Nieco dłużej niż pierwotni zakładano (do wtorku – dop. red.) potrwa przestój promu „Wawel.
- Prom „Wawel” jest unieruchomiony do piątku włącznie – mówi Michał Arciszewski, rzecznik Polferries Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. - W tym czasie będą trwały prace przy nabrzeżu oraz weryfikacja przez klasyfikatora stanu naprawy. Planowane odejście promu jest w najbliższą sobotę o godz. 18.00 z Gdańska. Takie są plany, a jak faktycznie się to potoczy, czy nie będzie utrudnień, to będziemy oceniali pod koniec prac naprawczych. Na dziś raczej zakładamy, że wszystkie prace zakończą się do piątku i prom będzie mógł wyjść w planowy rejs.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prom Wawel uszkodzony w Porcie Gdańsk
Rzecznik Polferries zapytany o szacunkowe koszty naprawy, stwierdził krótko, że „o tym nie dyskutujemy.” Na chwilę obecną firma nie zamierza publikować nigdzie raportu kapitana z sobotniego przebiegu zdarzenia.
- Ta publikacja analizowana jest wewnętrznie i póki co zapoznają się z nim odpowiednie instytucje – mówi Michał Arciszewski. - Do opinii publicznej, przynajmniej na razie, publikować go nie będziemy. Nie zakładamy, ze w ogóle zostanie opublikowany.
Zakładamy, że wszystkie prace zakończą się do piątku i prom będzie mógł wyjść w planowy rejs.
Informacja o tym, że prom „Wawel” uderzył w nabrzeże i uległ uszkodzeniu odbiła szerokim echem. W komentarzach często podnoszona jest kwestia braku holowników, które pomagają przy wprowadzaniu jednostek do portu. Jak rzeczywiście wyglądała sytuacja w tym konkretnym przypadku?
- „Wawel” takiego wsparcia faktycznie nie miał, natomiast nie jest to reguła – informuje rzecznik Polferries. - Obowiązki związane z wprowadzaniem promów przez holowniki, to jest, m.in. prerogatywa konkretnych portów, które mogą tego wymagać i Port Gdańsk istotnie tego wymaga - natomiast od określonej siły wiatru. Ta siła w informacjach meteorologicznych w tym przypadku nie wystąpiła, w związku z czym kapitan mógł podjąć odmienną decyzję od pewnych oczekiwań, które są w komentarzach w internecie. Dopatrujemy się, że to był jeden gwałtowny silny podmuch wiatru, tzw. szkwał, który po prostu przywiał w niefortunnym momencie. Nie było prawnego obowiązku by kapitan wziął holownik.
Przypomnijmy, żadnemu ze 151 pasażerów nic się nie stało, przewożone ładunki, a było to kilkadziesiąt tirów i samochodów osobowych, nie zostały uszkodzone.
Wesprzyj nas,
aby mieć wybór, alternatywę i dostęp do obiektywnej, wiarygodnej i rzetelnej informacji.
BEZ PROPAGANDY
Komentarze