Pierwsze minuty spotkania nie przyniosły większych emocji. Obie drużyny próbowały budować ataki, ale brakowało precyzji. Lechia nie potrafiła zagrozić bramce Rafała Gikiewicza, a Widzew dopiero po pół godzinie gry zaczął łapać rytm. W 39. minucie po składnej akcji Bartłomiej Pawłowski zagrał do Samuela Kozlovskiego, ten odegrał do Juliana Shehu, który precyzyjnym uderzeniem przy słupku dał gospodarzom prowadzenie.
Tuż przed przerwą wydarzenia nabrały tempa. Najpierw Anton Carenko z Lechii sfaulował w polu karnym Jakuba Sypka, a sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Pawłowski nie wykorzystał rzutu karnego, trafiając w poprzeczkę, ale chwilę później Fran Alvarez zrekompensował stratę – pięknym strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego podwyższył wynik na 2:0.
Druga połowa przyniosła więcej walki niż finezji. Lechia częściej utrzymywała się przy piłce, ale brakowało konkretów w ofensywie. Najbliżej zdobycia bramki dla gdańszczan był Bogdan Wiunnyk, jednak jego uderzenie obronił czujny Gikiewicz. Widzew odpowiedział kontrami – świetne okazje mieli Shehu i Sobol, ale Bogdan Sarnawski ratował swój zespół.
Końcówka meczu to próby Lechii z rzutów wolnych i rożnych, lecz bez efektu. Widzew natomiast umiejętnie się bronił i starał się utrzymać piłkę z dala od własnego pola karnego. W doliczonym czasie gry Shehu miał jeszcze jedną „setkę”, ale fatalnie spudłował z kilku metrów.
Mimo ośmiu minut doliczonego czasu gry, wynik nie uległ zmianie. Lechia przegrała i znowu jest w strefie spadkowej.
Widzew Łódź - Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)
Bramki: Julian Shehu (39) Fran Alvarez (45+2).
























Napisz komentarz
Komentarze