Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Makbet” w 15 minut na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku

O najkrótszym, bo trwającym kwadrans, spektaklu w historii Festiwalu Szekspirowskiego - "Makbet Łk'a. Szepty i podszepty" rozmowa z Andrzejem Świetlikiem, fotografem, współtwórcą (wraz z Andrzejem Kwietniewskim, Adamem Rzepeckim, Markiem Janiakiem oraz Andrzejem Wielogórskim) awangardowej grupy artystycznej Łódź Kaliska.
„Makbet” w 15 minut na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku

Autor: GTS

Szekspirowski pięcioaktowy „Makbet” Szekspira w realizacji Łodzi Kaliskiej trwa ...kwadrans! Jeden akt załatwiliście w 3 minuty! To chyba rekord świata, w historii Festiwalu Szekspirowskiego na pewno.

Usunęliśmy wszelkie akty i sceny, tekst lecimy ciurkiem. Żeby było szybciej.

To ponoć i tak najkrótszy dramat Szekspira. Dlaczego właściwie Łódź Kaliska wzięła na warsztat „Makbeta”?

Zainteresował nas głównie aspekt ambicji w tym słynnym dziele, bo też ambicja jest tu motorem działania wszystkich bohaterów. Ambicja to też, niestety, fundament naszego życia społecznego. Prowadzi do nieszczęść, jest nieuleczalną chorobą. Uznaliśmy, że na ambicję choruje dziś cały świat. Jest ambicją zatruty. W przedstawieniu tym każdy z nas kreuje wymyśloną przez siebie postać, której zachowania można w „Makbecie” odnaleźć. Lub nie. Generalnie, każdy tu robi swoje. I tak powstało co?

Co?

Jeden wielki chaos. Dołączył do nas jeszcze wybitny muzyk Michał Urbaniak, ucieszył się, że może wziąć udział w tym szaleństwie. Wystąpi też śpiewaczka operowa.

Ktoś, kto obejrzał łódzką premierę „Makbet ŁK’a. Szepty i podszepty” napisał: „Performance w każdej sekundzie zaskakiwał widzów, a można odnieść wrażenie, że i samych twórców”...

Skoro performance, to znaczy, że wszystko co będzie się działo na scenie musi być w miarę spontaniczne. Każdy z nas, oczywiście, stara się trzymać głównej linii spektaklu, bardziej lub mniej, raczej jednak mniej. Obserwujemy, co robią inni i staramy się reagować, dopasować się. Ale też wedle własnego konceptu. Nic tu nie jest precyzyjnie opracowane. Nie ma co ukrywać, idziemy na żywioł.

Na scenie artyści też walczą o dominację?

I o to właśnie chodzi, to jest ten przerost ambicji, kto się bardziej wyeksponuje, kto będzie się umi lepiej „wypromować”. Tak jak w życiu, na każdym kroku wszyscy się promują.

Skoro performance, to znaczy, że wszystko co będzie się działo na scenie musi być w miarę spontaniczne. Każdy z nas, oczywiście, stara się trzymać głównej linii spektaklu, bardziej lub mniej, raczej jednak mniej. Obserwujemy, co robią inni i staramy się reagować, dopasować się. Ale też wedle własnego konceptu. Nic tu nie jest precyzyjnie opracowane. Nie ma co ukrywać, idziemy na żywioł.

Jak pan się odnalazł w tej szekspirowskiej sytuacji?

Gdybym był dziś o połowę młodszy, to może bym się nieco stresował, a że mam lat tyle ile mam, to tylko jestem ciekaw, jak to dzisiaj pójdzie? Wystawiając spektakl w Łodzi, założyliśmy, że to będzie pierwsze i ostatnie przedstawienie. Daliśmy się się jednak namówić organizatorom Festiwalu Szekspirowskiego na kolejny występ, ale na tym koniec. Definitywnie.

To łódzkie przedstawienie ktoś skwitował: „Makbet w kwadrans z gołym cycem”. Będzie goły cyc?

Wszystkiego przecież nie mogę zdradz. Trzeba przyjść, zobaczyć. Zresztą pojęcia nie mam co się będzie działo dziś na scenie Teatru Szekspirowskiego. Zwłaszcza w kwestii nagości.

***

Makbet ŁK’a. Szepty i podszepty”, reż. Marek Janiak, Gdański Teatr Szekspirowski, 29 lipca, godz. 22

W programie wieczoru również wystawa artystów związanych z grupą oraz spotkanie z artystami, w tym – z gościnnie występującym w spektaklu Michałem Urbaniakiem, wybitnym polskim muzykiem, skrzypkiem i saksofonistą.

Grupa artystyczna „Łódź Kaliska” nieprzerwanie działa od 1979 roku w składzie: Marek Janiak, Andrzej Kwietniewski, Adam Rzepecki, Andrzej Świetlik, Andrzej Wielogórski (Makary), w późniejszym okresie Sławek Bit. W 2007 roku z grupą rozstał się Andrzej Kwietniewski. Łódź Kaliska pożerała kulturowe skrypty, przetrawiała wszystkie artystyczne „-izmy”, z każdej kulturowej kliszy chomikowała to, co najzdrowsze i najprzyjemniejsze – wigor od dadaistów, surrealistyczny dowcip, przywódczy popęd futurystów, energię happeningu i performansu, pop artowski fame, glamour i marketingowy „geniusz” w jego nowoczesnym rozumieniu. Choć przez pewien czas „kaliszanie” współpracowali ze „starą” medialną awangardą, to z powodu anarchistycznego radykalizmu wspólne drogi szybko się rozeszły. Chłopcy z Łodzi Kaliskiej z umiłowaniem oddali się podszywaniu, pozornemu utożsamianiu ze zwalczanymi poglądami, dekontekstualizacji przejętego z kultury wizualnej materiału i wyśmienitej zabawie. / Ada Florentyna Pawlak, antropolożka, prawniczka i historyczka sztuki, wykładowczyni akademicka (strona Festiwalu Szekspirowskiego)

W szaleństwie weźmie udział Michał Urbaniak

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama