Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama
Reklama

„Welewetka” Stasi Budzisz ożyła w teatralnej odsłonie, krok po kroku odsłaniając trudną historię

W Kartuskim Centrum Kultury odbyła się kaszubska premiera spektaklu, inspirowanego książką Stasi Budzisz – „Welewetka. Jak znikają Kaszuby”. Na pewno siła rażenia słów wypowiadanych na scenie, była większa niż podczas czytania książki.
„Welewetka” Stasi Budzisz ożyła w teatralnej odsłonie, krok po kroku odsłaniając trudną historię
Monodram "Welewetka" to historia o poszukiwaniu własnej tożsamości i trudnym, pełnym pytań i przemilczeń ze strony dorosłych, dorastaniu na Kaszubach.

Autor: Lucyna Puzdrowska

Kaszubi mieli swój dekalog?

Do publiczności trafiło półtorej godziny opowieści, ukazującej trudną historię Kaszub, zalety, wady i przywary Kaszubów. Okazuje się, że prócz Dekalogu, który znamy wszyscy, Kaszubi przez lata mieli też swój własny, którego przestrzegali dorośli, dzieci i młodzież. „10 przykazań Kaszubów” diametralnie różni się od przykazań Bożych, bo ich treść wymuszały wydarzenia historyczne, a także przeżycia i trudne doświadczenia mieszkańców regionu. 

Wiarygodna Aleksandra Długosz

Główną rolę w monodramie znakomicie zagrała Aleksandra Długosz, relacjonując wspomnienia autorki książki, przeplatane ze wspomnieniami pochodzącej z Kartuz Aleksandry Engler-Malinowskiej. Kto nie czytał książki, mógł odnieść wrażenie, że aktorka opowiada własne przeżycia, tak wiarygodnie zostały przedstawione. 

Czysta prawda, bez kwiatków i sentymentów

Zdecydowanie nie jest to nostalgiczna opowieść o Kaszubach, choć i kilka wzruszających elementów też się pojawia. Jak chociażby ten, gdy dziewczynka chwali się rówieśnikom, że ma wujka bohatera wojennego, fantazjując i tworząc na jego temat coraz barwniejsze historie. Prawie się załamuje, gdy przez przypadek poznaje prawdę, że wujek służył w niemieckiej armii i zginął razem z innymi Niemcami.

– Jak to?! Wujek nie był bohaterem?! Był zdrajcą?!

Z takimi dylematami musiały się mierzyć w tamtych czasach kaszubskie dzieci.

Generalnie w większości rozgrywająca się na scenie adaptacja słowno-muzyczna dotyka tematów trudnych i kontrowersyjnych, dotyczących niezwykle złożonej historii Kaszub i Kaszubów, w której kwestie języka, tożsamości i pamięci, bądź raczej... niepamięci, budzą emocje i prowokują do dyskusji. 

„Welewetka” to osobista opowieść o dorastaniu z „kompleksem kaszubskim”

Odtwórczyni roli Stasi Budzisz – bo to przecież jej wspomnienia – opowiada o swoim trudnym dzieciństwie, kiedy w domu mówiło się po… kaszubsko-polsku. I dla dziecka było to w porządku, innego sposobu porozumiewania się nie znało. Gorzej było, gdy trzeba było pójść do szkoły, a tu nagle dzieci zaczęły się wyśmiewać, nabijać i przedrzeźniać, no bo „po jakiemu ty mówisz?!”. Jeszcze gorzej było w szkole średniej, więc na studiach młoda dziewczyna z Kaszub z całych sił zaczęła wypierać wszystko co kaszubskie.

A tożsamość? Młode osoby w tamtym czasie same nie wiedziały kim są. Kaszubami? Polakami czy Niemcami, bo w domu starsi mówili też płynnie po niemiecku.

Ten spektakl nie jest pomnikiem dla Kaszubów, ale... iskrą, która ma rozpalać emocje, refleksje, wątpliwości.

Dziesięć przykazań Kaszubów, dopiero po okresie komuny przeszło do lamusa

Te poszczególne „przykazania” wybrzmiały ze sceny w sposób dobitny, ale każda z obecnych wśród publiczności starszych osób, doskonale je pamiętała, a i młodszym pewnie nie były obce, chociażby z opowieści przekazywanych przez dziadków.

- My Kaszubi, żyjemy według własnego dekalogu milczenia – mówiła ze sceny Aleksandra Długosz, przytaczając poszczególne „przykazania”, do których należą:

  • Nie wychylaj się,
  • Nie chwal się,
  • Nie pokazuj, że masz, wiesz i umiesz,
  • Nie mów o tym głośno,
  • Nie tykaj tego tematu,
  • Ty nie jesteś, żeby się wypowiadać, oceniać
  • Siedź cicho
  • Wtop się w tłum
  • Co ludzie powiedzą?!
  • Weszłaś między wrony, kracz jak i one

- Dekalog jest natrętny, wryty w mózg – mówiła aktorka. – Nie mogę go znieść, ale on nie chce mnie puścić!

Na koniec padły bardzo ważne słowa

– W Spisie Powszechnym w 2021 roku, wpisałam tylko jedną narodowość – kaszubską.

I to była swego rodzaju kropka nad „i”, jeśli wziąć pod uwagę wieloletnie zmagania autorki z poszukiwaniem własnej tożsamości. To było rozliczenie się z przeszłością, akceptacja i pogodzenie się z tym, jak na Kaszubach odbiła się historia Polski, zarówno ta podczas zaborów, obu wojen światowych, jak i potem lat komuny. 

Czy warto obejrzeć monodram?

Zdecydowanie warto, chociażby po to, by rozpalić w sobie tę wspomnianą iskrę i po spektaklu pójść, zadzwonić do dziadków czy jeśli wciąż ich posiadamy, pradziadków i zapytać o przeszłość. Nie siedzieć cicho! Mówić o tym głośno i jak najbardziej tykać ten temat i być dumnym z własnej tożsamości.

Ten spektakl, to ich dzieło

Nad scenariuszem pracowały same kobiety: Stasia Budzisz i Aleksandra Engler-Malinowska oraz Ewelina Kaufmann, która jest też reżyserem monodramu.

Autorką muzyki jest Weronika Korthals, na akordeonie gra Paweł Nowak. Autorką kostiumów jest Milena Michalik-Sosulska. W roli głównej występuje polska aktorka Aleksandra Długosz.  Wystąpiła w takich serialach jak m.in.: „Na dobre i na złe”, „Lekarze na start”, „Oko za Oko”, „W rytmie serca” czy „Na Wspólnej”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Dzywczo z Kaszub 27.11.2025 16:34
Czytałam książkę i chętnie obejrzalabym ten spektakl. Niestety brak informacji, czy, gdzie i kiedy byłby ten spektakl powtórzony.

ReklamaZiaja Sport
Reklama
Reklama
Reklama