Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Zwolniona z pracy w Sanepidzie przez... prezesa TVP. Po sprawiedliwość poszła do Sądu Pracy

W lutym tego roku Renata Rumińska została dyscyplinarnie zwolniona z pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Człuchowie, gdyż – zdaniem pracodawcy – sprawdzała, czy prezes TVP Jacek Kurski miał pozytywny wynik na koronawirusa i czy znajdował się w bazie osób objętych izolacją. A miało to mieć miejsce tuż po tym, gdy Kurski mimo dodatniego wyniku testu poleciał na finał Eurowizji Junior do Francji. Rumińska czuła się pokrzywdzona „dyscyplinarką” i sprawa znalazła swój finał w Sądzie Pracy. Dziś, na pierwszej rozprawie, doszło między stronami do ugody.
Renata Rumińska podpisuje uzgodnioną treść ugody w Sądzie Pracy (fot. Olek Knitter | Zawsze Pomorze)

 

Renata Rumińska pracowała w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Człuchowie od 2006 roku na różnych stanowiskach. Ostatnio jako starszy asystent sekcji nadzoru przeciwepidemicznego. Rumińska, tak jak inni pracownicy Sanepidu w całej Polsce, którzy mieli specjalny dostęp do systemu EWP, mogła sprawdzać bazę osób objętych kwarantanną czy izolacją w całej Polsce.

9 lutego 2022 roku Renata Rumińska po przyjściu do pracy z rąk dyrektorki - w obecności zastępcy dyrektorki oraz radcy prawnego - otrzymała dyscyplinarnie zwolnienie z pracy bez okresu wypowiedzenia. Poinformowano ją, iż powodem zwolnienia było sprawdzanie przez nią w specjalnej bazie EWP w dniu 4 stycznia o godz. 7.44 danych dotyczących Jacka Kurskiego, prezesa TVP. Chodziło o wyniki jego badania na obecność koronawirusa i fakt, czy Kurski powinien przebywać w izolacji. O tym, że to z jej komputera i jej danych logowania ktoś przeglądał dane Kurskiego w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej dowiedzieli się „bilingu” wystawionego przez Centrum E-Zdrowia.
Rumińska od początku zarzekała się, że tego nie zrobiła, gdyż w czasie pandemii i z powodu początku roku miała bardzo dużo pracy.

- Nie miałam też żadnego interesu w tym, aby to sprawdzać. W tamtym okresie naprawdę pracy nie brakowało – mówiła w piątek 29 kwietnia przed sądem Rumińska.

Jak stwierdziła, przez chwilę próbowała to tłumaczyć podczas odbierania zwolnienia dyscyplinarnego, ale nie dano jej dojść do słowa i odpuściła, gdyż poczuła, że to i tak nie ma sensu, a decyzja o jej zwolnieniu i tak już zapadła. Rumińska przyznała też, że między nią a dyrektorką współpraca nie układała się zbyt dobrze i ta cała sytuacja mogła być tylko pretekstem do zwolnienia jej z pracy. Wcześniej, w 2019 r. Rumińska złożyła dokumenty na stanowisko szefa człuchowskiego Sanepidu, ale z powodów formalnych jej kandydaturę odrzucono.

- Ja zawsze starałam się wypełniać swoje obowiązki służbowe rzetelnie i to mogło nie podobać się dyrektorce, która niejednokrotnie negowała moje służbowe decyzje – stwierdziła dziś w Sądzie Pracy zwolniona Rumińska. Zeznała też, że na polecenie przełożonych udostępniła swój login i hasło do systemu dwóm innym pracownicom, gdyż na przełomie 2021 i 2022 roku podczas szczytu zakażeń na koronawirusa potrzebnych było wiele rąk do pracy. Wówczas nie zastanawiała się nad konsekwencjami takiego ruchu. Później te pracownice otrzymały już swoje loginy i hasła, jednak Rumińska zeznała, że swoich danych logowania już nie zmieniła i były one, przynajmniej tym osobom, znane. Zeznała rownież, że nie pamięta czy 4 stycznia była o godz. 7.44 przed komputerem, czy pozostał on włączony, gdy ona wyszła np. do archiwum czy innego pomieszczenia. Wówczas dostęp do komputera mogli mieć inni pracownicy.
I pewnie nie byłoby żadnego „dochodzenia”, kto, kiedy i po co takie informacje sprawdzał, gdyby nie fakt, że kilkanaście dni wcześniej media doniosły o tym, że pełniący funkcję prezesa TVP polityk Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski poleciał do Francji na finał Eurowizji Junior i występował tego samego dnia jako gość w Wiadomościach TVP, mimo iż miał dodatni wynik testu na koronawirusa.

W całej Polsce – nie wiadomo, na czyje polecenie - przeprowadzono więc śledztwo, kto i gdzie zaglądał w profil Kurskiego w systemie EWP. Okazało się, że zrobiło to ok. 800 osób (mających dostęp do tej bazy EWP) w całej Polsce!

 

Jak wskazał  w Sądzie Pracy reprezentujący Rumińską Robert Wajlonis – według jego wiedzy - tylko sprawa z Człuchowa skończyła się dyscyplinarnym zwolnieniem. Jak się dowiedzieliśmy, w pozostałych przypadkach miało to skończyć się tylko na łagodniejszych sankcjach, zwłaszcza ustnym upomnieniu czy zwróceniu uwagi.

Czy Renata Rumińska zaglądała w dane Jacka Kurskiego, czy miała do tego prawo, a może złamała regulamin i politykę ochrony danych osobowych? Tego Sąd Pracy już nie rozstrzygnie, gdyż doszło do ugody, którą, jak w tego typu przypadkach bywa, zaproponował – jaką jedną z opcji - prowadzący sprawę sędzia Marek Osowicki.

Marek Pawłowski, reprezentujący Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną podkreślił, iż w jego ocenie Renata Rumińska w swoich zeznaniach mija się z prawdą, ale ostatecznie, po kilku przerwach i konsultacjach oraz „negocjacjach” obie strony zgodnie ustaliły treść ugody. Renata Rumińska została zwolniona z pracy, ale nie w trybie dyscyplinarnym, tylko za porozumieniem stron.

- Zgadzamy się na to tylko ze względu na fakt wieloletniego czasu pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej – podkreślił Marek Pawłowski. Jednocześnie wykluczył możliwość wypłaty kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia jako odszkodowania.

Ostatecznie pozwana przez Rumińską Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna zgodziła się ostatecznie zapłacić jej 1250 zł tytułem zwrotu połowy kosztów procesu.

- Jestem zadowolona z zawartej ugody. Cieszę się, że świadectwo pracy będzie wyglądało „normalnie”, bo jak powiedziałam, nie zawiniłam. Kwota nie jest może satysfakcjonująca, ale też cieszę się, że postępowanie nie będzie trwało dłużej, bo byłaby to dla mnie sytuacja bardzo stresowa – powiedziała po ogłoszeniu ugody Renata Rumińska.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama