Niezwykłe odkrycie na głębokości 60 metrów
Wody Zatoki Gdańskiej na głębokości 60 metrów skrywały przez wieki niezwykłą tajemnicę. Grupa Baltictech pod kierownictwem Tomasza Stachury odkryła tam dwa drewniane wraki statków z XVIII wieku, wraz z doskonale zachowanymi artefaktami.
.jpg)
Historia odkrycia zaczęła się od analizy map toru podejściowego do portów w Gdyni i Gdańsku. To obszar intensywnie uczęszczany przez statki, ale jednocześnie nigdy wcześniej nie ekoslorowany rzez nurków. Teraz nurkowie prowadzili badania we współpracy z Urzędem Morskim w Gdyni
Co udało się odnaleźć nurkom na głębokości 60–70 m?
Nurkowanie na głębokości 60 metrów to ekstremalne wyzwanie. Każdy sprzęt musi być wielokrotnie sprawdzony, dekompresja trwa godziny, a najmniejszy błąd może okazać się śmiertelny. Pierwsze zejścia przyniosły rozczarowanie - zamiast spodziewanych U-bootów nurkowie znaleźli metalowe konstrukcje i zniszczone parowce.
PRZECZYTAJ TEŻ Szampan carski z Bałtyku: 170 lat pod wodą, nadal zdatny do picia! Sensacyjne odkrycie Polaków
- Te pozycje, na które najbardziej liczyliśmy, okazały się mało interesujące. W zapiskach historycznych figurowały np. jako pozostałości U-boota – mówią nurkowie. - W rzeczywistości nurkowaliśmy na resztkach metalowych konstrukcji lub na starych, zatopionych i roztrałowanych parowcach.

Prawdziwe skarby czekały jednak w odległości zaledwie dwóch kilometrów od siebie. Para drewnianych wraków spoczywała na piaszczystym dnie, a między zachowanymi żebrami kadłubów leżały przedmioty codziennego użytku - ceramiczne naczynia, butelki i elementy wyposażenia statków.
- W odległości zaledwie 2 km od siebie znaleźliśmy dwa dobrze zachowane drewniane wraki - mówią nurkowie. Oba leżą na głębokości 60-70 m zaledwie 5 km od Helu.
XVIII-wieczna ceramika opowiada historię
Największym skarbem okazała się kamionka siwa z charakterystyczną szachownicą wykonaną w kobalcie. Ten rodzaj ceramiki produkowano w niemieckim Westerwald między 1725 a 1740 rokiem. Naczynia pochodzące z Nadrenii były rozpoznawalne w całej Europie - odporne na uszkodzenia, idealne do długich podróży morskich.
PRZECZYTAJ TAKŻE Zrobili tysiące zdjęć. Teraz zatopiony wrak z Bałtyku można oglądać w 3D
Nadrenia znajdowała się w sercu ówczesnego świata ceramicznego. Tamtejsi garncarze osiągnęli mistrzostwo w produkcji kamionki, a statki handlowe przewoziły te wyroby wraz z tekstyliami, narzędziami i przyprawami, łącząc różne regiony Europy w jedną sieć handlową.
Tajemnicze koło samolotu
Wśród XVIII-wiecznych artefaktów nurkowie znaleźli zaskakujące dobrze zachowane koło od samolotu. Jak XX-wieczny element znalazł się wśród pozostałości sprzed trzech stuleci? Czy podczas II wojny światowej nad tym rejonem rozbił się samolot? "Tej zagadki pewnie nigdy nie rozwiążemy" - przyznają nurkowie.
.jpg)
Świat za zasłoną ciemności
Praca na głębokości 60 metrów to podróż do innego świata. Światło słoneczne ledwo dociera na taką głębokość, temperatura wody nie przekracza kilku stopni Celsjusza nawet latem. Każdy ruch musi być przemyślany, czas spędzony na dnie jest ściśle limitowany.
W takich warunkach praca grupy Baltictech zasługuje na szczególny podziw. Każde zejście jest dokumentowane, każdy artefakt opisywany, każde odkrycie zgłaszane Urzędowi Morskiemu w Gdyni. Współpraca z instytucjami gwarantuje właściwe zabezpieczenie znalezisk dla przyszłych pokoleń.

Przyszłość na dnie morza
Odkryte wraki leżą na torze wodnym do portów, w miejscu intensywnego ruchu statków, co czyni je praktycznie niedostępnymi dla regularnych badań. "Pewnie poleżą tam spokojnie przez kolejne dekady" - mówią nurkowie, ale ich dokumentacja będzie bezcenna dla przyszłych archeologów.
Zatoka Gdańska nadal skrywa swoje tajemnice. Systematyczna praca grup takich jak Baltictech powoli odkrywa bogactwo polskiego dziedzictwa podwodnego. Te XVIII-wieczne statki czekały przez wieki na swoich odkrywców - teraz ich historie mogą być opowiedziane na nowo.
To dowód, że przeszłość nie znika bez śladu. Czasem trzeba tylko zejść wystarczająco głęboko, żeby ją odnaleźć.
Napisz komentarz
Komentarze