Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Oświatowa Solidarność chce odwołania ministra. „Czara goryczy się przelała!”

Oświatowa Solidarność żąda w trybie natychmiastowym odwołania Przemysława Czarnka z funkcji ministra edukacji i nauki. - Od dwóch lat prowadzi politykę pozorowanego dialogu społecznego, która zmierza do destrukcji systemu edukacji w Polsce - uważają nauczyciele, zrzeszeni w tym związku.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Pismo w tej sprawie związkowcy Solidarności napisali do premiera. Poinformowali w nim, że Krajowa Sekcja Nauki i Oświaty NSZZ Solidarność oczekuje odwołania szefa MEiN w trybie natychmiastowym.

Jak mówi Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej Solidarności, rada sekcji przeanalizowała okres od 2019 r., gdy Solidarność podpisała porozumienie z rządem, które „niosło nadzieję zmiany systemu finansowania edukacji i wynagradzania nauczycieli".

- Czara goryczy się przelała – mówi teraz Ryszard Proksa. - Mamy maj 2022 roku i sytuacja pogorszyła się, a miało być lepiej, choć minister Czarnek, obejmując funkcję w rządzie obiecywał podniesienie prestiżu zawodowego nauczycieli.

Związkowcy uważają, że - jak piszą w liście do premiera – działania ministra edukacji i nauki od dwóch lat sprowadzają się do „pozorowanego dialogu społecznego”, a to z kolei zmierza do „destrukcji systemu edukacji w Polsce i do degradacji zawodu nauczyciela". Podstawowym zarzutem Solidarności jest sprawa nauczycielskich płac.

W Polsce jest za dużo nauczycieli?

Nauczyciele domagają się, by ich pensje powiązać z przeciętnym wynagrodzeniem w gopsodarce narodowej. Związkowcy wszystkich związków działających w oświacie wystąpili o to do ministra już ponad trzy lata temu. Tymczasem Ministerstwo Edukacji i Nauki na początku tego roku zaproponowało takie zmiany w Karcie nauczyciela, które rozwścieczyły nauczycieli i wywołały groźby kolejnego strajku. Od 2024 r. place miałyby rosnąć o minimum połowę wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce w 2022 r., ale jednocześnie miałby się zmienić zakres obowiązków.

Podwyżka wynagrodzeń nauczycieli o 4,4 proc. od maja tego roku pogłębia przepaść pod względem wysokości wynagrodzenia między nauczycielami a przedstawicielami innych grup zawodowych, czyniąc zawód nauczyciela całkowicie nieatrakcyjnym

Przytaczają także słowa Czarnka o tym, że „w Polsce jest za dużo nauczycieli” – miały one paść podczas spotkania przedstawicieli ministerstwa ze związkowcami 4 maja.

Tymczasem – jak mówi Proksa – w Polsce brakuje nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów zawodowych i przedmiotów ścisłych.

Zbyt małe podwyżki

Związkowcy oceniają także, że podwyżka wynagrodzeń nauczycieli o 4,4 proc. od maja tego roku "pogłębia przepaść pod względem wysokości wynagrodzenia między nauczycielami a przedstawicielami innych grup zawodowych, czyniąc zawód nauczyciela całkowicie nieatrakcyjnym". Ich zdaniem tę podwyżkę wymusiło wyłącznie to, że trzeba było podnieść pensje nauczycieli stażystów, by nie zarabiali poniżej najniższej krajowej.

- Przy galopującej inflacji i zwiększeniu zakresu zadań w ciągu ostatnich dwóch lat, podwyżka powinna wynieść co najmniej 15 proc. - uważają.

"Pan minister Czarnek traktuje dialog ze związkami zawodowymi jedynie jako jedną z wielu formalności stanowienia prawa. Zamiast rzetelnej debaty na temat statusu zawodowego nauczyciela oraz jego atrakcyjności są powoływane ad hoc zespoły tematyczne w zależności od stopnia niezadowolenia środowiska kolejną zmianą prawa." – czytamy w piśmie do premiera.

Czara goryczy się przelała. Mamy maj 2022 roku i sytuacja pogorszyła się, a miało być lepiej, choć minister Czarnek, obejmując funkcję w rządzie obiecywał podniesienie prestiżu zawodowego nauczycieli.

Ryszard Proksa / przewodniczący oświatowej Solidarności

- Teraz na przykład minister chce, by nauczyciele ewidencjonowali na piśmie to, co robili od zawsze – mówi Ryszard Proksa. - Walczyliśmy z godzinami karcianymi, minister chciał, żebyśmy mieli osiem godzin pracy, teraz znowu, żeby była jedna. Pracujemy w ramach nich od zawsze, po co mamy je ewidencjonować? W rzeczywistości to usankcjonowanie dodatkowej godziny pracy nauczycieli.

 

Konflikty i kontrowersje

Przemysław Czarnek jako minister budzi wiele kontrowersji, choć do tej pory tak zdecydowanie protestowały przeciwko jego działaniom inne związki, głównie ZNP. Ich zdaniem w szkołach już teraz brakuje ok. 10 tys. nauczycieli, a biorąc pod uwagę, że zarobki nauczycieli w odniesieniu do płacy minimalnej są najniższe od lat, z wakatami będzie coraz gorzej. Przypomnijmy – tylko na Pomorzu w tej chwili placówki oświatowe szukają ponad 430 nauczycieli. Nie zmienią tego na pewno podwyżki pensji, proponowane przez MEiN.

Tymczasem sejmowa komisja edukacji odrzuciła niedawno senacką poprawkę do nowelizacji Karty nauczyciela zwiększającą podwyżki dla pedagogów o 20 proc.

Do tego – mimo kadrowych braków – Przemysław Czarnek zapowiedział wprowadzenie od września trzech dodatkowych przedmiotów szkolnych, m.in. mocno dyskutowanego HiT (Historia i Teraźniejszość).

Jak poważny jest konflikt między oświatowa Solidarnością a Przemysławem Czarnkiem, może świadczyć to, że – jak przypominają sami związkowcy – to drugie w historii związku takie pismo do premiera. Poprzednie dotyczyło odwołania z funkcji ministra edukacji Katarzyny Hall.

Nie wydaje się, by minister przejął się listem Solidarności do premiera. Odpowiedź na list i wypowiedzi jej władz Przemysław Czarnek opublikował na Twitterze.

„Karty na stół. Propozycja była następująca: Podwyżka wynagrodzeń o 36 proc., 22 godziny pensum, przy debiurokratyzacji i uproszczeniu awansu zawodowego, 3 lata okresu przejściowego z pensum 18/22, emerytura po 20 latach pracy przy tablicy, 2h dyżuru tygodniowo (a nie 8h karcianych). Od 2024 gwarancja wzrostu wynagrodzeń o min. 50 proc. wzrostu średniej krajowej.  Zamiast manipulacji faktami lepiej wrócić do rozmów wraz z samorządami - napisał minister. - Zapraszam".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama