Opowiedzieć dzieciom historię Solidarności to szaleństwo. Na pewno wyzwanie. Idei dał się porwać dyrektor i reżyser Teatru Miniatura Michał Derlatka. Wraz z dwójką aktorów, Dariuszem Czarnieckim i Jakubem Ehrlichem wystawili przedstawienie „Bibuła w tapczanie”. Premiera odbyła się w warunkach nieoczywistych dla Miniatury, bo w bibliotece Europejskiego Centrum Solidarności, ale w czasie wyjątkowym – w 45. rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. Przy tłumnie zgromadzonej publiczności: tak dzieci, jak i dorosłych.
Spektakl powstał w oparciu o książkę autorstwa Michała Rusinka, w której przełomowe wydarzenia w historii powojennej Polski obserwuje ośmioletni chłopiec. Bohaterami przedstawienia Teatru Miniatura są dwaj stoczniowcy. W momencie przemian historycznych schowali się w wielkiej skrzyni, w której przeczekali 36 lat, aż do rzeczywistości roku 2025. Ową skrzynię wtaszczył na biblioteczną „scenę” sam reżyser, co już było posunięciem znakomitym. Po chwili stoczniowcy wyskakują z kryjówki… i tak zaczyna się iście szalona podróż w czasie, do polskiej rzeczywistości lat 80. Ich opowieść to konfrontacja tego jak było, z tym - jak jest.
Wydarzenie, trzeba przyznać, jest nie tylko sukcesem edukacyjnym teatru, ale i – o co najtrudniej w przedstawieniach z przesłaniem – wydarzeniem artystycznym.

Duża tu zasługa dwójki znakomitych aktorów. Mają dystans do scenariusza, do wielkiej historii, przede wszystkim jednak do postaci, które kreują. To, co w tym przedsięwzięciu najtrudniejsze – a co zawsze stanowi o sile teatru skierowanego do dzieci – to kontakt aktorów z młodym widzem. Jednocześnie porwać opowieścią, „zaczarować”, czegoś nauczyć, a i włączyć w działanie – nie wszystkim to się udaje. W przypadku tego spektaklu, gdy ze sceny padają wielkie, nie zawsze zrozumiałe dla młodego widza słowa, gdy dzieje się wielka polityka, i jeszcze większa historia, jest to szczególnie trudne. Aktorzy Teatru Miniatura wychodzą z zadania zwycięsko. Mali widzowie czują, że są ważną częścią przedstawienia i chętnie włączają się w zabawę, a jednak nie wchodzą aktorom na głowę, nieproszone nie przekraczają świętej granicy między sceną a widownią. Ale emocjonalna bliskość, którą udaje się wytworzyć, sprawia że dwójka Stoczniowców od początku wzbudza sympatię, a tego, o czym mówią dzieci słuchają z uwagą. Tym samym historia tu opowiedziana, choć czasem „wielkimi literami”, ma dużą szansę stać się zachętą do międzypokoleniowej rozmowy nie tylko o wydarzeniach, ale i o wartościach, co było zresztą zamiarem reżysera.

Działania sceniczne wspiera pełen symboli teatr plastyczny. Scenografia i „lalki z charakterem” Michała Dracza (surowe, płaskie formy z ruchomymi elementami sprawdzają się tu idealnie) tworzą znakomite narzędzie do pokazania zagmatwanych wątków historii. Niebanalnie przedstawiona postać Lecha Wałęsy, energetycznie prowadzona przez Dariusza Czarnieckiego to aktorski popis.
Całość dopełnia muzyka Tymona Tymańskiego, która chwilami stanowi tu osobny głos. Osobne aktorstwo.
Spektakl, choć pełen humoru, zabawnych sytuacji, nie jest – na szczęście – kabaretem z historii ani, tym bardziej, infantylnym kokietowaniem widza. Prócz wątków, które wzbudzają salwy śmiechu, nie zabrakło i tych, które wywołują ciszę na widowni. Wzruszenie, emocje, udzieliły się i młodszym, i starszym.
14 września, podczas Gdańskich Targów Książki, książka „Bibuła w tapczanie. O solidarności dla dzieci” Michała Rusinka (z ilustracjami Joanny Rusinek) będzie miała gdańską premierę, tego dnia spektakl Teatru Miniatura zobaczymy ponownie. Twórcy planują też wystawiać przedstawienie w gdańskich szkołach.
























Napisz komentarz
Komentarze