Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Nie róbmy z polskich wyborców ludzi, którzy są tylko pazerni na pieniądze. Wielu z nich patrzy na wartości

Różnica między kandydatami wyniosła około jednego procenta. A najgłośniej o klęsce krzyczą ci, którzy ponieśli sromotną porażkę w pierwszej turze – mówi Jacek Karnowski, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, poseł Platformy Obywatelskiej.
Nie róbmy z polskich wyborców ludzi, którzy są tylko pazerni na pieniądze. Wielu z nich patrzy na wartości

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Gołym okiem widać, że w koalicji rządzącej trzeszczy. Można odnieść wrażenie, że trzyma ją tylko fastryga.

Nie zgadzam się z takim podejściem do tematu. Koalicja rządząca to cztery kluby, które składają się z jedenastu partii. Ale mimo tej różnorodności ma trzy, niezmienne wektory. Pierwszy – bezpieczeństwo. Wydajemy prawie 5 proc. PKB na bezpieczeństwo, to wzrost od czasów rządu PiS o 67 proc. Pan premier wynegocjował dodatkowo nowy program 150 mld euro na bezpieczeństwo w Unii, w tym na Tarczę Wschód. Drugi – chcemy utrzymać Polskę w Unii Europejskiej i chcemy, żeby nasz kraj liczył się jako bardzo ważny gracz na tej unijnej arenie. Wszystkie partie wchodzące w skład koalicji, uznają wartości, które Unia Europejska ma na sztandarze – współpraca, pokój, bezpieczeństwo, a także wykorzystywanie środków unijnych, w tym z KPO na rozwój kraju. Do tej pory wykorzystaliśmy ponad 116 mld złotych, 770 tysięcy umów. Zostało nam jeszcze około 50 proc. środków, które trzeba dobrze wykorzystać. Jeśli przypomnimy sobie, że Prawo i Sprawiedliwość nie pochyliło się wcześniej nad tymi pieniędzmi, to jak można wierzyć w to, że teraz potrafiliby te pieniądze dobrze zagospodarować?

A trzeci wektor?

To naprawa porządku prawnego. Gdyby rządził PiS, to doszłoby do całkowitego zniszczenia dorobku unijnego i dalszego niszczenia praworządności.

Te wektory, o których pan mówi, to za mało, żeby wygrywać wybory.

Ale środki unijne to ogromne koło zamachowe dla polskiej gospodarki. Odrzucenie w poprzedniej kadencji przez PiS 150 miliardów euro z KPO można tylko porównać z odrzuceniem przez komunistów po II wojnie światowej Planu Marshalla. Tylko, że wtedy stała za tym Moskwa. A w przypadku PiS stała jedynie głupota i kłótnia pomiędzy Zbigniewem Ziobro, a Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim. Wyzywali się od miękiszonów, pokazując, kto będzie bardziej twardy w odrzucaniu funduszy unijnych, czy w niszczeniu demokratycznego państwa. Przypomnijmy też sobie inflację za rządów PiS rzędu 18 proc, oraz ich niszczący przedsiębiorców i samorządy Polski Ład itd.

Ale tego wyborca nie pamięta. A większość elektoratu patrzy na rządzących przez własną kieszeń.

Nie róbmy z polskich wyborców ludzi, którzy są tylko pazerni na pieniądze. Wielu z nich patrzy na wartości. Ale też rozumie oraz pamięta, że za rządów PiS inflacja była tak wysoka, że każdy z nas tracił rocznie prawie 20 procent z własnych oszczędności. Dlatego rządy Kaczyńskiego i Morawieckiego dostały w 2023 roku czerwoną kartkę. Obecnie inflacja spadła do 4.1 proc.

Teraz PiS mówi, że czerwoną kartkę po wyborach prezydenckich dostał od wyborców rząd Donalda Tuska. I żądają jego dymisji.

Przegraliśmy te wybory, ale zaufało Rafałowi Trzaskowskiemu ponad 10 mln wyborców. I jest to żółta kartka dla nas wszystkich. Przypomnijmy że Polska ma najwyższy wzrost PKB w UE. To 3,7 proc. w porównaniu do 0.2 proc. w 2023 roku.

W koalicji widać kopanie się po kostkach. Wróciła „wina Tuska”, tym razem sugerowana przez koalicjantów. Wypowiedzi marszałka Szymona Hołowni nie głaszczą premiera...

Nie chciałem tego robić, ale w tej sytuacji muszę. Przypomnijmy sobie jaki wynik w pierwszej turze wyborów prezydenckich osiągnął marszałek Hołownia. 

4,99 proc. Stąd nawet złośliwie nie nazywa się go już marszałkiem rotacyjnym tylko... promocyjnym, bo to wynik jak z promocji.

Każdy powinien zachować trochę pokory. Pan marszałek Hołownia poszedł na debatę do telewizji Republika twierdząc, że tam zdobędzie wyborców. Nie zdobył. Ale w pewien sposób uwiarygodnił to medium. Każdy niech we własnej partii zrobi rachunek sumienia. I nie szuka belki w cudzym oku, nie widząc drzazgi w swoim.

Na dwa dni przez wotum zaufania dla rządu Szymon Hołownia mówi, że na miejscu premiera widziałby... Rafała Trzaskowskiego. Tego samego, którego tak atakował w pierwszej turze wyborów. PSL przeprowadza z kolei ankietę wśród własnych polityków i pyta w niej m.in. o ewentualną koalicję z PiS gdyby premierem miał być Władysław Kosiniak-Kamysz. To mało?

Radziłbym, żeby każdy z posłów koalicji spojrzał na własne błędy czy na sondaże własnej partii i wyniki wyborcze w pierwszej turze. To może nieco ostudzi różne zapędy. I żeby przypomniał sobie, że we wszystkich koalicjach premiera wyznacza największa partia. Każdy niech się weźmie do roboty i nie zajmuje się tym, kto ma być premierem. Premier już jest.

Pan mówi o rachunku sumienia koalicjantów. Ale czy Koalicja Obywatelska go zrobi?

Oczywiście. Po każdych, przegranych wyborach trzeba sobie odpowiedzieć – dlaczego tak się stało? Jakie błędy popełniono? Na razie, jak widzę, to niezależni dziennikarze robią ten rachunek sumienia i to bardzo skrupulatnie. Myślę, że są nawet w tym bardziej obiektywni, niż nasi sojusznicy czy konkurenci polityczni.

A jeśli pana zapytam: co było przyczyną porażki Rafała Trzaskowskiego?

Powtórzę to, co już nie raz mówiłem – było za mało spotkań z wyborcami przede wszystkim naszych polityków. Zabrakło też opowiadania o sukcesach naszego rządu. Bo je mieliśmy, chociażby jak pomoc dla ludzi z niepełnosprawnością czy młodych małżeństw, ale nie stworzyliśmy o tym własnej narracji. A z drugiej strony mieliśmy ofensywę PiS i Konfederacji w okłamywaniu i straszeniu Polaków. W okłamywania o luce VAT-owskiej, która za naszych rządów spadła przecież z 13,9 proc. do 6,9 proc. !

Ale straszenie to gra wyborcza, w którą każda partia gra.

Straszyli Zielonym Ładem, pomijając to, że jego „ojcem” jest polityk PiS Janusz Wojciechowski. Straszyli Polaków uchodźcami, ale nie mówili, że to za ich rządów sprzedano na czarnym rynku w Afryce Północnej czy Azji najwięcej wiz do Polski dla imigrantów.

To nie wybrzmiewało tak mocno w kampanii.

Gdyby pani włączyła media prawicowe, to zobaczyłaby, że w minionej kampanii przebijały się dwa tematy: uchodźcy i Zielony Ład. Tylko, że tam oskarżano nie tych co trzeba. Powtarzano kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa.

PiS wydawałoby się partia siermiężna, archaiczna, pokonała was PR-em.

Nie chcemy i nie umiemy kłamać. Nie umiemy straszyć czymś, czego nie ma. PiS może zacząłby robić rachunek sumienia swoich rządów, kiedy rozkradał pieniądze chociażby w Funduszu Sprawiedliwości, w RARS czy NCBR, Lasach Państwowych, a nie krytykował innych, bo naprawdę sukces tego rządu jest wielki. Spójrzmy chociażby na uszczelnienie granic czy wzrost realnych przeciętnych wynagrodzeń, który wzrósł najwięcej w UE bo aż o 9,7 proc. w 2024 roku w UE; o rekordowym wzroście płac nauczycieli nie wspomnę.

Zawiódł was jednak słuch społeczny. Donald Tusk słynął z niego wcześniej, a teraz to ucho prezesa było lepiej na rzeczywistość nastawione.

W tych wyborach różnica między ich, a naszym kandydatem wyniosła około jednego procenta. I przegranej Rafała Trzaskowskiego nie można uznać za klęskę. A niedobrze się dzieje, kiedy najgłośniej o klęsce krzyczą ci, którzy ponieśli sromotną porażkę w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Ale zarówno wotum zaufania jak i rekonstrukcja rządu są potrzebne. Pan premier, jako lider Koalicji Obywatelskiej, uznał wynik wyborów. Nie mówił jak prezes Kaczyński, kiedy przegrał, że ktoś mu ukradł te wybory.

Mnożą się protesty wyborcze. Pojawia się wiele nieprawidłowości. Czy to coś zmieni, pana zdaniem? Bo w Internecie po stronie liberalnej wrze.

To PiS pozbawiło komisje wyborcze urzędników ze strony gminy. Zawsze w komisjach była taka osoba. Urzędnik to służba cywilna, który pomagał tym bardzo oddanym społecznikom. Nie dziwię się temu wrzeniu w Internecie, temu wkurzeniu się ludzi, kiedy dowiadują się, że ktoś w okręgu, w którym jednoznacznie popiera się jednego kandydata, przepisuje jego głosy na drugiego. Aż trudno to uznać za pomyłkę. Gdyby to się zdarzyło w swingującym okręgu i ta różnica wynosiłaby 10 głosów, można by machnąć ręką i powiedzieć, że ktoś się pomylił. Ale nie w tych przypadkach o jakich się ostatnio dowiadujemy. Dlatego trzeba wyjaśnić, co się stało, tak do spodu, żeby nie zawieść zaufania wyborców. To jest w interesie jednej i drugiej strony.

Tymczasem prezydent Andrzej Duda zamieścił dość histeryczny wpis: „Jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce i odebranie wolności wyboru”. Apeluje: „Nie dajmy się my, wyborcy. Pilnujmy Polski”.

Czy prezydent Duda mówi to o Jarosławie Kaczyńskim, który w 2014 roku podważał wybory? Przecież to prezes PiS w III RP najmocniej podważał wyniki wyborów. Przypominam, że to politycy Prawa i Sprawiedliwości w wieczór wyborczy tuż po sondażu exit-poll zaczęli rozsiewać informacje, że najprawdopodobniej ktoś im ukradł wybory.

Prezydent elekt Karol Nawrocki pręży muskuły. I powtarza, że Donald Tusk jest najgorszym premierem III RP. Już wiadomo, że koabitacja nie będzie łatwa.

Prezydent elekt nie kryje się z tym, że został przez PiS wybrany po to, żeby dzielić, a nie łączyć. My jeszcze bardziej powinniśmy się skupić na ciężkiej pracy, na tym, żeby dowozić projekty do końca. I dobrze, że w tej chwili też ze sobą więcej rozmawiamy. Oczywiście będzie problem, kiedy ustawy z Sejmu zaczną trafiać do pana prezydenta, a on je będzie wetować. Ale Polacy wystawią za to ocenę za pięć lat.

Z kolei Jarosław Kaczyński jest w zwycięskiej euforii i to takiej, że upokarza Sławomira Mentzena, który pomógł wygrać Karolowi Nawrockiemu. Jak pan na to patrzy?

Kaczyński jest bezlitosny wobec tzw. przystawek politycznych. Jak bardzo, to widzieliśmy po losie świętej pamięci Andrzeja Leppera wobec którego zastosowano właściwie zamach stanu, za co prawomocnie zostali skazani Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. To była ewidentna prowokacja, wykonana przez służby specjalne wobec wicepremiera rządu RP, po to, żeby przejąć jego partię. Tego samego każdy potencjalny koalicjant może się po PiS spodziewać.

Widzę w panu optymizm, ale wyborcy koalicji rządzącej są mniej optymistyczni.

Nie wolno się poddawać! Trudności czasami bardzo mobilizują i mam prawo tak mówić, bo mam w tym względzie olbrzymie doświadczenie.

Pan się nie boi, że przepadnie podczas rekonstrukcji rządu?

Nie. Pracy jest dużo, zarówno w rządzie jak i w parlamencie.

Kto jest na widelcu premiera, jeśli chodzi o reorganizację rządu?

To już zostawmy panu premierowi i liderom partii koalicyjnych. Do nich należą decyzje. Rozmowy na pewno nie będą łatwe, ale muszą być skuteczne.

Koalicja przetrwa do kolejnych wyborów w 2027 roku?

Przetrwa. I wygramy następne wybory! Jest wojna za wschodnią granicą, a do wykorzystania są środki unijne. I ten rząd, ta koalicja jest gwarancja bezpieczeństwa i rozwoju Polski!

Ale politolodzy przewidują, że to będzie już takie polityczne gnicie koalicji przy takim prezydencie jak Karol Nawrocki.

Mamy wiele pomysłów i jeszcze więcej roboty. Wczoraj rozmawiałem z komisarzem Piotrem Serafinem o nowej perspektywie unijnej. I nie wyobrażam sobie ewentualnego rządu PiS, który by negocjował tę nową perspektywę unijną. Bo mielibyśmy powtórkę z 2017 roku, który zapisał się w historii jako kompromitacja rządu Beaty Szydło w Unii Europejskiej, kiedy przegrała 27 do 1, a prezes witał ją na lotnisku z kwiatami.

Jak ten sprawdzian, czyli wniosek o wotum zaufania zdał Donald Tusk? Czy tych głosów wystarczy do końca kadencji?

Pan premier Donald Tusk miał świetne przemówienie. Pokazał siłę lidera i jedność koalicji. Wynik głosowania 243 za i 210 przeciw mówi sam za siebie. I proszę mi wierzyć, na co dzień rozmawiam w Sejmie z naszymi koleżankami i kolegami z PSL, 2050 i Lewicy. I nikt, potwierdzam nikt, nie chce powrotu niszczącego Polskę i UE rządu z udziałem Kaczyńskiego i Macierewicza.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

czy ktoś powiedział, że masy nie mogą nosić drogich gajerów i dyplomów w ich kieszeniach.... 16.06.2025 21:31
...i właśnie takie masy dały powyżej głos... "Masy nigdy nie łaknęły prawdy. Odwracają się od dowodów, które im nie odpowiadają, woląc ubóstwiać błąd, jeśli błąd je uwodzi. Ten, kto potrafi dostarczyć im iluzji, z łatwością zostaje ich panem; ten, kto próbuje zniszczyć ich iluzje, zawsze staje się ich ofiarą.” - Gustav Le Bon, Psychologia tłumu

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama