Ksiądz z Sasina poszukiwany listem gończym. Zniknął z 4 milionami złotych
Imię i nazwisko byłego proboszcza z Sasina widnieje w dwóch... rejestrach. Pierwszy to spis kapłanów Diecezji Pelplińskiej. Tam dowiadujemy się, że ksiądz Krzysztof Szykowny ma 52 lata, a święcenia kapłańskie przyjął w 2001 roku w Pelplinie. Później pełnił posługę m.in. w Chojnicach i właśnie w Sasinie. Nie ma jednak informacji, w której parafii obecnie sprawuje posługę duszpasterską. Wszystko dlatego, że ksiądz po wyjeździe z Sasina... zniknął. A wraz z nim ok. 4 mln zł, które „pożyczył” z parafii, a także od mieszkańców Sasina i okolic, którzy mu zaufali oraz od różnych sponsorów i firm. A jako że tych pieniędzy nigdy nie oddał, sprawa trafiła na policję i do prokuratury. Śledczy nie mogąc ustalić miejsca pobytu duchownego wydali za nim list gończy.
Duchownego z Sasina szuka policja
I w połowie lipca tego roku ksiądz Krzysztof znalazł się także w drugim rejestrze – osób poszukiwanych przez policję. Tu zawarte są bardziej szczegółowe informacje jak imię ojca, matki (jej nazwisko panieńskie) czy miejsce ostatniego zameldowania. Z racji miejsca urodzenia i zameldowania sprawę poszukiwania pilotują policjanci z Sępólna Krajeńskiego i Bydgoszczy (kujawsko-pomorskie). Jak sprawdziliśmy w czwartek, 7 sierpnia, poszukiwania księdza nadal są w toku.
A podstawą poszukiwań jest art. 286 par. 1, który mówi o oszustwie: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Śledztwo trwa, ale bez podejrzanego
Ksiądz Krzysztof Szykowny proboszczem w Sasinie został w sierpniu 2016 roku. Zdaniem prokuratury oszukał ponad 40 osób oraz parafię i firmy na blisko 4 mln zł. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Wejherowie, ale śledczy nie mogą postawić księdzu zarzutów, gdyż ten „rozpłynął się”. Ksiądz, zdaniem parafian, uciekł z pieniędzmi. Postępowanie zostało zawieszone, a za byłym proboszczem wydano list gończy.
Drugi list gończy i wcześniejszy wyrok
Okazuje się jednak, że to nie pierwszy i nie jedyny list gończy za księdzem Krzysztofem. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", wcześniej (w maju tego roku) list gończy wydał za nim Sąd Rejonowy w Tczewie. Ksiądz został bowiem już wcześniej prawomocnie skazany za przywłaszczenie 16 tys. zł wpłaconych mu przez parafian na pokrycie kosztów pielgrzymki do Ziemi Świętej. Pielgrzymka jednak się nie odbyła, a ludzie swoich pieniędzy nie odzyskali.
- Były proboszcz został skazany na karę czterech miesięcy ograniczenia wolności, polegającej na wykonywaniu pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Miał też obowiązek naprawienia szkody – informuje Wyborcza.
Jako że ksiądz nie przystąpił do wykonywania kary w kwietniu tego roku prace społeczne zamieniono na dwa miesiące pozbawienia wolności. Kara została jednak zawieszona, gdyż księdza nie można odnaleźć.
























Napisz komentarz
Komentarze