- Aktami oskarżenia objęto łącznie 5 oskarżonych, którym zarzucono popełnienie przestępstw na szkodę 1390 pokrzywdzonych. Łączna wysokość szkody poniesionej na skutek działania sprawców wyniosła prawie 4 miliony złotych – mówi prokurator Marzena Muklewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Jak się dowiadujemy, kolejne sprawy skierowane zostały do sądów okręgowych w Świdnicy, Bielsku-Białej i Radomiu, stamtąd bowiem pochodzili przedstawiciele Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec, wcześniej nazywanej Pomocną Pożyczką, a dziś „Pożyczką Gotówkową” będącą sp. z o.o. w upadłości likwidacyjnej. Wcześniej dzięki pracy śledczych z gdańskiej Regionalnej przed sąd trafiło już 67 agentów reprezentujących spółkę w terenie w różnych miejscach kraju – m.in. w Białegostoku, Gliwicach, Kielcach, Legnicy czy Lublinie. Rezydenci „Skarbca” w różnych regionach kraju zagrożeni są karami do 8, a w przypadku, gdy uznano, że z procederu uczynili sobie „stałe źródło dochodu”, nawet do 12 lat więzienia.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: 20 mln zł ze Skarbu Państwa dla klientów Amber Gold
Pierwsze skrzypce w parabankowej działalności grać miały jednak 22 osoby z gdańskiej centrali spółki, odpowiadające przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w toczącym się od maja 2019 roku procesie – w tym m.in. zagrożeni 15 latami więzienia prezesi i wiceprezesi poszczególnych spółek: 45-letniemu Rafałowi G. i 51-letniemu Tomaszowi R.
Obaj, główni twórcy Skarbca nie przyznają się do winy.
- 27 milionów złotych zostało pożyczone. 27 milionów pożyczonych pieniędzy klientom świadczy o tym, że to nie była piramida finansowa ani wydmuszka. Założeniem prokuratury jest, że biedni ludzie nie potrafili przeczytać tych umów, a cała działalność była prowizoryczna. Tylko, że te umowy podpisywali również sędziowie, prokuratorzy, policjanci i biznesmeni. Ciężko zarzucać w tej sytuacji, że sędzia czy prawnik nie czytał umowy – argumentował w rozmowie z dziennikarzami adwokat Piotr Jankowski, obrońca Rafała G.
Mecenas przekonywał, że pobieranie opłat wstępnych przed decyzją o udzieleniu lub nie pożyczki było legalne w okresie lat 2004-2015 , gdy działała spółka. Pieniądze miały zaś być pobierane w ramach bezzwrotnych opłat by pokryć koszty obsługi klientów czy np. pomoc prawną.
Zupełnie inaczej sytuację przedstawia oskarżenie. Według informacji z prokuratury, działalność Skarbca trudno określić inaczej niż „przekręt”, a skalę procederu porównać można chyba tylko do osławionego Amber Gold.
CZYTAJ TEŻ: Prawomocny wyrok w sprawie Amber Gold 10 lat po wybuchu afery
Schemat działania rzekomych przestępców – zgodnie z twierdzeniami oskarżenia, które powołuje się na aż 4 tysiące tomów akt i ponad 500 kartonów z dokumentacją przekazanych do sądu – był zaskakująco prosty.
- Do biur spółki znajdujących się na terenie kraju zgłaszały się osoby zadłużone, nieposiadające zdolności kredytowej, często znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej. Od wyszkolonych doradców otrzymywały one nierzetelne informacje dotyczące procedury uzyskania pożyczki, były np. informowane, że jedynym warunkiem jej uzyskania jest wniesienie opłaty przygotowawczej, że nie są potrzebne zabezpieczenia. W konsekwencji klienci spółki decydowali się na uiszczenie opłaty przygotowawczej, która stanowiła zysk spółki. Pożyczki otrzymało jedynie 0,8 procenta osób, które podpisały umowy i dokonały opłat – zaznacza prok. Marzena Muklewicz. - Liczba osób pokrzywdzonych wyniosła ponad 73 tysiące, a łączna szkoda to ponad 181 milionów złotych - dodaje.
Jak informują śledczy, w kilkudziesięciu sprawach skierowanych do sądów przeciwko doradcom kredytowym zapadają już kolejne wyroki skazujące.
- Oprócz kar pozbawienia wolności sądy, zgodnie z wnioskami prokuratora, zobowiązują oskarżonych do naprawienia szkody oraz orzekają zakaz prowadzenia działalności, wykonywania zawodu związanego z udzielaniem pożyczek – słyszymy.
Napisz komentarz
Komentarze