Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Cztery bramki Lechii w Gdańsku

Lechia wygrała kolejny, piąty mecz w tym roku i umocniła się na pozycji lidera tabeli Fortuny 1. Ligi. W piątek, 15 marca drużyna z Gdańska pokonała 4:0 Zagłębie Sosnowiec.
Lechia Gdańsk
Camilo Mena zdobył drugą bramkę dla Lechii Gdańsk

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Fortuna 1. Liga. Lechia Gdańsk-Zagłębie Sosnowiec. Zwycięstwo biało-zielonych

Wielu kibiców Lechii Gdańsk na dźwięk słów „Zagłębie Sosnowiec” przywołuje w pamięci ubiegłoroczny wrześniowy mecz tych drużyn w Sosnowcu. Wspomnienia nie są miłe, bo biało-zieloni, mimo że jechali tam jako faworyt, przegrali 2:5, grając koszmarnie, zwłaszcza w defensywie. To był jednak czas, kiedy trener Szymon Grabowski budował drużynę niemal do zera, a stabilizacja formy nie była – delikatnie mówiąc – najmocniejszą stroną Lechii. 

Od tego czasu minęło już pół roku i w grze gdańskiej drużyny widać zdecydowaną różnicę na korzyść. Lechia w czterech pierwszych meczach 2024 roku wywalczyła komplet 12 punktów, wygrywając kolejno: 

Lechia po ostatnim meczu awansowała na pozycję lidera, co dało jej jeszcze więcej wiary w to, że cel, czyli awans do ekstraklasy, jest coraz bardziej realny.

– Koncentracja jest bardzo duża, bo wiemy, że, stawiając kolejny krok do przodu, przybliży nas to do celu. To jest dla nas najważniejsze, i to się dla nas tylko liczy – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener Lechii.

Zawsze łatwiej się mówi niż robi, dlatego to piłkarze musieli zamienić słowo w czyn i skutecznie zrewanżować się Zagłębiu za bolesną porażkę w Sosnowcu.

Wiele na to wskazywało już od pierwszych minut piątkowego (15 marca) meczu. To Lechia, zgodnie z przewidywaniami, była drużyną wyraźnie przeważającą na boisku. Nawet jeśli gościom udawało się kilka razy przedostać pod pole karne Lechii, to i tak nic z tego nie wynikało, bo defensywa biało-zielonych grała bez zarzutu. Gospodarze potrafili też szybko, bo dwoma, trzema podaniami piłki, znaleźć się pod polem karnym Zagłębia Sosnowiec i... też z tego niewiele wynikało. Jedna z takich akcji dała Lechii rzut rożny, po którym piłkę ręką w polu karnym zagrał Oleksiej Dowgij. Sędzia Piotr Rzucidło z Warszawy podyktował „jedenastkę”, którą na gola zamienił Tomasz Neugebauer.

Lechia do końca pierwszej połowy wyraźnie przeważała, ale drugiej bramki nie zdobyła.

W drugiej części spotkania dał o sobie znać aktywny Camilo Mena, który dość często miewa problem z podjęciem właściwej decyzji pod bramką. Tym razem jednak Kolumbijczyk strzałem w długi róg bramki Zagłębia podwyższył wynik. 

Lechia potwierdziła, że potrafi grać skutecznie w ofensywie, bo po kilku minutach prowadziła już 3:0, choć tym razem gdańskich napastników wyręczył samobójczym strzałem głową Francuz William Remy. Ta bramka dodała mocy Lechii, która miała coraz większą przewagę nad Zagłębiem. Przeciwnikowi za to zaczynało brakować sił i motywacji, aby dać odpór gospodarzom. Lechia nie zostawiła żadnych złudzeń rywalowi i, strzelając cztery gole, dała kolejny sygnał, że bardzo chce awansować do ekstraklasy. 

Lechia Gdańsk - Zagłębie Sosnowiec 4:0 (1:0)

Bramki: Tomasz Neugebauer (27., karny), Camilo Mena (52.), William Remy (59., samobójcza), Łukasz Zjawiński (90+4).


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama