Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Hossa nowa oferta Wiszące Ogrody - Osiedle doskonale skomunikowane

Lewica chce zakazania symbolu „Z” w przestrzeni publicznej. „To neoswastyka”

Posłowie Lewicy, w tym poseł Marek Rutka z Pomorza, domagają się, by owiany złą sławą symbol "Z", którego używają wojska rosyjskie na Ukrainie, został w Polsce uznany za zakazany w przestrzeni publicznej. Jak przekonują, "Z" to współczesna swastyka, która zostanie zapamiętana jako symbol agresji i ludzkiego cierpienia.
Fot. KKP Lewica

W środę (6.04.) posłowie Marek Rutka i Maciej Kopiec zapowiedzieli złożenie poprawki do projektu ustawy w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę. Lewica chce, by polskie prawodawstwo zaliczyło literę "Z" do symboli zakazanych w polskiej przestrzeni publicznej. To odpowiedź na apel ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeby, które wezwał wszystkie kraje do spenalizowania używania symbolu, jako gestu poparcia dla nieuzasadnionej agresji w Ukrainie. W ostatnich dniach zareagowały na niego m.in. parlamenty na Łotwie oraz w Niemczech.

"Z" to neoswastyka

- Polski parlament uznał ponadpartyjnie, że Putin jest zbrodniarzem wojennym, że to co dzieje się w Ukrainie to zbrodnie wojenne. Czas na czyny, czas na konkretne działania, które uniemożliwią ludziom propagowanie putinowskich zbrodni – mówił poseł Kopiec, podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Według posła Rutki, nie może być zgody na to, by skrajnie nacjonalistyczne, proputinowskie ruchy epatowały wojennym symbolem na ulicach polskich miast. Jak mówi, osobiście spotkał się z nim w przestrzeni publicznej. Na auto z rosyjskimi tablicami rejestracyjnymi oraz literą „Z” na szybie, miał natknąć się pod Elblągiem.

- Dziś „Z” to tak naprawdę neoswastyka. To symbol, który nie może funkcjonować w przestrzeni publicznej. Tak jak wspólnie zgodziliśmy się, by nie był propagowany symbol nazistowskich Niemiec, tak samo nie możemy zgodzić się na funkcjonowanie w przestrzeni publicznej symbolu rosyjskiego terroru i barbarzyństwa - mówi parlamentarzysta z Pomorza. - Nie możemy zgodzić się na to, by na polskich ulicach dopuszczalne było pokazywanie dzieciom i kobietom, które uciekły z Ukrainy, symbolu kojarzonego z wojną i agresją.

Litera „Z” stała nieodłącznym elementem sprzętu bojowego, który od pierwszych dni wojny wdzierał się w głąb Ukrainy. Kilka dni po ataku, jej znaczenie rozszyfrowała ukraińska Gwardia Narodowa. „Z” oznacza wojska Federacji Rosyjskiej, w odróżnieniu do „Z” w kwadracie, czyli sił Krymu, „O” - wojsk Białorusi czy V - piechoty morskiej.

W środę, poprawki Lewicy do projektu ustawy rozpatrywały połączone komisje finansów publicznych oraz administracji i spraw wewnętrznych. Posłowie jednogłośnie przegłosowali zaproponowane zmiany. W projekcie zapisano, że kto narusza zakaz propagowania symboli wspierających agresję Rosji na Ukrainę, „podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze