Reklama Energa włącza kulturę
Reklama
Reklama

Nie ma jednomyślności w Chojniczkach. Jedni chcą zasięgu i mocnego internetu, inni pięknego krajobrazu

Mieszkańców Chojniczek podzieliła sprawa budowy 56-metrowego masztu telefonii komórkowej. Do wójta trafiły dwie petycje od mieszkańców. Za i przeciw inwestycji. Czy uda się wypracować kompromis, by wszyscy byli zadowoleni?
Chojniczki
Chojniczki w gminie Chojnice

Autor: Olek Knitter | Zawsze Pomorze

Chojniczki to jedna z miejscowości położonych najbliżej Chojnic. Działki budowlane sprzedawane tu przez Urząd Gminy lub prywatnych właścicieli są łakomym kąskiem dla chojniczan, którzy chcą uciec z miasta, ale zarazem nadal mieszkać pięć minut drogi od pracy czy szkoły. Nic dziwnego, że od kilku lat to Chojniczki są w czołówce najszybciej rozbudowujących się i najbardziej zaludniających wsi w gminie. 

Kompromis z małą poprawką

Problemem i nowych i starych mieszkańców jest słaba jakość połączeń telefonicznych i internetowych. Wydawało się, że uda się to rozwiązać w 2023, kiedy operator ustalił lokalizację masztu telefonii komórkowej oraz uzyskał pozwolenie na budowę. Okoliczni mieszkańcy uznali jednak, że będzie to zbyt blisko zabudowań i wystąpili z protestem. 

Sołtys Chojniczek Tomasz Sujak przyznaje, że wtedy on sam podpisał petycję przygotowaną przez mieszkańców. 

– Uważałem, że nadajnik powinien stanąć w innej lokalizacji, bardziej oddalonej od zabudowań – mówi Tomasz Sujak. – Operator odpisał nam wówczas, byśmy znaleźli mu inną, a on postara się przenieść maszt w nowe miejsce. Zaproponowaliśmy trzy rozwiązania i jedno z nich zyskało jego aprobatę. Wieża miała stanąć głębiej, na sąsiedniej działce. Potem jednak inwestor zaproponował właścicielowi terenu lokalizację bliżej zabudowań, a on się zgodził. Mimo to myślałem, że udało nam się znaleźć kompromisowe rozwiązanie, bo najbliższe zabudowania były w odległości 150-180 metrów, a nie 50, jak wcześniej. Jak jednak widzimy, nie zawsze rozwiązanie kompromisowe zadowala wszystkich. 

„Nie po to wyprowadzaliśmy się na wieś”

Część mieszkańców uznała, że maszt wciąż będzie stał zbyt blisko zwartej zabudowy i ponowiła protest. Argumentują, że konstrukcja o wysokości 56-metrów oszpeci krajobraz, co wpłynie w przyszłości na spadek wartości ich nieruchomości. Jak podkreślają, nie po to wyprowadzili się na wieś, by mieć za oknem taką infrastrukturę. Protestujący obawiają się też o oddziaływanie nadajnika na ich zdrowie. I mają żal do właściciela, od którego kupili ziemię, że teraz zgadza się na budowę 56-metrowego masztu na swojej działce obok nich. 

Maszt może niepiękny, ale potrzebny

Ale inna, całkiem liczna grupa mieszkańców Chojniczek wystosowała do wójta odmienną petycję. Jak argumentują, we wsi są spore trudności z nawiązaniem połączeń wewnątrz budynków, połączenia są zrywane i jest bardzo niska prędkość Internetu LTE, a mieszkańcy kilku ulic w ogóle nie mają możliwości podłączenia internetu stacjonarnego. Mieszkańcy zwracają uwagę, że taka sytuacja powoduje brak możliwości sprawnego wezwania pomocy, a także uniemożliwia podjęcie pracy zdalnej. 

„Jesteśmy zaniepokojeni informacjami, że aktualnie procedowana lokalizacja stacji przy ul. Chojnickiej jest kwestionowana. (...) Urządzenia teletechniczne, czyli słupy energetyczne, linie napowietrzne, szafy techniczne, transformatory, stacje bazowe itd. nie zawsze stanowią ozdobę krajobrazu, jednak we współczesnym świecie są elementem powszechnym i niezbędnym. Korzyści wynikające z dostarczania energii elektrycznej i usług telekomunikacyjnych są zdecydowanie większe niż ewentualne niedogodności estetyczne” – przekonują zwolennicy masztu.

Wójt ma związane ręce

Tymczasem urzędnicy nie mają prawnych możliwości wpływania na powstanie tego typu inwestycji. Zgodnie z ustawą łącznościową operator dogaduje się z prywatnym właścicielem nieruchomości i jeśli spełnia wszystkie wymagania zgodne z przepisami, gmina nie ma podstaw, aby zablokować budowę masztu. 

– Tu nie ma miejsca na wolę czy widzimisię wójta. Jeśli wójt wydałby decyzję odmowną musiałby się liczyć z sądowną batalią ze spółką i ewentualną karą oraz zapłatą odszkodowania – tłumaczy Mateusz Łangowski, radca prawny Urzędu Gminy w Chojnicach.

A wójt gminy Chojnice zauważa, że najgłośniej w tej sprawie protestują nowi mieszkańcy wsi, którzy do niedawna mieszkali w Chojnicach.

– W Chojnicach chyba nie widzieli tych wszystkich masztów, słupów i całej infrastruktury, ale w gminie Chojnice już widzą, i tutaj chcieliby tylko słyszeć słowiki i skowronki. Ale są też mieszkańcy, którzy proszą nas, abyśmy coś zrobili, bo oni nie mogą się nigdzie dodzwonić, jako że łączność jest fatalna. Po raz pierwszy więc mam na biurku dwie rozbieżne petycje. Rozmawiałem z właścicielem tego terenu, czy nie rozważyłby rozwiązania umowy z operatorem. Odpowiedział mi, że nie. Dlatego podjąłem decyzję, że w połowie stycznia zorganizujemy zebranie wiejskie, które jest najwyższą formą władzy i nie dzieli mieszkańców na tych, którzy mieszkają blisko czy daleko jakieś wrażliwej inwestycji. Zebranie nie będzie miało mocy prawnej, ale wyda swoją opinię – zapowiada wójt Zbigniew Szczepański.

Być może opinia zebrania wpłynie na właściciela działki, by odstąpił od umowy lub na operatora, by zastanowił się nad inną, kolejną już zmianą lokalizacji masztu.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaZiaja Sport
Reklama
ReklamaŻyczenia Świąteczne od Radia Gdańsk 2025
Reklama