozach harcerskich pod lupą

– Ja 15-latka ani żadnych innych uczestników obozu w nocy do wody nie wpuściłbym – mówił w mediach Paweł Błasiak, prezes zarządu głównego WOPR (Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego).

Krzysztof Domiszewski, który jest nie tylko ratownikiem, ale i trenerem pływania, uważa, że – by nie dopuścić do tragedii – wystarczyło zachować najprostsze podstawowe zasady bezpieczeństwa. 

Bezpośrednie zabezpieczenie łodzią albo kajakiem, by ratownik mógł dosięgnąć płynącego. Do tego zabezpieczenie bojką asekuracyjną. Gdyby chłopak miał ją przy sobie, to w każdej chwili mógłby ją złapać i poczekać na pomoc.

Krzysztof Domiszewski / ratownik WOPR i trener pływania

Dominik płynął nie tylko w ubraniu, ale i w butach. 

– To w sumie jak kotwica – przyznaje Domiszewski. – Pływanie w butach jest trudne, trzeba umieć to robić. Ciężkie buty, stres, możliwy skurcz mięśni… Wszystko to może prowadzić do utonięcia. Do tego, jeśli coś się dzieje, to nawet doświadczony ratownik mógłby mieć problem z utrzymaniem go na wodzie!

Jego zdaniem – jeśli już ktoś zatwierdził taką próbę – to powinno jej towarzyszyć dwóch ratowników, obaj obok pływaka: jeden w wodzie, a drugi obok, w łodzi. 

– Jednak nie rozumiem, czemu miało służyć to, żeby chłopak pływał w nocy, i jaka to miała być sprawność harcerska. Przecież zdobywanie tego typu umiejętności można było zorganizować, np., na kąpielisku, kilkakrotnie pokonując dane odległości i płynąc wzdłuż brzegu, a nie w głąb jeziora. Gdy coś złego się dzieje, można szybciej przybyć z pomocą. 

Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP i wykładowca Akademii Marynarki Wojennej oceniał w Interii, że opiekunom zabrakło umiejętności oceny ryzyka. 

Przepłynięcie jeziora w ubraniu trzeba traktować jako działanie o charakterze ekstremalnym. A już podejmowanie takiego wyzwania w nocy znacząco zwiększa ryzyko. Świecąca na głowie latarka „czołówka” tylko pokazuje położenie pływaka, ale gdy on znika pod wodą, światło znika razem z nim.

Maciej Rokus / szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP i wykładowca Akademii Marynarki Wojennej

Jak podkreślał po tragedii, jest wiele potencjalnych zagrożeń, których nie da się całkowicie przewidzieć, ale do których należy się odpowiednio przygotować.

– Podstawą są doprecyzowany plan szkolenia czy zdobycia odznaki, i odpowiednio przygotowana kadra. Sugeruję nawet, by była zaproszona z zewnątrz, a absolutnym minimum powinien być środek asekuracyjny czy kamizelka ratunkowa, która unosiłaby harcerza na powierzchni (zapewniała mu ciągłą dodatnią pływalność w chwili zagrożenia) – mówił.

Do tego, jego zdaniem, osoba podejmująca się takiego wysiłku powinna wcześniej przejść stosowne badania lekarskie, zwłaszcza EKG wysiłkowe.

Kontrole obozów harcerskich po tragedii

Po śmierci Dominika wielkopolski kurator oświaty zdecydował o rozwiązaniu obozu. Przeprowadził także kontrolę doraźną. Raport z niej przekazał prokuraturze oraz MEN. Teraz wszystkie obozy harcerskie czekają dodatkowe kontrole – taką decyzję podjęła minister edukacji Barbara Nowacka.

– Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży jest najważniejsze, dlatego wspólnie z państwem wypracujemy rozwiązania, których celem będzie zwiększenie bezpieczeństwa osób przebywających na obozach – powiedziała Nowacka na spotkaniu z kuratorami oświaty i przedstawicielami organizacji harcerskich.

Do nich zwróciła się o przegląd ich procedur wewnętrznych, zwłaszcza w zakresie nadzoru komendantów nad procesem wychowawczym, ale również w zakresie realizacji założonych celów wychowawczych, oraz skonsultowanie planowanych zmian w rozporządzeniu dotyczącym wypoczynku. Zapewniła jednocześnie, że nie zamierza wprowadzać regulacji, które osłabiłyby ducha skautingu. 

Ruch harcerski jest dla nas bardzo ważny, ale czasy się zmieniają, wymagania dotyczące bezpieczeństwa muszą być zwiększone.

Barbara Nowacka / ministra edukacji

Nowacka zaleciła przeprowadzenie kontroli obozów harcerskich już trwających oraz tych, które jeszcze się odbędą. MEN planuje też zebrać od kuratorów propozycje zmian w rozporządzeniu w sprawie wypoczynku letniego i zimowego – w tym dotyczących uprawnień do opieki, systemu zgłoszeń wypoczynku oraz warunków i zakresu kontroli. Jesienią mają one trafić do konsultacji społecznych.

– Najważniejsze jest. moim zdaniem, uświadomienie młodym ludziom, że nie są niezniszczalni – mówi ratownik Krzysztof Domiszewski. – Najbardziej szczegółowe procedury nie sprawdzą się w 100 procentach, jeśli nie dotrze do nich, że zło może wydarzyć się także im. I że nie da się zresetować i zacząć od nowa.

Śmierć 15-letniego Dominika. Zarzuty dla dowódcy drużyny i ratownika

Przypomnijmy, do tragedii doszło ok. godz. 1, w nocy z 23 na 24 lipca, dzień przed zakończeniem obozu. Jak przekazała policja, 15-letni Dominik zdobywał sprawność harcerską, a próba polegała na przepłynięciu wpław jeziora i rozpaleniu ogniska na drugim brzegu. Prokuratura ustala, skąd wziął się pomysł na taki sposób podniesienia sprawności harcerskiej oraz czy 15-latek był jedyną osobą, która została poddawana takiej próbie na obozie.

akcja poszukiwawcza 15-letniego Dominika w jeziorze Ośno
 Akcja poszukiwawcza w jeziorze Ośno w miejscowości Wilcze trwała kilka godzin (fot. mł. kpt. Hubert Pukacki | KP PSP Wolsztyn)

Zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci 15-latka, a także narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu usłyszeli 21-letni dowódca drużyny harcerskiej i 19-letni ratownik wodny. Pierwszy z nich – jak informowała prokuratura – kazał Dominikowi przepłynąć jezioro, a drugi dopuścił do takiej sytuacji. Sprawdzono, że obaj byli trzeźwi. Żaden nie przyznał się do winy. Grozi im 5 lat więzienia.

ZHR: Współpracujemy z prokuraturą i służbami państwowymi

Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej poinformował, że przekazał prokuraturze pełną dokumentację dotyczącą śmiertelnego wypadku. Naczelnictwo ZHR wydało też komunikaty w tej sprawie. Czytamy m.in.: 

„Współpracujemy z prokuraturą i służbami państwowymi, dążąc do rzetelnego wyjaśnienia tej tragedii. Analizujemy aktualną sytuację na trwających i zaplanowanych do końca wakacji obozach, dbając o bezpieczeństwo uczestników i kadry. Trwa wewnętrzny audyt, nadzorowany przez Naczelnictwo ZHR, który ma na celu sprawdzenie spójności w istniejących rozwiązaniach systemowych oraz wprowadzenie ewentualnych działań korygujących, tak aby jeszcze skuteczniej dbać o bezpieczeństwo podopiecznych. Do omówienia rezultatów zaprosimy konsultantów zewnętrznych”.

We wcześniejszym komunikacie kierownictwo ZHR oświadczyło natomiast: 

„Chcemy podkreślić, że kadry obozów to osoby wyszkolone. Chociaż są wolontariuszami i często młodymi osobami, mają odpowiednie kwalifikacje potwierdzone stopniami instruktorskimi. Dzieci, rodzice i kadra nie poznają się dopiero na obozach. Znają się z całorocznej pracy drużyny”.

– Każdy obóz harcerski organizowany przez ZHR musi spełniać rygorystyczne wymagania prawa oraz nasze własne procedury – podkreślono, zwracając jednocześnie uwagę, że każdego roku ZHR organizuje prawie 300 takich obozów. – Zdobywanie sprawności i realizacja prób na stopnie to integralna część programu wychowawczego ZHR. Każde zadanie powinno być dostosowane do wieku, możliwości i doświadczenia harcerza, oraz warunków obozowych, przy zachowaniu pełnego nadzoru i zabezpieczeń. Działania, które narażają zdrowie i życie harcerek oraz harcerzy nie są naszym standardem”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama