Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Globus Polski. A jednak dajemy radę

Z pewnym dystansem podchodziłem do fali wojennych dowcipów, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach – z Putinem w trumnie, względnie moskiewskim barze, gdzie musi płacić hrywnami. Nie żebym uważał je za niestosowne. Chodzi raczej o kryjące się za nimi poczucie bezradności: on w naszych bombami, my w niego satyrą. Aż w końcu trafiłem na coś, co wywołało i mój uśmiech. Ukraińcy do Polaków: jak możemy się wam odwdzięczyć za ogrom pomocy, jaką nam okazaliście w tych strasznych czasach? Polacy: Dajcie nam swojego prezydenta, a weźcie sobie naszego. Dobre? Jeśli się głębiej zastanowić, to jednak takie sobie. Bo przecież dwa lata temu mogliśmy sobie wybrać innego prezydenta, a mimo to – choć było całkiem blisko – nie udało się. Zostawiając żarty na boku, warto zauważyć, że i sam Zełenski długo uważany był za postać kontrowersyjną i niejednoznaczną. Sprawdził się dopiero w sytuacji frontowej. Czy i nasz by się sprawdził?

W ogóle wojna w Ukrainie wprawiła nas wszystkich w stan absolutnej tymczasowości i niepewności. Nie wiemy ilu jeszcze napłynie uchodźców, i jak długo tu pozostaną. Nie wiemy, jak sankcje gospodarcze nałożone na Rosję odbiją się na całej gospodarce światowej, a co za tym idzie i naszej. Jak będzie kształtować się sytuacja żywnościowa świata wobec faktu, że Ukraina – znaczący eksporter na tym rynku – raczej w tym roku nie obsieje, a co za tym idzie nie zbierze i nie wyeksportuje. Nie wiemy wreszcie, czy wojna nie rozleje się na kraje sąsiednie, czyli m.in. Polskę, ani czy nie przybierze wymiaru jądrowego.

W Polsce jedna rzecz jest pewna jak dwa razy dwa: Rosja Rosją, a największym wrogiem rządzącego PiS pozostaje opozycja i Unia Europejska, a w szczególności Niemcy.

Za to w Polsce jedna rzecz jest pewna jak dwa razy dwa: Rosja Rosją, a największym wrogiem rządzącego PiS pozostaje opozycja i Unia Europejska, a w szczególności Niemcy. Więc kiedy opadł pierwszy strach, zaczęła się kolejna ofensywa propagandowa i szczucie w narodowych mediach. Swoją drogą nie wiem, czy władze Sopotu byłoby stać na opłacenie takiej promocji, jaką kurortowi zapewnia Jacek Kurski, pokazując na okrągło w czasie najlepszej oglądalności przechadzkę dwóch panów po sopockim molo.

Ale dość już o polityce. Patrzę na zdjęcia ukraińskich uchodźców w hali Arena w Poznaniu i przypominam sobie spektakl „Głęboka adaptacja” Barbory Kleinhamplovej, rozgrywający się w podobnej scenerii sali gimnastycznej XIX LO w Gdańsku. Rzecz miała miejsce w ramach ubiegłorocznego festiwalu Narracje, który nosił tytuł „Gdańsk 2080. Kongres futurologiczny”. Oj, przyspieszyła nam historia.

Na koniec dobra informacja. Były amerykański ambasador USA w Polsce Daniel Fried napisał (a precyzyjniej - zacytował czyjąś wypowiedź), że Polska jest największą na świecie humanitarną organizacją pozarządową. Zacytowała go nawet agencja PAP, a za nią media propisowskie. Widać nie zauważyli słowa „pozarządowa”. A jednak dajemy radę. Ukraińcy też dają. Nie zamieniajmy się. Trzymajmy się razem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama