Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Trójmiejscy kibole w potrzasku. CBŚP zatrzymało kolejne osoby

Trójmiejscy kibole mieli ostatnio kilka trudnych dni. Zatrzymano pięciu z nich w związku z działalnością gangu narkotykowego. W toku sprawy aresztowano już 29 osób, a - jak informuje prokuratura - kolejne zatrzymania są jedynie kwestią czasu.
Trójmiejscy kibole w potrzasku. CBŚP zatrzymało kolejne osoby

Autor: CBŚP

O sprawie pierwsza informowała trójmiejska „Gazeta Wyborcza”, a w czwartek, 14 listopada, Centralne Biuro Śledcze Policji potwierdziło te doniesienia.

We wtorkowy poranek, 5 listopada, pracujący pod nadzorem Prokuratury Krajowej policjanci CBŚP przeprowadzili akcję, której skutkiem było zatrzymanie pięciu kolejnych osób uwikłanych w działalność zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się dystrybucją narkotyków; w tym marihuany, kokainy, mefedronu i klefedronu. Mowa o setkach kilogramów nielegalnych substancji.

(fot. CBŚP)

Wszyscy zatrzymani powiązani byli z grupami pseudokibiców trójmiejskich klubów piłkarskich. Co ciekawe, nienawiść na trybunach nie przeszkadzała im robić wspólnych interesów.

O tym, że kibole bawią się w mafiozów, wiadomo od ładnych kilku lat. Dobrym przykładem są „Sharksi” z Wisły Kraków, którzy jako pierwsi zostali rozbici za handel na wielką skalę. A później lawina ruszyła. Sprawa, w której dokonano ostatnich zatrzymań, ma swój początek w 2022 roku, kiedy to lubelska prokuratura rozpoczęła szeroko zakrojone śledztwo. W tym samym roku doszło do pierwszych zatrzymań. Kolejnych w październiku następnego roku. Obecnie w areszcie przebywa łącznie 29 osób.

Zatrzymanym osobom prokurator przedstawił zarzuty dotyczące m.in. kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, posiadania oraz wprowadzania do obrotu znacznych ilości narkotyków.

Pozdrowienia do więzienia

Podczas wtorkowej akcji funkcjonariusze CBŚP zabezpieczyli narkotyki, mienie oraz ponad pół miliona złotych w gotówce. W trakcie działań znaleziono także produkty do produkcji środków odurzających, noże, maczety i inne niebezpieczne narzędzia. Prokuratura szacuje, że od 2017 roku grupa wprowadziła na rynek co najmniej kilkaset kilogramów narkotyków.

Zatrzymani to nie są „płotki”. W październiku wpadł Bartosz B., pseudonim „Balon”, który do niedawna dowodził bojówką biało-zielonych. Trybuny już od dłuższego czasu albo wysyłają pozdrowienia do więzienia (PDW) dla tych, którzy wciąż milczą, natomiast tym, którzy zaczęli „strzelać z ucha” (donosić) życzono zdecydowanie mniej dobrze. Wśród składających zeznania dwie osoby otrzymały nawet status małego świadka koronnego. I to też nie są szeregowi. Można śmiało powiedzieć, że dawni koledzy sypią współpracowników równie gęsto, co nabywcy kokainę na lustro. Jak donosi „Wyborcza”, skala procederu zaskoczyła nawet prokuraturę.

W kwestii „honoru”

Osoba niegdyś związana z grupami kibicowskimi, mówi że w środowisku zaszła znacząca zmiana, między innymi w kwestii rozumienia „honoru”. Kiedy zerwano zgodę pomiędzy kibicami Lechii Gdańsk i Wisły Kraków, było wiadomo, że kryją się za tym jakieś ciemne interesy. Szczególnie, że nagle wiślacy zbratali się ze znienawidzonymi przez nich od niepamiętnych czasów fanatykami Ruchu Chorzów.

(fot. CBŚP)

W Trójmieście topór wojenny między kibicami dwóch największych klubów nie został wprawdzie zakopany, ale – jak się okazuje – wzajemne obelgi na trybunach i jatki w ustawkach, nie oznaczają, że nie potrafią współpracować, jeśli chodzi o ciemne interesy.

Ewidentnie uśpiona czujność

Udało mi się skontaktować z kilkoma osobami z tzw. starej gwardii. Swego czasu także „kręcili” różne biznesy, dziś działają legalnie. Niektórzy z nich są naprawdę wziętymi i obrotnymi przedsiębiorcami. Mało który chodzi dziś na mecze.

Pierwsze, na co zwrócili uwagę, to donoszenie. W ich odczuciu „sześćdziesiony” (czyli donosiciele – od art. 60 kodeksu karnego o nadzwyczajnym złagodzeniu kary dla sprawcy przestępstwa, który ujawni informacje dotyczące innych sprawców) mogą już uciekać, gdzie pieprz rośnie. Nie ma bowiem gorszej zdrady niż „zrobić szpagat na psach”. Wiele można wybaczyć, ale nie wsypanie braci po szalu.

Zapytałem o to, jak doszło do tak istotnych zmian w środowisku.

– Wiesz, w latach 90. czy nawet na początku dwutysięcznych aż tak się nie szalało z dragami – słyszę od jednego z dawnych kiboli. – Jasne, pojawiały się, ale wciąż handel robiło się przede wszystkim na innych towarach, na przykład samochodach.

Moi rozmówcy zwracają także uwagę na to, że w tamtych czasach policja była zdecydowanie gorzej wyszkolona, mniej przygotowana, a już na pewno nie potrafiła przeniknąć do środowiska.

– My, mimo że nie musieliśmy, byliśmy czujni. Dzisiaj ta czujność u chłopaków została ewidentnie uśpiona. Działali sobie kilka lat, myśleli, że nic im nie grozi, a oni każdego dnia byli obserwowani. I teraz muszą za to zapłacić – zauważa mój rozmówca.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama