Nastawienie na ostry spór z rządem potwierdza także dobór współpracowników w Kancelarii Prezydenta RP. Ta obsada mówi więcej niż samo orędzie. Kluczowe stanowiska objęli czynni politycy PiS, osoby związane nie tylko ideowo, ale też emocjonalnie i personalnie z poprzednią władzą. Karol Nawrocki, mimo akademickiego sznytu i narracji o wartościach, otoczył się przedstawicielami jednej partii – dzisiaj będącej w opozycji.
CZYTAJ TEŻ: Karol Nawrocki złożył przysięgę. Mówił o podziałach w polskim życiu politycznym
Trudno się dziwić, że przedstawiciele rządu odebrali to jako zapowiedź kadencji bardziej konfliktowej niż współpracującej. A społeczeństwo nadal pozostaje podzielone – nie tyle po linii partyjnej, co emocjonalnej. Pojednanie wymaga dziś nie tylko dobrej woli, ale też politycznej odwagi.
Niestety, na tak silnej polaryzacji społeczeństwa, korzystają dwie największe partie w Polsce – rządowa KO i opozycyjna PiS. Linia podziału przebiega między dwoma wyobrażeniami państwa: jednym – silnie zakorzenionym w tożsamości narodowej, patriotyzmie, pamięci historycznej i konserwatyzmie; drugim – proeuropejskim, liberalnym, otwartym na różnorodność i postęp.
Karol Nawrocki stoi zdecydowanie po jednej stronie. Choć jako prezydent RP powinien przynajmniej próbować zrozumieć drugą. Bo – jak podkreślił metropolita warszawski, abp Adrian Galbas, podczas nabożeństwa w dniu zaprzysiężenia - Urząd Prezydenta RP powinien jednoczyć Polaków.
Na razie nie widać takich prób. Widać za to chęć „przywracania porządku”, „naprawy ustroju” – czyli tłumaczenia, że tylko jedna Polska jest prawdziwa, a druga musi się „nawrócić”. Przy takim podejściu, nastawieniu i narracji trudno być optymistą w kwestii nadziei na zasypanie podziałów między Polakami.
Choć paradoksalnie pojednanie może przyjść z dołu. Zmęczenie społeczne konfliktem, dojrzewanie nowego pokolenia, które nie pamięta smoleńskich miesięcznic ani Trybunału Konstytucyjnego sprzed „reform” – to mogą być czynniki, które zaczną łagodzić społeczne napięcia niezależnie od tego, co mówi się w orędziach czy pisze na platformie X.
Może z czasem nowy prezydent zdecyduje się wyjść poza logikę plemienną i kiedyś przemówi także do tych, którzy na niego nie głosowali. Wtedy stanie się głową państwa ponad podziałami. Na razie jest jednak bardziej głową jednej Polski. A wszystkie słowa, znaki i obsada Kancelarii wskazują, że przynajmniej do wyborów parlamentarnych w roku 2027 Polska nie będzie się jednoczyć. Będzie się jeszcze bardziej uczyć żyć obok siebie – jak dwa kraje w jednym państwie.
























Napisz komentarz
Komentarze