Przemoc domowa w polskim kinie. Mocny głos Wojciecha Smarzowskiego w „Domu dobrym”
Wydarzeniem czwartego dnia gdyńskiego festiwalu filmowego, w czwartek, 25 września, był pokaz najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego „Dom dobry”. Reżyser ten, jak wiadomo, przerabia wszystkie nasze traumy. Tworzy kino odważne, prowokujące i wciągające do dyskusji.
Tak jest i tym razem. Wojciech Smarzowski bierze na warsztat przemoc domową. I jak to on, nie bierze tylko jeńców. Dociska temat do... ściany. Tak, że widz po wyjściu z seansu czuje dygot.
W roli oprawcy, a właściwie „gnoja” – jak sam o swoim bohaterze mówi w wywiadach – świetny, jak zawsze, Tomasz Schuchardt (urodzony w Starogardzie Gdańskim), który na tym festiwalu ma swój filmowy hat trick (pozostałe dwie role w filmach: „Brat” i „Ministranci”).
Jego filmową żonę, ofiarę przemocy domowej zagrała Agata Turkot. Rola była wyjątkowo trudna, ale młoda aktorka udźwignęła ją.
Pozostała obsadę stanowią m.in. ulubieni aktorzy Smarzowskiego: Agata Kulesza, która gra tak, że ma się wrażenie, iż jej za mało na ekranie, czy Arkadiusz Jakubik.
Fabuła filmu „Dom dobry”. Od sielanki do dramatu
Film zaczyna się idyllicznie. Bohaterka, Gośka, jest szczęśliwa, bo poznaje w Internecie – jak się jej wydaje – tego jedynego mężczyznę. Jest nim Grzesiek – dobrze sytuowany, oczytany i zabawny. Po pewnym czasie on oświadcza się jej w Wenecji, ona mówi tak. Biorą ślub i... sielanka się kończy. Zastępują ją opresja oraz przemoc. A wspólny, tak zwany dobry dom, staje się domem z piekła.
Tomasz Schuchardt na naszych oczach zamienia się z czarującego i dowcipnego, pełnego miłości mężczyzny w domowego tyrana, który w domu uznaje prawo pięści. I robi to tak, że widz ma dreszcze. Aktor ten jest na pewno jednym z najpoważniejszych kandydatów do nagrody dla najlepszego aktora na tym festiwalu.
Smarzowski nie unika w filmie brutalności. Nie stosuje woalu. Wręcz przeciwnie – przedstawia domowe piekło w sposób naturalistyczny. Bo, jak mówi, naturalizm jest jego bazą.
– Praca aktorów polega na wypruwaniu emocji. W tym filmie, w którym nie ma komfortu, ale chciałem aktorom ten komfort zapewnić na planie – tłumaczył.
Inspiracje i przesłanie filmu „Dom dobry”
Reżyser przyznał, że punktem wyjścia była głośna sprawa pewnego polityka, którego żona udostępniła filmik z nagranym zachowaniem przemocowym swojego męża. Ale to był tylko jeden z elementów, bo takich spraw wokół nas jest wiele.
„Terytorium” Bartosza Paducha. „Brudne” gliny i samotny szeryf w polskim kinie
Innym filmem, który można było zobaczyć w czwartek, 25 września, był debiut Bartosza Paducha, reżysera związanego z Gdańskiem. Zrobił film mikrobudżetowy, za milion złotych. Więcej ekipa filmowa nie uzbierała.
Reżyser zabiera nas do małego miasteczka, w którym znajduje się baza armii amerykańskiej. To może i atrakcja, ale nie dla mieszkańców. Bo Amerykanie potrafią być uciążliwi. Nie tylko za sprawą urządzania różnych burd w lokalach miasta, ale jeden z nich posuwa się dalej i gwałci jedną z mieszkanek. Miejscowa policja próbuje ukręcić sprawie łeb, znajdując lokalnego kozła ofiarnego.
Samotny policjant kontra system
Policjant Adam (w tej roli Józef Pawłowski) zostaje zesłany za karę (nie za swoją) do obserwowania monitoringu miejskiego. Przez przypadek odkrywa intrygę policyjną, w której jego koledzy okazują się być „brudnymi” glinami. Przystępuje do akcji sam przeciw wszystkim, niczym samotny szeryf, próbując przywrócić w mieście porządek.
Obsada filmu „Terytorium”. Nowe twarze w polskim kinie
Bartosz Paduch zdecydował się na aktorów, których twarze nie są w polskim kinie ograne. Wspomniany już Józef Pawłowski jest najbardziej znany. Towarzyszą mu m.in.: Igor Kowalunas i Przemysław Przestrzelski.
























Napisz komentarz
Komentarze