Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Gdańsk potrzebuje opery z prawdziwego zdarzenia. Ale też odwagi

Dlaczego Plac Zebrań Ludowych nie powinien łączyć sacrum opery z festynową masowością? Czy Gdańsk stać na projekt z najwyższej półki? I czy nie jest już ostatni moment, by stworzyć miejsce, które nobilituje miasto nie tylko w oczach turystów, ale przede wszystkim – w oczach jego mieszkańców?
Gdańsk potrzebuje opery z prawdziwego zdarzenia. Ale też odwagi

Autor: Dominik Paszliński | gdansk.pl

Prawie każde duże miasto ma dziś przestrzeń, która wyróżnia się w miejskiej tkance elegancją, stylem i prestiżem. Paryż ma swoje Pola Elizejskie, Berlin – Potsdamer Platz, Oslo – dzielnicę opery i biblioteki przy fiordzie. Gdańsk – mimo swojego wyjątkowego dziedzictwa – nigdy takiej przestrzeni nie miał.

W czasach PRL przyklejono mu łatkę miasta robotniczego – miejsca pracy, nie życia w stylu. Gdynia z ulicą Świętojańską czy Sopot z Grand Hotelem od zawsze uchodziły za miasta z odrobiną szyku. Nawet w komunie określano je mianem „europejskich” – cokolwiek to wtedy znaczyło. Gdańsk nie dorósł do tej roli. I chociaż dziś postrzegany jest jako dynamiczna metropolia i atrakcja turystyczna, wciąż brakuje w nim przestrzeni, która emanowałaby kulturą wysoką i architektoniczną klasą.

Opera – nie tylko budynek, lecz symbol jakości

Od lat myślałem o idei budowy opery na Placu Zebrań Ludowych. Nie jako o kolejnym obiekcie infrastrukturalnym – ale jako o początku nowej jakości urbanistycznej. W moim zamyśle miała to być przestrzeń nobilitująca całe otoczenie, przyciągająca kulturę i prestiż. Dlatego brałem pod uwagę również współpracę z renomowaną siecią hotelową – na przykład marką Savoy, której w Gdańsku jeszcze nie ma. Opera i hotel tej klasy mogłyby wspólnie stworzyć miejsce będące wizytówką miasta. Takie synergiczne rozwiązania funkcjonują z powodzeniem na świecie – choćby współpraca londyńskiego hotelu Savoy z Royal Opera House. A za wprowadzenie, w tak prestiżowe miejsce miasta sieci hotelowej, można by pozyskać od niej pieniądze, które wspomogły by budowę opery.

Ale pomysł, by w tym samym miejscu umieścić operę i plenerową scenę na 12 tysięcy osób, niweczy tę koncepcję.

CZYTAJ TEŻ: Nowa opera stanie na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku

Opera kontra masówka: dwa światy, które się wykluczają

Nie chodzi o to, by przeciwstawiać sobie kulturę wysoką i masową. Ale trzeba mieć świadomość, że to dwa różne światy – różne oczekiwania, emocje, formy odbioru. Imprezy masowe mają swój klimat: hałas, tłumy, piwo, frytki, food trucki, przenośne toalety. To logika tłumu, nie logika sacrum. A opera – z całym swoim kunsztem, subtelnością, ciszą i kontemplacją – nie znosi takiego kontekstu. To architektura wymagająca uważności. Przestrzeń sakralna kultury.

W konfrontacji z imprezami plenerowymi opera zawsze przegra. Bo tam, gdzie głośniej, szybciej i taniej – nie ma miejsca na skupienie. I niestety nie da się połączyć tych dwóch światów bez szkody dla jednego z nich. A tym „przegranym” będzie zawsze opera – bo to ona musi się dostosować, ustąpić, zamilknąć.

Miasto się zmienia. Ale czy w dobrą stronę?

Gdańsk nie jest już wyłącznie portem czy stocznią – to miasto turystyczne. Problem w tym, że dominujący dziś turysta to często ktoś nastawiony bardziej na konsumpcję niż na przeżycie. A to wymaga dalekowzrocznych decyzji – nie pod publiczkę, ale z myślą o przyszłych pokoleniach. Zbudujmy coś więcej niż atrakcję. Zbudujmy nową jakość miejskiej kultury.

W całej Europie trudno znaleźć przykład, w którym operę łączy się z przestrzenią imprez plenerowych. To nie przypadek. Opera to sacrum. A nawet jeśli budynki oper są otwarte i dostępne – jak w Oslo, Hamburgu czy Atenach – to wokół nich czuć aurę kultury, a nie konsumpcji. To, że ktoś siada na dachu opery w Oslo, nie zmienia faktu, że wie, gdzie jest – i czym jest to miejsce. Kiedy sacrum znika, zostaje jedynie kolejna Galeria Forum – przestrzeń przeznaczona do zużycia, nie do przeżycia.

Można to zrobić inaczej – z kulturą i szacunkiem

W Rzymie, w Parco della Musica, Renzo Piano zaprojektował przestrzeń, która łączy sale koncertowe z amfiteatrem – ale nie na koncerty masowe. To miejsce dla jazzu, klasyki, folku. Jest luz – ale jest i jakość. To przykład, jak można kulturę udostępniać bez jej profanowania.

Może podobne rozwiązanie należałoby zaprojektować w Gdańsku? Kameralny amfiteatr na 500-800 osób, wpisany w krajobraz, dobrze zaprojektowany akustycznie, stonowany estetycznie. Taka przestrzeń byłaby naturalnym uzupełnieniem dla opery – nie jej konkurencją.

Architektura to wybór cywilizacyjny

Dobrze zaprojektowana przestrzeń wokół opery może być otwarta, gościnna i żywa – ale musi pozostać przestrzenią szacunku. Dla miejsca. Dla odbiorcy. Dla samej sztuki. I Gdańsk – z całą swoją historią i ambicjami – zasługuje na operę z prawdziwego zdarzenia. Taką, która będzie nowym symbolem miasta. Nową jakością. I punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń.

Autor jest pisarzem i filozofem


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Gdańsk potrzebuje... 06.08.2025 21:03
Rozwagi... Obecnie to gospodarka rabunkowa.

kultura i szacunek 29.07.2025 20:38
To wartości nieobecne w Gdańsku. Czego mieszkańcy doświadczają na każdym kroku...

Katarzyna 29.07.2025 18:34
Zgadzam się z każdym słowem autora..Warto ten głos wziąć pod uwagę...

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama