Zespół, który nie robi niczego na hura
The Cassino to jeden z tych zespołów, które nie robią wszystkiego na hura. Nie mają parcia, nie są scenicznymi potworami, ale mają papiery na bycie zespołem, który w niedługiej przyszłości zapełni najpopularniejsze polskie kluby.
Od debiutu do rozpoznawalności
Nagranie debiutanckiego albumu zajęło im kilka lat, później znowu trochę czekania na kolejny… W międzyczasie spokojnie budowali swoją pozycję, dając się poznać szerszej publiczności, koncertując z Happysad czy pojawiając się na Męskim Graniu.
Indie rock z brytyjskim sznytem i rockowym pazurem
Wciąż jednak byli zespołem drugiego planu, który starał się robić swoje. Ich muzyka osadzona jest przede wszystkim w klimatach brytyjskiego indie rocka, ale wcześniejsze nagrania przywoływały na myśl dokonania takich zespołów, jak na przykład Nothing But Thieves. The Cassino nie uciekali od mocniejszych i bardziej przebojowych kompozycji.
Nowe porozumienie między starym a nowym
Teraz jednak chyba udało się wypracować porozumienie pomiędzy tym, co stare, a tym, co nowe. Ich muzyka leży dokładnie pośrodku, trafiając do szerokiego grona odbiorców. W Drizzly Grizzly w czwartek, 6 listopada było to bardzo dobrze widać, ale już na tegorocznym Open’erze przyglądała im się bardzo zróżnicowana wiekowo publiczność, która nie uciekała po trzech piosenkach, tylko z zainteresowaniem słuchała, co chłopaki mają do zaoferowania.

Dlaczego to działa właśnie teraz?
A mają całkiem sporo. Dziś trudno, grając taką muzykę, osiągnąć sukces, ponieważ króluje wtórność i monotonia. Ich za to jest jakaś – wyróżnia się na tle mainstreamowego bezsmakowego kleiku. Może powoli zaczyna się punkt zwrotny w muzyce – widać to na świecie, więc dlaczego nie u nas?
























Napisz komentarz
Komentarze