Obejmując przed ponad rokiem stanowisko dyrektora Muzeum II Wojny Światowej zwracał pan uwagę, że pozostawiony przez poprzedników projekt Muzeum Westerplatte trzeba przeanalizować z ołówkiem w ręku. Czy i jakie muzeum powstanie na Westerplatte?
Realizujemy projekt, który wygrał konkurs. Natomiast bojąc się o to, czy finanse przeznaczone na Muzeum Westerplatte wystarczą na ten projekt, ekipa nadzorująca inwestycje dokonała szeregu zmian obniżających jej koszty.
Gdzie szukacie oszczędności?
Jest to na przykład obniżenie wysokości budynku o około metr. Dzięki temu poważnie zmniejsza się kubatura, co przynosi zmniejszenie o mniej więcej 8 proc. kosztów inwestycji. Wykreśliliśmy również z projektu pokoje gościnne. Najkrócej rzecz ujmując, „strugamy” projekt tak, żeby zmieścił się on w 300 mln zł dotacji. Mamy pełną świadomość, że jeżeli koszty inwestycji znacznie przekroczą tę kwotę, będziemy musieli czekać na następny, tańszy projekt. To zaś oznaczałoby, że upłyną kolejne lata, a Westerplatte będzie pozostawać bez wystawy głównej. Robimy więc wszystko, co w naszej mocy, aby ów projekt zrealizować w zastanym budżecie. Mamy przy tym świadomość, że w obecnej, trudnej sytuacji międzynarodowej w jakiej znalazło się państwo i wydatków, jakie w związku z tym ponosi. Wobec zagrożenia wojną Ministerstwo Obrony Narodowej zawsze wygra z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego rywalizację o pierwszeństwo w dostępie do budżetu państwa.
Jak reagują na propozycje poprawek łódzcy architekci – autorzy tegoż projektu? Porozumieliście się już z nimi w sprawie zmian?
Jesteśmy w bezustannym kontakcie. Członkowie zwycięskiego konsorcjum, którego liderem jest zespół Muro Architekci, są otwarci na współpracę. Mają przecież świadomość, jakimi pieniędzmi dysponujemy. Oczywiście wiemy, że na końcu i tak rynek zweryfikuje nasze obliczenia, odpowiadając, czy za te pieniądze da się wybudować muzeum. Robimy wszystko, żeby się udało, wystąpiliśmy zresztą o nowelizację tak zwanego wieloletniego planu inwestycyjnego.
Na kiedy planowane jest otwarcie nowego muzeum?
Według naszych obliczeń realne może być otwarcie wystawy i muzeum w roku 2030.

Czy będzie ono jedynie pokazywało historię siedmiu dni walki polskich żołnierzy we wrześniu 1939 roku?
Nie wolno historii Westerplatte sprowadzać do siedmiu dni walki. Nikt zresztą by nie zrozumiał, czym jest Westerplatte, gdybyśmy opowiedzieli o dwustu ludziach, którzy otoczeni przez siedem dni walczą z przeważającymi siłami wroga. Byłaby to po prostu opowieść o kolejnym starciu, jednym z tysięcy, jeśli nie dziesiątków tysięcy epizodów II Wojny Światowej. W tym przypadku nie chodzi przecież o to, że dwie strony ze sobą walczyły. Westerplatte jest przede wszystkim symbolem początku II Wojny Światowej – największego, najbardziej krwawego, najstraszniejszego konfliktu w dziejach ludzkości. Mamy więc w Polsce miejsce, które na razie jest symboliczne jedynie dla tych, którzy przeszli polską szkołę podstawową lub średnią. Uważamy, że powinno stać się ono uniwersalnym symbolem genezy piekła II Wojny Światowej, co najmniej w skali europejskiej. W interesie państwa polskiego jest budowanie polskiej polityki pamięci, adresowanej na zewnątrz, tworzącej to, co się zwykło nazywać miękką siłą, kapitałem moralnym lub kapitałem symbolicznym. Westerplatte bez wątpienia jest miejscem, gdzie kapitał taki można budować. Dlatego nie mówimy o jakiejś bitwie, tylko o początku konfliktu zbrojnego na świecie. I ten symbol należy na Westerplatte stworzyć, aby Duńczyk, Amerykanin czy Japończyk odwiedzający Gdańsk, zobaczył miejsce, gdzie w Europie zaczęła się II Wojna Światowa.
Na razie w tym ważnym miejscu stoi pomnik, mamy też wystawę kilkuset eksponatów, wykopanych w ostatnich latach na Westerplatte przez archeologów. I tak będzie przez najbliższe pięć lat?
Pomnik stojący na półwyspie tak naprawdę jest Pomnikiem Obrońców Wybrzeża, a Westerplatte było tylko jednym z elementów tej obrony. Jednak niemal wszyscy Polacy i tak nazywają go po prostu Pomnikiem Westerplatte. Oprócz tego, jak już pani wspomniała, mamy wystawę archeologiczną, która będzie funkcjonować tak długo, dopóki nie powstanie wystawa główna w planowanym podziemnym pawilonie. Do tego dochodzi Cmentarz Żołnierzy Wojska Polskiego i Centrum Obsługi Zwiedzających. Punkty te razem tworzą ścieżkę zwiedzania porządkującą trasę zwiedzania. Cała inwestycja na Westerplatte przewiduje dwa etapy. Pierwszy z nich obejmuje obszar od Centrum Obsługi Zwiedzających po pomnik, czyli północno-wschodnią część Westerplatte. Na tym terenie zamierzamy albo uczytelnić, albo odtworzyć wybrane budynki, magazyny, stację zawiadowcy stacji, zaznaczyć linię kolejową. Gdzie się da, chcemy również zorganizować zieleń tak, jak ona wyglądała w roku 1939. Czyli zamierzamy wykonać swoistą podróż w czasie.
Zamierzacie odtworzyć na nowo Wojskową Składnicę Tranzytową?
Nie, ale kilka obiektów będzie odbudowanych. Na torach zostanie też umieszczony wagon kolejowy, bo było to przecież sedno istnienia składnicy. Do powstania portu w Gdyni w to miejsce przypływały statki, które zaopatrywały Polskę w różne towary, również w amunicję i wszystko, co służyło do obrony państwa. Prace przy pierwszym etapie inwestycji rozpoczną się już na początku przyszłego roku. Planujemy skończyć je do połowy roku 2027. Z kolei w połowie przyszłego roku mamy nadzieję rozstrzygnąć przetargi na budynek główny. Wtedy przystąpimy do budowy pawilonu muzealnego oraz porządkowania pozostałej części przestrzeni pola bitwy Westerplatte.

Na terenie Westerplatte znajdują się dwa betonowe obiekty zaprojektowane przez prof. Franciszka Duszeńkę (obchodzimy właśnie rok pamięci profesora, ustanowiony przez Sejm) i prof. Adama Haupta z ASP w Gdańsku. Poprzednie władze MIIWŚ planowały ich wyburzenie. Czy podtrzymujecie Państwo tę decyzję?
W tym względzie odziedziczony po poprzednikach projekt nie pozostawia nam pola manewru. Brutalistyczne wiaty zostaną usunięte, a na ich miejscu pojawi się zieleń i ścieżki spacerowe, odtwarzające układ przestrzenny z września 1939 r. Zaproponowaliśmy ASP przekazanie zdemontowanych obiektów tak, by było możliwe ich odtworzenie w innej lokalizacji. Uczelnia jednak nie jest zainteresowana tym rozwiązaniem.
Czy jeszcze toczy się jakiś ideologiczny spór na temat wyglądu Westerplatte i koncepcji tworzenia pamięci historycznej o tym miejscu?
W chwili obecnej wydaje się, że fakty się dokonały i nikt nie będzie podważał tak zwanej specustawy, przekazującej niemal cały teren we władanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jako obecne kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej nie wywróciliśmy do góry nogami tego, co zostawili nam poprzednicy. Rzekłbym raczej, że twórczo to transformujemy. Mam wrażenie, że na ten moment nie ma jakichś istotnych punktów zapalnych, które by mogły doprowadzić do konfliktu wokół Muzeum Westerplatte.
Zauważyłam, że jednym z konsultantów naukowych czasowej wystawy archeologicznej, zorganizowanej w byłej elektrowni na Westerplatte, jest odwołany dyrektor MIIWŚ, prof. Grzegorz Berendt. Oznacza to porozumienie ponad podziałami?
Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie, którzy w ten czy inny sposób przyczynili się do powstania tej wystawy, byli z niej wygumkowani. Jako człowiek, który bywał już nie raz wygumkowany, uważałbym takie działanie po pierwsze za niezgodne z faktami, a po drugie za nieeleganckie.
Wracając do specjalnej ustawy – sąd w ubiegłym roku nakazał Muzeum II Wojny Światowej zwrócenie miastu prawie 14 milionów złotych za przejęcie działki na Westerplatte. Oddaliście te pieniądze?
Decyzja sądu została wykonana. Przy czym odszkodowanie nie pochodziło ze środków własnych Muzeum II Wojny Światowej. To ministerstwo przekazało je, via muzeum, miastu. Pod tym względem jesteśmy rozliczeni do końca.

Jakie, pańskim zdaniem, przesłanie powinno nieść Muzeum Westerplatte?
Dla mnie Westerplatte jest symbolem nie tylko dzielności, odwagi obrońców, ale też profesjonalizmu. Należy zwrócić uwagę, jak była dowodzona i jak została przygotowana obrona przez majora Sucharskiego, jak mądrze walczyli nasi żołnierze. Byli oni świetnie dowodzeni, bardzo dobrze przygotowani do walki w doskonale przygotowanym do tego terenie. Zauważmy, że kiedy Niemcy zaatakowali w pierwszej bitwie, to oni, a nie Polacy, ponieśli ciężkie straty! Tak naprawdę atakujący nie wiedzieli, gdzie są obrońcy. I to był pierwszy szok dla niemieckich oddziałów, które odbiły się od świetnie przygotowanej obrony. Czyli z jednej strony mamy heroizm i obronę niewielkiej grupki przed dużo potężniejszymi siłami, a z drugiej – odwrotność pokutującego latami, nie mającego nic wspólnego z prawdą historyczną, symbolu atakowania szablami czołgów. Ta nieprawdziwa scena była powtarzana zarówno w niemieckiej propagandzie, jak i później w Polsce. Westerplatte niczym takim nie było. I druga rzecz, czyli obrona Westerplatte jako przykład mądrości i odpowiedzialności. Dla mnie decyzja Sucharskiego, żeby siódmego dnia się poddać, mimo że niektórzy z obrońców chcieli walczyć dalej, była wyborem mądrego, odpowiedzialnego dowódcy, który powiedział swoim podwładnym – wypełniliście swój obowiązek, Polsce bardziej przydacie się żywi. Henryk Sucharski miał rację. Jest to jedno z przesłań, które, moim zdaniem, powinno płynąć z Westerplatte. Należy walczyć, bronić się, ale też trzeba wiedzieć, kiedy należy złożyć broń, żeby móc ruszyć do walki wtedy, gdy pojawi się szansa na zwycięstwo. Mądrość Sucharskiego dla mnie jest niezwykle ważna. On nie chciał, żeby jego podkomendni zostali Spartanami, którzy wszyscy zginą, tworząc symbol. Sucharski był mądrym, odpowiedzialnym dowódcą. I takiej mądrej, odpowiedzialnej Polski bym pragnął.
























Napisz komentarz
Komentarze