Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Białe Przymorze. Tak modernistyczna architektura czuje się najlepiej

Przymorze przechodzi wizualną metamorfozę. Intensywne kolory zastępuje elegancka biel, a dosadne podziały - intrygujące światłocienie

O zweryfikowanych przez życie modernistycznych wizjach urbanistów oraz architektów napisano wiele. Idee białych okrętów płynących przez skąpaną w zieleni dzielnicę, rozbiły się o ekonomiczną oraz społeczną rzeczywistość PRL-u oraz późniejsze, trudne lata transformacji. Nie bez powodu rewolucyjne rozwiązania zastosowane niegdyś na Przymorzu do dziś zbierają skrajne opinie mieszkańców. Problematyczne okazało się nie tylko utrzymanie falowców czy zagospodarowanie obszernej przestrzeni między nimi, ale nawet ich zewnętrzne oblicze. Będąca odpowiedzią na szarzyznę PRL-u „humanizacja” budynków, m.in. poprzez nadawanie im intensywnych kolorów, nie wytrzymała próby czasu. Falowce na powrót mają stać się jasne i eteryczne. Ku uciesze nie tylko architektów.

Pierwsze realizacje Powszechnej Spółdzielni Mieszkaniowej „Przymorze” przyjmowane są z nadzieją oraz optymizmem. Na pierwszy ogień poszedł obiekt przy al. Rzeczypospolitej 1, który po remoncie wyróżnia się wyznaczającymi rytm, pionowymi, niebieskimi pasami na białym tle. Jeszcze więcej pozytywnych opinii zbiera, póki co wyremontowany do połowy, falowiec przy ul. Kołobrzeskiej. Tu na tle bieli odznaczają się jedynie drzwi do mieszkań oraz… pomalowana na żółto instalacja gazowa, która, chociaż trudno uwierzyć bez podejścia pod budynek, dodaje mu uroku. Co jest w tej bieli, że tak dobrze czują się w niej modernistyczne obiekty?

- Odpowiedź jest prosta. Na bieli bardzo ładnie widać światłocień, który „gra” na elewacji w zastępstwie fikuśnych zdobień – mówi architekt Paweł Wład. Kowalski, prezes zarządu oddziału Wybrzeże Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP. - Budowanie dużych osiedli podyktowane było chęcią odejścia od pełnej mroku, zwartej zabudowy mieszkaniowej, w której ciasno stojące budynki i małe podwórka nie dawały dostępu do odpowiedniej ilości światła, a tym bardziej zieleni. Podstawowa zasada tworzenia architektury modernistycznej zakładała otwarcie na światło słoneczne. I właśnie w tym świetle najlepiej prezentują się proste poprzez swoją strukturę oraz jasne za sprawą zastosowanych barw, budynki.

Władysław Wojtkiewicz, prezes zarządu PSM „Przymorze”, podkreśla z kolei, że zbyt „ciężkie” falowce zdominowały przestrzeń dzielnicy i wcale nie wynika to z ich gabarytów.

- Duże budynki nie powinny tak znacząco odznaczać się w swoim środowisku jak jest to obecnie. Gdy mają mniej intensywnych kolorów oraz zaznaczonych linii podziałów, sprawiają wrażenie lżejszych – zauważa prezes Wojtkiewicz. I dodaje: - Po konsultacjach z komórką estetyzacji miasta Gdańska, która przez pewien czas funkcjonowała za czasów prezydenta Pawła Adamowicza, stwierdziliśmy, że powrót do barw modernistycznych, a więc biało-szarych, z niewielkimi kolorowymi elementami, jest jak najbardziej zasadny. I takie są nasze plany. Jeżeli będziemy malować budynek od początku, naszym zamiarem jest sprawić, by znów był biały. Może nie będzie identyczny jak po wybudowaniu, ale na pewno będzie jaśniejszy. I dzięki temu chyba ładniejszy.

Prace przy modernizacji falowców będą wykonywane sukcesywnie. Prawdopodobnie na początku przyszłego roku bielą pokryje się kolejna klatka obiektu przy ul. Kołobrzeskiej. Po jego wykończeniu spółdzielnia planuje remont generalny falowca przy ul. Jagiellońskiej, który już dziś może pochwalić się zjawiskową, falującą elewacją, utworzoną z niekończącej się liczby balkonów, ustawionych względem siebie pod kątem. W końcu, bielą pokryje się również najdłuższy falowiec Gdańska przy ul. Obrońców Wybrzeża. Jednak zanim Przymorze stanie się białą dzielnicą, minie jeszcze kilka lat.

- Pomysłów na falowce było wiele. Jednak powrót do jednolitej barwy jest jak najbardziej wskazany. Mam nadzieję, że ostatecznie odejdziemy od stylistyki lat 90., gdy wychodzono z założenia, że im bardziej pstrokato, tym fajniej – mówi Adam Rozenberg, przewodniczący Rady Dzielnicy Przymorze Wielkie. – Jedyne, czego się boję to, że pomalowany na biało falowiec, szybko pokryje się brzydkimi zaciekami i znów stanie się mało atrakcyjny wizualnie. Za zmianą stylistyki muszą iść dobrej jakości materiały, farba, która nie będzie zachodzić grzybem, a także środki, które pozwolą należycie konserwować budynek, po to, by mógł jak najdłużej cieszyć oczy przechodniów.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama