Na razie streamingowy gigant zbyt wiele nie zdradza. W teaserze widzimy tylko enigmatyczne przebitki i napisy, które zapowiadają całą historię. Jednak biorąc pod uwagę, że za sterami produkcji stoją twórcy dobrze przyjętej „Wielkiej wody” o powodzi z 1997 roku, można oczekiwać naprawdę niezłego seansu.
„Heweliusz” to miniserial, do którego zdjęcia powstawały m.in. w Gdyni. Widzowie będą mogli obejrzeć pięć odcinków, które opowiadają historię, która wydarzyła się w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku. To właśnie wtedy na Bałtyku zatonął prom Jan Heweliusz, zabierając ze sobą na dno 36 pasażerów i 20 członków załogi. Z katastrofy cało wyszło zaledwie dziewięć osób.
To także historia tego, co działo się później. Losów rodzin i bliskich ofiar. Jak mówią twórcy, „Heweliusz” jest zarówno dramatem sądowym, jak i katastroficznym, przybliża dramatyczne wydarzenia na morzu oraz ich konsekwencje na lądzie – w domach, urzędach, salach sądowych.
Największym wyzwaniem było opowiedzenie historii, w której wszystko wydaje się już wiadome. Jak znaleźć dramaturgię w wieloletniej walce o honor i sprawiedliwość. Ważne było zbudowanie napięcia i emocji, kiedy procesy i decyzje Izb rozciągnięte na lata musieliśmy zamknąć w zaledwie pięciu odcinkach serialu.
Anna Kępińska / producentka serialu.
Należy pamiętać, że „Heweliusz” to produkcja fabularna – nie można jej bezpośrednio łączyć z wydarzeniami sprzed ponad 30 lat. Historia bazuje na faktach, jednak wciąż pozostaje wizją twórców. Jedynymi prawdziwymi postaciami będą kapitan Ułasiewicz i jego rodzina. Pozostali bohaterowie zostali wykreowani przez twórców serialu.

Na ekranie zobaczymy m.in. Magdalenę Różczkę, Michała Żurawskiego, Konrada Eleryka, Borysa Szyca, Jacka Komana, Magdalenę Zawadzką czy Michalinę Łabacz. Premiera w listopadzie.
Napisz komentarz
Komentarze