Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Szkoła to piekło dzieci? Wstrząsający post lekarza-ratownika! "Wyścig szczurów"

Na facebookowym profilu „Ratownictwo Medyczne będzie rozmowa proszę czekać” ukazał się wstrząsający post lekarza-ratownika o toksycznym wpływie szkoły na psychikę dzieci. – Obecna strategia wielu szkół to „wyścig szczurów”. Szkoła MUSI być na podium, MUSI mieć laureatów, MUSI mieć olimpijczyków – alarmuje autor wpisu. Czy szkoły zajmujące czołowe miejsce w rankingach są zagrożeniem dla uczniów? O to pytamy dr. Marcina Szulca, prof. UG z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego.
depresja, nastolatek, szkoła, zdjęcie ilustracyjne
– Znam przypadki osób, które w dzieciństwie zrealizowały plany rodziców i bardzo z tego powodu cierpiały – mówi dr Marcin Szulc, prof. UG z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Ratujmy nasze dzieci, logoLekarz, od kilkudziesięciu lat ratujący dzieci chcące odebrać sobie życie, wskazuje, że w 85 proc. przypadków przyczyn prób samobójczych należy szukać w szkole. I apeluje: „Wśród wielu rankingów olimpijczyków, finalistów i maturzystów chciałbym, aby wreszcie powstał „Powiatowy ranking szkół, których uczniowie popełnili najwięcej prób samobójczych”. Może byłby to kubeł zimnej wody dla wielu wykształconych pedagogów i dyrektorów, a może nic by nie zmienił”. Ile w tym racji?

Każdy ma świadomość, że gdzieś zgubiliśmy proporcję między efektywnością edukacyjną a dobrostanem uczniów, nauczycieli i rodziców. Wyścigi szkół traktuję z nieufnością i mam wiele wątpliwości. O co w nich chodzi? O czym mówią? Otóż mówią o sukcesie rozumianym w bardzo wąskich kategoriach. Na pewno nie jest to sukces życiowy, jakkolwiek go pojmujemy. Przecież jego miarą nie jest wysokoprocentowe zdanie matury czy dostanie się na studia. 

Chciałbym, żeby „Perspektywy”, które corocznie takimi zestawieniami się chwalą, przygotowały wreszcie użyteczny ranking, który powie, np., o losach zawodowych i osobistych uczniów, którzy... są już dorośli. Ilu z nich nie tylko ukończyło z powodzeniem edukację i dzięki dobrze rozwiniętym kompetencjom merytorycznym, społecznym oraz emocjonalnym otrzymało dobrą pracę, ale przede wszystkim, ilu z nich jest szczęśliwych? To byłby fajny ranking! Już widzę reklamy: „W naszej szkolne kształcimy przyszłych szczęśliwych ludzi”.

Szczęścia możemy nauczyć się w szkole?

Na jakość życia pracujemy od najwcześniejszych lat. To przede wszystkim w szkole wykuwamy kompetencje społeczne i uczymy się, jak sobie radzić w różnych sytuacjach. Nie zapominajmy także, że wyścigi szkół prowadzą do toksycznych zachowań wśród nauczycieli. Wśród nich są konkurencja i zawiść o to, czyi uczniowie lepiej zdali egzamin. 

W skrajnych przypadkach dochodzi do patologii, w której nauczyciel szantażuje ucznia, że owszem zaliczy mu przedmiot, pod warunkiem, że ten nie przystąpi do matury, żeby potencjalnie niskim wynikiem nie obniżać pozycji nauczyciela. Bez wątpienia, jest to paskudna forma przemocy wobec ucznia.

Szkoły zajmujące czołowe miejsce w rankingach są zagrożeniem dla uczniów?

To nadmierna generalizacja. Nie wolno zapominać o uczniach wybitnie zdolnych, dla których wysoki poziom i stawiane wysokie oczekiwania są silnym źródłem stymulacji. Szkoła systemowo nie jest przygotowana, by. jak w przypadku języka obcego, stworzyć, np., dwie grupy z matematyki – bardziej i mniej zaawansowaną. A to byłoby rozwiązanie. 

Dziś nauczyciel jest zmuszony zachować złoty środek, czasem równając w dół. Efekt jest taki, że ci bardziej zdolni na lekcji się nudzą, podczas gdy reszta nie do końca wszystko rozumie. To temat rzeka. 

Wymagamy, by uczniowie ze wszystkich przedmiotów – nie tylko z tych, które ich interesują – mieli dobre oceny. Inaczej nie będzie czerwonego paska i rodzice będą zawiedzeni. No i koło się zamyka. Pamiętajmy, że nawet w tych szkołach, które cieszą się renomą, większość uczniów to jednak nie są olimpijczycy. Bierzmy też pod uwagę, że każdy z uczniów przychodzi z jakimś bagażem własnego życia, który może utrudniać mu naukę.

A może to efekt nadmiernych ambicji rodziców, którzy na siłę chcą umieścić dziecko w renomowanej placówce?

Kluczowe w tym pytaniu jest słowo „umieścić”, które, w moim rozumieniu, pozbawia dziecko sprawczości i decyzyjności. Uwzględnia wyłącznie wizję rodzica, który może nie mieć pełnego rozeznania w zainteresowaniach i możliwościach dziecka, albo interesuje go wyłącznie „projekt dziecko”. Poza tym, to tak nie działa, bo kandydat dostanie się tam, gdzie pozwolą mu uzyskane punkty z egzaminów. 

Rodzice z założenia chcą dla swoich dzieci dobrze, robią wszystko, żeby miały jak najlepszy start. Aż tu nagle stają w obliczu fundamentalnego i druzgocącego ich ambicje pytania, na które nikt jeszcze nie znalazł dobrej odpowiedzi: „Mamo, po co ja mam się tego uczyć?”. Odpowiedzi jest tyle, ilu rodziców zapytanych, jak sobie z tym pytaniem radzą. Dzieci potrafią naprawdę przestraszyć rodziców, mówiąc: „Mamo, już wiem – zostanę youtuberem”.

Jak reagować?

Zamiast gwałtownie oponować, zalecam swobodną i naturalną rozmowę z dzieckiem, o czym zamierza nagrywać programy i jak chce się do tego zabrać, jaki ma plan oraz jaka motywacja mu przyświeca. Przegadanie daje lepsze efekty, wycisza, nie absorbuje dziecka tak, jak awantura, że ma głupie pomysły i że „po moim trupie”.

Marcin Szulc
Dr Marcin Szulc, prof. UG z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego (Archiwum prywatne)

Czy możemy pozwolić 15-latkom na wybór szkoły? Jak to zrobić?

Nikt tak dobrze nie zna swojego dziecka, jak rodzic. A przynajmniej znać powinien. Zorientowany rodzic potrafi zachować proporcję w dozowaniu swojej obecności (celowo nie nazywam jej kontrolą) i autonomii. Jeśli mamy z dzieckiem dobrą relację, możemy rozmawiać o wszystkim, bez tematów tabu. Rozmowa o przyszłości, zainteresowaniach, wyobrażeniu sobie siebie w pewnej perspektywie nie jest łatwa. Dlatego nie może to być tylko jedna rozmowa. 

Znam przypadki osób, które w dzieciństwie zrealizowały plany rodziców i bardzo z tego powodu cierpiały. Były to jednak takie czasy, kiedy nie wolno było się stawiać. Dziś ludzie ci robią wreszcie coś zupełnie innego i są bardzo zadowoleni. Znam osobę, która ukończyła wyższą szkołę muzyczną, bo tak sobie jej rodzice – muzycy, życzyli, po czym złożyła dokumenty na jeden z wydziałów politechniki, ukończyła go z sukcesem i wreszcie spełniła marzenia.

A więc rozmawiajmy, ale w sposób naturalny, w różnych momentach, bez nachalności. Często wykucie wizji przyszłości potrzebuje czasu. Wiem, wymaga to od nas wiele cierpliwości, ale nikt nie obiecywał, że rodzicielstwo to rurki z kremem.


Ratujmy nasze dzieci, NDI
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

no tak. samiście tego chcieli... 05.09.2025 23:32
Przecież od dawna jest to wiadome, że ustawianie rankingów i KPI nie powoduje wzrostu jakości, a dopasowanie do KPI (key performance indicator). Zawsze dostaniesz to, na co zostanie ustawiony KPI i nie ma to żadnego związku z jakością kształcenia a tym bardziej z atmosferą w szkole. Osiągnięcie KPI zawsze będzie realizowane po linii najmniejszego oporu. Szkoła nie wysila się w związku z pracą nad trudnymi jednostkami, nie pochyla się nad zdolnymi, acz zbyt samodzielnymi. Całość wysiłku koncentruje na pozyskaniu sformatowanego i zdeterminowanego materiału do obróbki. Najczęściej przez rodzinne dziedzictwo lub opinię, że w tej czy innej działce robi się kasę. Następnie specjalizuje się go na "zdawalność" na z góry określone, intratne materialnie i społecznie kierunki. Tak jest tresowana progenitura rodowych biznesów prawniczych i medycznych. Dołączają do tego kolejne korporacje zawodowe. Człowiek z boku, który liczy na poznanie i rozwój staje się mięsem do przerobu i jest tolerowany, o ile się podporządkuje. Jednostki kłopotliwe są przepychane na minimach, bo i tak odpadną na następnych progach. Szczególnie uciążliwych dyskretnie się usuwa... Reszta tłucze wynik i KPI jest... Jest również opinia i premia... "Studia" wyglądają w ten sam sposób... Oraz działalność zawodowa infekowana zarazą "jednostek zadaniowych" realizujących je ze szklanym wzrokiem i bezrefleksyjnie. ZZZ to znana studencka maksyma: "zakuć, zdać, zapomnieć"... Obecnie jest to ZZZZ. Czwarte Z to zarobić...

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama