Reklama Energa włącza kulturę
Reklama
Reklama

Co ty wiesz o PRL? – chciałby się spytać tych, którzy tak chętnie mówią o historii Polski

Przy okazji rocznic ważnych polskich wydarzeń – i tych radosnych, jak wybory z 4 czerwca 1989 roku, i tych tragicznych jak Grudzień ’70 – coraz częściej i głośniej wypowiadają się ci, których w tych historycznych chwilach nie było jeszcze na świecie lub w najlepszym razie przeżywali wtedy swoje wczesne dzieciństwo.
kolejki do sklepów w Warszawie
Dariusz Filar: Zmieniły się nie tylko ramy materialnego bytu, ale pojawiła się równocześnie wolność działalności politycznej i społecznej, nastąpiły udostępnienie paszportów oraz otwarcie granic, zniknęły cenzura i powszechność esbeckiej inwigilacji. Polska stała się normalnym europejskim krajem. Na zdjęciu kolejki do sklepów w Warszawie, 1981 rok

Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, bo prawo do wypowiadania się o przeszłości własnego kraju przysługuje każdemu jego obywatelowi, także takiemu, któremu późna data urodzenia nie pozwoliła osobiście uczestniczyć w przełomowych momentach. Problem polega na tym, że ci dzisiejsi stosunkowo młodzi mówcy – z Karolem Nawrockim i jego najbliższą ekipą na czele – posuwają się do ogromnych uproszczeń, tendencyjnych interpretacji oderwanych od historycznego kontekstu, a niekiedy wręcz najzwyklejszego przeinaczania faktów. Próbują przy tym swoją wizję narzucić jako jedynie słuszną, a co gorsza chętnie kierują swój przekaz do słuchaczy jeszcze młodszych niż oni. Skłonni są uważać to za działalność wychowawczą i edukacyjną, a w rzeczywistości próbują poddać kolejną generację jednostronnej propagandowej obróbce.

Nieudolnie odgrywany patriotyzm i wykrzykiwanie prymitywnych haseł wypierają rzetelną refleksję nad skomplikowanymi losami kraju po II wojnie światowej. Dzieje się to w sytuacji, gdy znaczącą część polskiego społeczeństwa wciąż stanowią ludzie, którzy część życia świadomie przeżyli w PRL i posiadają własną ocenę tamtych czasów. Nawet jeśli nie zawsze dają jej wyraz. Warto zastanowić się, jak liczna jest ta grupa Polaków i jaką rolę powinna odegrać.

Szczegółowe dane GUS na temat zmieniającego się stanu i struktury ludności Polski pozwalają na stworzenie syntetycznego, uproszczonego obrazu tej sfery w dwóch okresach – na progu ustrojowej transformacji i obecnie.  W przełomowym 1989 roku ludność naszego kraju liczyła niemal dokładnie 38 milionów. Należeliśmy wtedy do społeczeństw stosunkowo młodych, bo wyż demograficzny lat siedemdziesiątych sprawił, że blisko 12 milionów Polaków nie przekraczało 18. roku życia. Tych, którzy osiągnęli dorosłość i pozostawali w przedziale wieku produkcyjnego (18-64), były 22 miliony. Wreszcie obywateli, których wiek wynosił 65 lat i więcej, były niespełna 4 miliony.

Trzydzieści sześć lat później ten zgrubny zarys struktury społeczeństwa uległ istotnemu przeobrażeniu. Zmniejszyła się o pięćset tysięcy cała populacja i obecnie wynosi 37,5 miliona. Prawie nie zmieniła się najbardziej aktywna zawodowo grupa (18-64) i nadal liczy niecałe 22 miliony. Ale w odniesieniu do dwóch pozostałych grup wiekowych dokonał się prawdziwy przewrót. Dzieci i młodzieży do lat osiemnastu jest teraz tylko trochę ponad 7 milionów (prawie o 5 milionów mniej niż w 1989 roku). Natomiast liczba tych, których wiek przekroczył granicę 65 lat, uległa więcej niż podwojeniu i przekroczyła 8 milionów. Jako zbiorowość bardzo mocno postarzeliśmy, a połączenie coraz dłuższego okresu trwania życia z niską liczbą urodzin wskazuje na utrwalanie się tego procesu.

Społeczeństwo, które rozpoczynało w 1989 roku polską przygodę z demokracją i gospodarką rynkową, strukturalnie mocno różniło się zatem od tego, które dzisiaj zamieszkuje nasz kraj. I nie tylko o liczebność i strukturę wieku chodzi. Minionych trzydzieści sześć lat spowodowało przetasowanie w zbiorowej pamięci, sprawiło, że aktualnie zawarty w niej obraz przeszłości jest odmienny od tego, jaki istniał kiedyś. W szczególnym stopniu dotyczy to postrzegania, rozumienia i oceniania czasów PRL.

W 1989 roku dla 26 milionów dorosłych Polaków życie w PRL stanowiło treść osobistych doświadczeń. Możemy dodać do nich ponad dwa miliony tych, którzy liczyli sobie wtedy od 15 do 18 lat i jakkolwiek formalnie nie osiągnęli jeszcze pełnoletności, to przecież posiadali już zdolność orientowania się w otaczającej rzeczywistości. Zatem łącznie istniała w początkach transformacji ustrojowej dwudziestoośmiomilionowa rzesza, która dobrze wiedziała, co pozostawia za sobą.

Prawa biologii są nieubłagane. W 2025 roku z 4 milionów tych, którzy w 1989 roku mieli 65 lat lub więcej, pozostała już tylko garstka stulatków, i można przyjąć, że ta grupa przestała oddziaływać na zbiorową pamięć. Z kolei ci, którzy na progu ustrojowej transformacji mieli 15 lat lub mniej, dzisiaj znaleźli się w grupie, której granice wiekowe wyznacza przedział od 36 lat do nieco powyżej pięćdziesiątki. To liczna grupa skupiająca około 10 mln osób, ale jej pamięć ma głównie cechy zbioru dosyć przypadkowych anegdot z dzieciństwa i raczej nie daje podstaw do stworzenia spójnej historycznej wizji.

Wreszcie z oczywistych powodów PRL pozostaje obszarem nierozpoznanym poprzez własne doświadczenie dla tych dzisiejszych młodych dorosłych, którzy urodzili się już po 1989 roku, a pełnoletność osiągali w latach 2007-2025. W oczach tej zbliżonej do 7 milionów grupy państwo, w którym przyszło żyć ich rodzicom i dziadkom, jest przede wszystkim prześmieszną krainą pokazywaną w filmach Stanisława Barei, a nie materiałem do pogłębionych przemyśleń.

Jeśli od 30 milionów dorosłych Polaków żyjących dzisiaj w III Rzeczypospolitej odejmiemy tych, którym PRL zapisał się w pamięci jedynie jako mgliste tło ich dzieciństwa, i tych, którym późne przyjście na świat pozwoliło uniknąć bezpośredniego kontaktu z tamtą epoką, dostrzeżemy 13 milionów osób wyraźnie po pięćdziesiątce i jeszcze starszych, które dziesięcioleci poprzedzających 1989 rok  doznały na własnej skórze i są w stanie kształtować wiarygodną o nich pamięć. Tylko dla nich peerelowska przeszłość zapewnia także wyraźny punkt odniesienia przy ocenie rzeczywistości dzisiejszej. Jednak już dzisiaj stanowią oni mniejszość, a ich udział w strukturze dorosłej populacji będzie dalej malał.

Tymczasem rzetelna pamięć o PRL jest niezbędna, by docenić głębię przemian, jakie przez trzydzieści sześć lat dokonały się w Polsce. I nie chodzi tylko o pożegnanie z cukrem i mięsem na kartki czy wieloletnim ciułaniem na „samochodowej” książeczce oszczędnościowej, by wreszcie w wyniku szczęśliwego losowania zostać właścicielem Fiata 126p. 

Zmieniły się nie tylko ramy materialnego bytu, ale pojawiła się równocześnie wolność działalności politycznej i społecznej, nastąpiły udostępnienie paszportów oraz otwarcie granic, zniknęły cenzura i powszechność esbeckiej inwigilacji. Polska stała się normalnym europejskim krajem, i bardzo dobrze, że dla wielu stanowi to oczywistość. Ale ci nieco starsi nie zapomnieli, że rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej.

Nie jest przypadkiem, że kiedy w latach 2016-23 próbowano na wzór PRL podporządkować sądownictwo partyjnej władzy, telewizję publiczną przekształcić w propagandową tubę, a dużą część gospodarki wtórnie upaństwowić, na ulicznych protestach widać było głównie starsze twarze. Powrotowi praktyk sprzed 1989 roku przeciwstawiali się głównie ci, którzy pamiętali, jak wygląda państwo, które nie spełnia wymogów liberalnej demokracji. 

Dorośli, ale wciąż bardzo młodzi Polacy, te 7 milionów obywateli, którzy urodzili się po 1989 roku, niebezpiecznie łatwo ulegają fascynacji rozwiązaniami ustrojowymi, które u tych, co zapamiętali PRL, muszą wywoływać skojarzenia jak najgorsze. Za gołosłownym i całkowicie dziś bezpiecznym antykomunizmem przyczaiła się nowa forma totalitaryzmu.


Autor jest ekonomistą, doktorem habilitowanym nauk ekonomicznych, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Gdańskiego, pisarzem, byłym członkiem Rady Polityki Pieniężnej w latach 2004-10. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaZiaja Sport
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
ReklamaŻyczenia Świąteczne od Radia Gdańsk 2025
Reklama