Jak bije się rekord Guinessa?
Samo przejechanie setki metrów bez trzymanki na normalnej prędkości to dla wielu nie do pomyślenia. Ale 120 km/h? To przecież prędkość, z jaką porusza się samochód na autostradzie! Do ustanowienia rekordu wystarczyło 80 km/h, ale Marcin chciał więcej.
Wyczyn wyglądał tak: rower był holowany za samochodem do prędkości około 152 km/h, następnie – tuż przed bramką pomiarową – gdańszczanin odczepił linę, puścił kierownicę i… przejechał tak 100 metrów ze średnią prawie 120 kilometrów na godzinę!
- Pamiętam jak w roku 1997 mój św. pamięci dziadek podarował mi książkę Rekordów Guinnessa. Jako 14 latek pomyślałem: ale fajnie by tam było sie znaleźć, ale to raczej niemożliwe! A jednak! - pisze na swoim Facebooku
CZYTAJ TEŻ: Rekordowy rejs z Chin do Gdańska przez Ocean Arktyczny. Podróż zajęła tylko 25 dni!

Od basenu i windsurfingu do downhillu
Marcin Nowak to nie przypadkowy śmiałek. Na rowerze jeździ od ponad 15 lat, a na poważnie trenuje od 2016 roku. Jest absolwentem AWFiS w Gdańsku i specjalizuje się w kolarstwie grawitacyjnym – downhill i freeride, czyli zjazdach po skałach, korzeniach i wykonywaniu ewolucji w powietrzu na specjalnych skoczniach.
– Za dzieciaka było pływanie, ratownictwo wodne, windsurfing. Wszystko, co związane z wodą. Przewijały się narty i deska, ale wiadomo, że w Gdańsku nie ma najlepszych warunków na sporty zimowe – powiedział dla Trojmiasto.pl.
Dziś jego pasją są rowery, ale nie tylko. Do tego dochodzi siłownia, crossfit, treningi funkcjonalne. – Mimo że jeżdżę na rowerze i pływam, to nie kusi mnie triathlon – dodaje Marcin.
Miesiące przygotowań i geodeta w pakiecie
Kiedy Marcin postanowił ustanowić własny rekord, nie wyobrażał sobie, ile formalności będzie musiał dopełnić
Lista wymagań była długa:
- Znalezienie odpowiedniego miejsca – najlepiej pas startowy, długi fragment prostej drogi
- Geodeta, który wyznaczy dokładnie 100 metrów i zbada nachylenie trasy (wymóg Guinnessa: jeśli jest różnica poziomów, trzeba jechać pod górkę!)
- Profesjonalna firma do pomiarów prędkości – taka, która specjalizuje się w sportach motorowych, bo pomiar musiał być podany z dokładnością do trzech miejsc po przecinku
- Dwóch niezależnych świadków
- Samochód i kierowca, który pomoże rozpędzić rower
Na szczęście gmina Kosakowo wyraziła zgodę na wykorzystanie terenu lotniska. Cała logistyka zajęła miesiące, ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.
ZOBACZ TEŻ: Rekordowe lato MEVO. Użytkownicy pokonali niemal 4 mln kilometrów

Co dalej? Może kolejny rekord?
Marcin Nowak już teraz myśli o przyszłości. Choć oficjalne zatwierdzenie rekordu przez Księgę Guinnessa nastąpiło dopiero w zeszłym tygodniu, to on już szuka kolejnych wyzwań. – Postanowiłem, że nie będę pobijał czyjegoś rekordu, ale ustanowię swój. Chciałem zrobić coś, czego jeszcze nikt nie zrobił
I widać, że ta filozofia się sprawdza. Pomorze może być dumne – mamy rekordzistę świata, który pokazał, że przy odrobinie szaleństwa, dużej dozie determinacji i solidnym przygotowaniu, można dokonać rzeczy niemożliwych.
A jaka jest Twoja największa prędkość na rowerze? Daj znać w komentarzach! I jeśli podobała Ci się historia Marcina, podziel się nią ze znajomymi – takie rekordy zasługują na rozgłos!
Chcesz więcej inspirujących historii z Pomorza? Zostań z nami i śledź nasze artykuły o ludziach, którzy tworzą historię regionu.
























Napisz komentarz
Komentarze