Benefis Darka Szretera. 35 lat pracy dziennikarskiej
Okazją do benefisu Darka było 35-lecie pracy w zawodzie dziennikarza oraz przyznanie mu Nagrody Prezydenta Gdańska w dziedzinie kultury. W poniedziałkowy wieczór, Oliwski Ratusz Kultury, zapełnił się do ostatniego miejsca. Tym samym nie spełnił się czarny sen naszego kolegi, że nikt nie przyjdzie na jego benefis. Przyszły tłumy - przyjaciół, znajomych, tych którzy z nim przez lata pracowali. Chwilami było wzruszająco, częściej dowcipnie, bo sam jubilat ma także poczucie humoru. Podczas tych trzech godzin został tak nasłodzony miłymi słowami, że na jakiś czas może zapomnieć o swojej wielkiej słabości do słodyczy.

Darek to mieszkaniec Trójmiasta pełną gębą. Urodzony w Oliwie, wychowany w Gdyni, zamieszkały we Wrzeszczu, pracujący w Gdańsku, a w Sopocie odwiedzający wnuki. Absolwent gdyńskiego III LO i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Filozof z wykształcenia, ze stoickim sposobem zachowania.
Podczas studiów założył swoją pierwszą gazetkę pt. "Spłuczka", wydaną w jednym egzemplarzu i zgodnie z nazwą, przyklejoną na ścianie męskiej toalety. Ilu miał wówczas czytelników? Nie wiadomo.
Od "Gazety Gdańskiej" po "Zawsze Pomorze"
Ale na poważnie zadebiutował w "Gazecie Gdańskiej". A potem już zawodowe koło rozkręciło się na dobre. Bo zanim zatrzymał się w powstałym przed czterema laty tygodniku i portalu "Zawsze Pomorze", po drodze była m.in. "Gazeta Morska", "Radio Plus", "Radio Eska Nord", "Głos Wybrzeża" czy "Dziennik Bałtycki" (w tym ostatnim przypadku było to 25 lat pracy bez dwóch miesięcy). Można dorzucić jeszcze "Radio Gdańsk", w którym przez trzy lata miał cotygodniową audycję muzyczną.
CZYTAJ TEŻ: Urodziny „Zawsze Pomorze”. Cztery lata odwagi i wiarygodności
Redakcyjna młodzież już dekadę temu mówiła o nim "redaktor starej daty", bo przykładał wagę nie tylko do stylistycznych detali. Do dziś ma obsesję na punkcie długich myślników i dolnego cudzysłowu, o podwójnych spacjach, o justowaniu do lewej nie wspominając.
Darek to także mistrz w wymyślaniu tytułów. Zresztą pomysł na tytuł benefisu "Wyprasowany" był jego. Na swoim koncie ma również scenariusz, który napisał wspólnie z Wojciechem Fułkiem, do dokumentu o Czesławie Niemenie.
Depeszowiec, filozof i człowiek wielu talentów
Nic dziwnego, że przy tak bogatym życiorysie zawodowym tych, którzy chcieli się podzielić opowieściami o Darku było wielu.
O tym jak filozof został depeszowcem, mówił Lech Parell, kolega zza redakcyjnego biurka, a dziś szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Wieloletni przyjaciel Darka muzyk Maciej Łyszkiewicz opowiadał ich historię znajomości.

Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc, felietonista i szołmen wspominał Biesiady Felietonistów, w których Darek Szreter bierze udział niemal od samego początku. Skiba też zaprezentował krótki stand up ku czci jubilata, puentując to m.in. słowami, że Darek całe życie żył tak, że nie musi się teraz uczyć węgierskiego.
Głos zabierali też inni przyjaciele jubilata, którzy w różny sposób próbowali go opisać. Bogdan Malach zrobił to np. własnym limerykiem, a człowiek orkiestra Marcin Steczkowski - muzyk, kompozytor, dyrygent chórów i multiinstrumentalista przy pomocy oczywiście muzyki.
I my tam byliśmy - redakcja "Zawsze Pomorze". Poza życzeniami Darek dostał od nas specjalnie dla niego zaprojektowaną okładkę naszego tygodnika. Redaktor naczelny Mariusz Szmidka żartował, iż słuchając litanii redakcji przez które Darek wędrował, można powiedzieć: "Pan Bóg jest wszędzie, a Darek już tu był".
Darku nie wędruj już, tylko bądź z nami.
























Napisz komentarz
Komentarze