Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jacek Karnowski: PiS rzeczywiście przestraszyło się, że będzie musiało oddać władzę

A wiemy na pewno, że wybory się w tym roku odbędą? A może PiS wprowadzi stan wojenny czy wyjątkowy? Po co mam już podejmować decyzję, skoro mogę dostać powołanie do wojska? - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i prezes Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski
Jacek Karnowski: PiS rzeczywiście przestraszyło się, że będzie musiało oddać władzę

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Współpracujące z PiS-em Stowarzyszenie Bezpartyjni Samorządowcy rejestruje partię polityczną o takiej samej nazwie jak pana ruch, czyli: Tak! Dla Polski. To cios przed wyborami dla opozycji?

To przede wszystkim docenienie naszego stowarzyszenia, jego dorobku. Przecież nikt nie kradnie zepsutego roweru. Każdy złodziej czyha na elegancki, nowy rower. PiS rzeczywiście się przestraszyło, że będzie musiało oddać władzę. Dlatego używa Pegasusa, majstruje przy ordynacji wyborczej, przenosząc wybory samorządowe na późniejszy termin, uchwala ustawy, które mogą wykluczyć niektóre osoby z życia politycznego, jak „lex Tusk”. A teraz jeszcze ten wrogi ruch przybudówki PiS wobec nas. Widać jak na dłoni, że PiS się przestraszył tego entuzjazmu wyborców opozycji w ostatnich dniach. I naszej realnej siły.

Ale ten pomysł osłabia pakt senacki, z którego mają startować w wyborach samorządowcy z ruchu Tak! Dla Polski!

To ma oczywiście osłabić pakt senacki. Bo tak zwani bezpartyjni samorządowcy związani z PiS - tak naprawdę obecnie już partyjni - „zabrali” opozycji kilkanaście mandatów w poprzednich wyborach do Senatu. Wystawieni byli jako quasi bezpartyjni kandydaci, po to, żeby dokonać pewnej zmyłki.

ZOBACZ TEŻ: Jacek Karnowski: Jesteśmy gotowi tworzyć pakt sejmowy

Tamci samorządowcy mówią, że nazwa nie była chroniona ani zastrzeżona, więc wykorzystali, bo… mogli.

Wrócę jeszcze raz do tego przykładu z rowerem. To tak jakby ukraść rower, który nie był zabezpieczony. Natomiast właściciel jest znany… To takie działanie, jak kiedyś w stylu Chińczyków. Robimy podróbki, sprzedajemy taniej i co nam kto zrobi? Tłumaczenie się, że nazwa nie była zastrzeżona, jest poniżej pasa. Nie chcieliśmy zakładać ani partii pod tą nazwą, ani fundacji. Można zastrzec logo jako znak towarowy. Ale nie mogliśmy według prawa zastrzec nazwy. Wczoraj złożyliśmy protest do Sądu Okręgowego w Warszawie o wyrejestrowanie partii o tej nazwie. 

Ma pan nadzieję, że sąd wyrejestruje?

Muszę mieć. Dla mnie samorządowiec to ktoś, kto działa na rzecz mieszkańców, jest uczciwy i sprawczy. Ale w przypadku samorządowców sprzyjających PiS, mamy do czynienia ze zwykłym gówniarstwem i oszustwem. Dziwię się, że im nie wstyd. A smaczku dodaje jeszcze to, że szefem tej partii zostaje urzędnik z dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego, podległy marszałkowi Cezaremu Przybylskiemu (współtwórcy Bezpartyjnych Samorządowców – dop. aut.). To mniej więcej tak, jakbym ja nakazał jednemu z moich podwładnych założenie partii o nazwie Bezpartyjni Samorządowcy. Myślę, że urzędnicy nie są od zakładania partii politycznych i bawienia się w politykę, tylko od pracy na rzecz regionu. 

A co z paktem senackim? Czy listy do Senatu są już gotowe?

Wczoraj w Warszawie rozmawiałem z Zygmuntem Frankiewiczem i Donaldem Tuskiem w tej sprawie. I usłyszałem, że listy są dopięte w 90 procentach.

Miały być zamknięte do 30 czerwca.

To nie takie proste. Są cztery partie, nasze stowarzyszenie, organizacje samorządowe, które też chcą mieć swoich kandydatów do Senatu. I trzeba to wszystko sensownie poukładać. Chcemy tak ułożyć listy, żeby nikt wartościowy nie wystartował obok naszych list. Założyliśmy też, że opozycja będzie się poszerzać o ludzi bezpartyjnych, aby odświeżyć nazwiska. To nie jest łatwe. Ale myślę, że powtórzymy sukces sprzed czterech lat. 

Na liście do Senatu z naszego okręgu pewne miejsce ma marszałek Bogdan Borusewicz, który jest postacią tak wielką, zasłużoną i doświadczoną w Senacie, że trudno z nim konkurować. Jeśli będę kandydować, to do Sejmu. 

A jeśli zapytam o pana kandydowanie do parlamentu, to jaka będzie odpowiedź?

Powiem to, co mówię od pewnego czasu, co słyszymy jako samorządowcy od mieszkańców: „Musicie wspomóc opozycję w wyborach”. Ale poczekajmy na ostateczną decyzję.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jacek Karnowski podsłuchiwany Pegasusem

Rozumiem, że bardziej jest pan na tak niż na nie.

Zawsze jestem na tak! Tak! Dla Polski. 

Widzę, że chce się pan dowcipnie wykręcić od ostatecznej odpowiedzi. Ale rozumiem, że chęć kandydowania jest duża.

Nie podjąłem ostatecznej decyzji, bo ona zależy od tego, czy będzie taka potrzeba. 

Ale jeśli będzie taka potrzeba, to wystartuje pan do Sejmu, nie do Senatu?

Na liście do Senatu z naszego okręgu pewne miejsce ma marszałek Bogdan Borusewicz, który jest postacią tak wielką, zasłużoną i doświadczoną w Senacie, że trudno z nim konkurować. Jeśli będę kandydować, to do Sejmu. 

A co z Pegasusem w pana sprawie? Coś się rozjaśniło?

Dziennikarze z tzw. mediów publicznych, wspomaganych finansowo przez spółki skarbu państwa, potwierdzili mimowolnie, że Pegasus był wobec mnie stosowany. Napisali, że CBA złożyło zawiadomienie w mojej sprawie do prokuratury, która badała, czy nie złamałem prawa, zapraszając Donalda Tuska do Gdańska w 2019 r., po zamachu na Pawła Adamowicza. Te informacje potwierdzają, że materiały CBA pochodziły z inwigilacji Pegasusem. Co więcej, ci dziennikarze prorządowi pomijają specjalnie, że zaproszenie było wysłane w trybie pilnym dokładnie w dzień śmierci Pawła. Ale nic więcej w tej sprawie się nie dzieje. 

To powtórzę na koniec pytanie o start do Sejmu. Kiedy pan ostatecznie podejmie decyzję?

A wiemy na pewno, że wybory się w tym roku odbędą? A może PiS wprowadzi stan wojenny czy wyjątkowy? Po co mam już podejmować decyzję, skoro mogę dostać powołanie do wojska?

Pan prezydent tak poważnie?

Jak najbardziej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama