Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

III Walne Plachandry: tłumy Kociewiaków i sympatyków regionu w Grucznie

Kociewska gwara, muzyka, jadło i integracja. Tak wyglądały III Walne Kociewskie Plachandry, które odbyły się w Grucznie, urokliwej miejscowości w powiecie świeckim. A zjechały się tłumy nie tylko Kociewiaków, ale i m.in. Kujawiaków. Dla nie-Kociewiaków liczyła się chęć poznania kultury, obrzędów, smaków Kociewia.
(zdjęcia: Tomasz Jagielski, Alicja Gajewska, Krystyna Paszkowska)

Gruczno to jedna z kociewskich wsi na skraju powiatu świeckiego. To niezwykle urokliwe miejsce stało się miejscem spotkania w ramach III Walnych Plachandrów. Kto po raz pierwszy był na Kociewiu i trafił do Gruczna, to można by zaryzykować, że poznał uroki całego regionu: To zlot Kociewiaków i sympatyków Kociewia, którego ideą jest integracja i promocja tego regionu. Pomorze to piękna i bogata w historię i walory przyrodnicze kraina, a tworzą ją także Kociewiacy i ta idea legła u podstaw zorganizowania takich spotkań – powiedział Tomasz Damaszk pomysłodawca i organizator Walnych Plachandrów. Nazwa to w gwarze kociewskiej spotkanie, plotki wśród znajomych – dodaje prof. Maria Pająkowska-Kensik.

Plachandry rozpoczęły się od uroczystej mszy pod przewodnictwem proboszcza ks. Grzegorza Knuta. Podczas liturgii odczytany został specjalny list skierowany do uczestników przez ks. biskupa Arkadiusza Okroja.
Podczas spotkania w Grucznie coś dla siebie mogli znaleźć nawet najbardziej wybredni smakosze. Wybór był ogromny. Różne gatunki swojskich wędlin, serów, kiełbas itp. Nie zabrakło także piw i nalewek. Miłośnicy lemoniady mieli szeroki asortyment smaków: od tradycyjnych z nutką limonki, pomarańczy, bądź cytryny po np. pigwoniadę. Ale Festiwal Smaku w Grucznie to nie tylko jedzenie. Były także stoiska z rękodziełem, starociami czy akcesoriami kuchennymi. Jak co roku, organizatorzy przygotowali dla zwiedzających mnóstwo atrakcji, jak choćby pokazy psów pasterskich, a także pokazy warzenia piwa, wikliniarstwa oraz wyrobu produktów z mleka.

Wśród uczestników Walnych Plachandrów byli także Kaszubi i to nie byle jacy, bo sam Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego oraz profesor Józef Borzyszkowski, Honorowy Prezes Instytutu Kaszubskiego. Obaj mówili tym razem właśnie o Kociewiakach.

- Gruczno, III Walne Plachandry Kociewskie!! Wielokulturowe Pomorze! Wśród dumnych Kociewianek i Kociewiaków – stwierdził po wspólnym zdjęciu z uczestnikami Plachandrów Jan Wyrowiński. - Kociewiacy, w przeciwieństwie do Kaszubów, żyją w dwóch województwach: pomorskim i kujawsko-pomorskim. Natomiast całe Kociewie znajduje się w diecezji pelplińskiej, która - tak się złożyło - dziś obchodzi Święto patronalne św. Bernarda - dodał.
Z Pruszcza Pomorskiego do Gruczna przyjechały panie: Zosia, Ania i siostra pani Zosi – Marysia. - W Grucznie jestem już chyba piąty raz – mówi pani Zosia. - Zawsze to jest wyjazd rodzinny lub ze znajomymi, żeby posiedzieć, popatrzeć i posmakować czegoś nowego. Każdego roku są nowe stanowiska. Dziś też. Warto było przyjechać – zobaczyć coś nowego. Występy są także ciekawe.

Zapytana o przynależność do Kociewia pani Zosia stwierdziła krótko: – A bo ja z urodzenia jestem Kociewianką. Mieszkaliśmy koło Starogardu Gdańskiego. Dopiero, jak miałam 17 lat, to przeprowadziliśmy się do Pruszcza Pomorskiego. Pozostały mi kociewskie smaki. Ja co prawda, nie robię, ale siostra czasem gotuje czarninę. Do dziś robimy szare kluski z kapustą. Z dzieciństwa wciąż pamiętam przysmak przygotowywany przez moją babcię – nogę z gęsi – łapkę obwiniętą jelitami z żołądkami gęsimi. To był prawdziwy rarytas, ale bardzo pracochłonny.
Pani Zosia wspomniała także o tradycji związanej z Zielonymi Świątkami. - Trzeba było najpierw przynieść białego piasku z jeziora – opowiada Kociewianka. - Wówczas była posadzka z cegły i trzeba było glancować (wypolerować) te – dziś powiedziano by – fugi między tymi cegłami. Dodatkowo trzeba było też przymocować tatarak wzdłuż ościeża drzwi wejściowych i w bukiecie obowiązkowo był tatarak. A potem była nad jeziorem taka potańcówka. Fajnie było.

Wśród plachandrowiczów nie zabrakło Alicji Gajewskiej, dyrektorki Fabryki Sztuk w Tczewie. - Gdybym nie czuła się Kociewianką, nie byłoby mnie tutaj. Cieszę się, że są te Walne Plachandry, że jest zlot Kociewiaków, że jest pięknie, cudownie. Rozmawiałam z ludźmi i są z całej Polski. Specjalnie na te Walne Plachandry przyjechali. Powinniśmy właśnie tak gremialnie uczestniczyć w takich inicjatywach żeby pokazać swoją przynależność do regionu.
Pierwszy skojarzeniem dla słowa „Kociewie” dla Alicji Gajewskiej jest: To dom rodzinny – mówi tczewianka. - To babcia, to wszechobecne jo, a ze smaków kociewskich to jako pierwsze kojarzą mi się ruchanki. Zawsze z babcią robiliśmy je w niedzielę na popołudnie. Jestem z rodziny wielodzietnej, więc tych ruchanków musiało być naprawdę bardzo dużo.
Alicja Gajewska zauważyła, że małe miejscowości organizować przedsięwzięcia z duszą, z sercem, - Tutaj każdy daje z siebie to co najlepsze, właśnie z sercem i to widać – dodała.

W gronie laureatów tytułu Ambasador Kociewia znalazło się Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej. - Tak do końca nie wiedzieliśmy, że uzyskamy tytuł Ambasadora Kociewia – mówi Janusz Landowski, prezes Towarzystwa. - Kociewie, to dla mnie długa praca mojego ojca Romana Landowskiego oraz jego ówczesnych przyjaciół, chociażby Jana Wespy, Jana Ejankowskiego, czy Andrzeja Grzyba. To właśnie z nimi tata rozpoczynał tę batalię o Kociewie, aby zaistniało w Polsce, na Pomorzu, obok Kaszubów, jako równorzędny region etnograficzny ze swoją kulturą, historią, dziedzictwem. Jest mi niezwykle przyjemnie, że mogę teraz wśród moich przyjaciół kontynuować to dzieło w ramach Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej – dodał pan Janusz.

Zaszczytne wyróżnienie – Perełka Kociewia – trafiło do Oskara Ludwiczaka, również z Tczewa. Warto jednak zauważyć, że Oskar ma również świeckie korzenie. Jak sam mówi, urodził się w Świeciu, ale wychował w Tczewie. - W sumie to tak samo, jak Roman Landowski, nasz pomorski, kociewski regionalista, pisarz – mówi Oskar Ludwiczak. - Bardzo się cieszę, że zostałem wybrany Perełką Kociewia. To dla mnie zaszczyt, tym bardziej, że pasjonuję się regionalizmem kociewskim, pomorskim. Jest to bliskie mojemu sercu. Zwłaszcza w dobie powszechnej globalizacji warto dbać o regionalizmy, o takie ludowe, oddolne wydarzenia.
Oskar Ludwiczak działa w ramach Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Oddział Kociewski w Tczewie. W lipcu obronił pracę magisterską, która poświęcona była Romanowi Klimowi, twórcy Muzeum Wisły w Tczewie, zasłużonemu regionaliście.

Jednym z elementów spotkania było wręczenie nagród:
 

„Ambasador Kociewia”

  • kategoria indywidualna – Zbigniew Gełdon, urodzony w Kręgu wybitny artysta, lalkarz, znawca i popularyzator teatru lalek, m.in. twórca i reżyser Teatru Lalek i Cieni Baśniowy Świat, organizator Biesiad Lalkarskich w Centrum Kultury Zamek w Nowem;
  • kategoria zbiorowa – Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej w Tczewie;
  • kategoria biznesu – mikro, małe przedsiębiorstwa – FSL Foto Studio LABOR
  • kategoria biznesu – średnie, duże przedsiębiorstwa – Feniks Zakład Produkcji Mebli ze Skarszew;

 

„Perełka Kociewia”

  • Oskar Ludwiczak ZKP oddział Kociewski w Tczewie;
  • Kinga Wylęgły, utalentowana wokalistka oraz lekkoatletka

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka