Aniołki. Już sama nazwa dzielnicy może być inspiracją. Tak się stało?
Maja Murawska: Z pewnością może inspirować — i w przypadku pracy jednego z artystów tak właśnie się stało. Instalacja „Ciężar skrzydeł”, za którą odpowiada architekt Mateusz Gzowski, mieszkaniec Aniołków, odwołuje się zarówno do nazwy dzielnicy, jak i jej charakteru. Jego praca to ustawione naprzeciwko siebie stoczniowe dźwigi, które tworzą sylwetki aniołów o rozłożonych skrzydłach. Dźwigi - jako symboliczne „żurawie pamięci” - dźwigają historie, które nigdy nie zostały do końca opowiedziane, lecz towarzyszą każdemu z nas przez całe życie. Są, jak sugeruje artysta, cichym towarzyszem indywidualnego ludzkiego cierpienia: kimś lub czymś, co nie niesie ulgi ani odpowiedzi, ale daje przestrzeń na milczenie, słuchanie i współobecność.

To ukłon w kierunku nazwy dzielnicy, ale też odniesienie do kuratorskiej koncepcji: „Nie da się zapomnieć miejsc, ludzi i zdarzeń – one trwają w nas, pod powiekami i pod skórą. To, czego doświadczyliśmy, kształtuje nasze życie i wspólną pamięć miasta”.
M.M.: Dzielnica, jej topografia i złożona historia znalazły odzwierciedlenie w dwudziestu pracach prezentowanych na trasie spaceru.
Będziemy patrzeć w niebo?
M.M.: W niebo i dookoła siebie. Na wszystko, co nas otacza. Trasa festiwalu liczy około 8 kilometrów i prowadzi przez rozproszone lokalizacje. Zaczynamy na Placu Zebrań Ludowych, przechodzimy obok Wroniej Górki w kierunku terenów willowych, Biblioteki GUMedu, aż do najdalej położonego punktu trasy, dawnego Szpitala Zakaźnego położonego u szczytu ulicy Smoluchowskiego. Potem ruszamy w dół, do Alei Lipowej i dalej, na drugą stronę do Parku Steffensów, gdzie zlokalizowany będzie klub festiwalowy, symboliczne zwieńczenie trasy.

To trudny teren, tak pod względem usytuowania, jak i historycznie, symbolicznie.
Karolina Połom: Zdecydowanie. W programie dotykamy wielu wątków: osobistych, społecznych, transgeneracyjnych. Od początku wiedziałyśmy, które miejsca będą dla nas kluczowe: hospicjum, dom wytchnieniowy, Uniwersyteckie Centrum Kliniczne, ale również tereny zielone - Park Gralatha czy Park Steffensów. Na trasie znajdzie się „Pomnik Lip” Alicji Białej, poświęcony wymierającym drzewom. Artystka stawia pytanie o przyczynę ich obumierania: czy wynika ona z naturalnego cyklu, czy z degradowanego środowiska miejskiego? Inna realizacja, „Ptak, piłka czy pocisk?” Filipa Rybkowskiego, to pęknięty witraż przedstawiający niebo — zapis wydarzenia, którego śladem pozostaje samo pęknięcie. Artysta pyta, ale nie przesądza odpowiedzi. Zależało nam, aby trasa festiwalu była możliwie szeroko dostępna. Rzeczywiście jednak kilka punktów okazało się wymagających architektonicznie - zwłaszcza dla osób z niepełnosprawnością ruchową - ze względu na specyfikę samych lokalizacji, obecność schodów czy naturalne ukształtowanie terenu. Jednocześnie ogrom pracy włożony przez cały zespół Instytutu Kultury Miejskiej i Gdańskiej Galerii Miejskiej - producentki i producentów, osoby odpowiedzialne za promocję i komunikację, edukatorki oraz specjalistki i specjalistów zajmujących się dostępnością - sprawił, że pozostałe miejsca zostały przygotowane tak, by jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać i w pełni doświadczyć festiwalu. To święto tworzone wspólnie, przez wiele rąk i kompetencji, i mamy nadzieję, że publiczność to odczuje.

Przyroda z jednej strony - hospicjum z drugiej. Czeka nas wędrówka pomiędzy życiem i śmiercią?
K.P.: Nie narzucamy interpretacji - nie opowiadamy tych historii wprost, lecz oddajemy głos zaproszonym artystom. Każda praca otwiera pole osobistego odbioru. Dotykamy jednak tematów, od których trudno uciec: żałoby, opieki, choroby, izolacji, granicznych doświadczeń. Aniołki bywają określane jako „dzielnica od szpitala do cmentarza” - naturalnie więc te wątki musiały wybrzmieć. Każdy z uczestników spaceru może sam zdecydować, w jaki sposób chce się z nimi zmierzyć.
Mieszkańcy dzielnicy zaangażowali się w Narracje?
M.M.: Byli zainteresowani i pomocni. W całym procesie przygotowań wspierała nas Rada Dzielnicy. Praca Kamila Kaka „Polak z Gdańska” powstała właśnie z potrzeby zrozumienia, czym jest lokalna tożsamość. Artysta stworzył tkaninę złożoną z osobistych historii i symboli osób związanych z Aniołkami, wykorzystując materiały przekazane przez mieszkańców, a także ich opowieści, wspomnienia i refleksje dotyczące dzielnicy.

Mieszkacie na Aniołkach?
M.M.: Nie jesteśmy mieszkankami Aniołków, ale w ostatnich miesiącach dzielnica stała się nam wyjątkowo bliska. Poznałyśmy nie tylko jej topografię, lecz także codzienne wyzwania, potrzeby, potencjał i piękno. Czekamy na te dwa festiwalowe dni jak na moment, w którym wszystkie te doświadczenia spotkają się z publicznością i zaczną żyć dalej - już poza nami.
- 20-21 listopada, Gdańsk-Aniołki
- Szczegóły programu
























Napisz komentarz
Komentarze