Prezentacja niezwykłego znaleziska archeologicznego z Bożepola Wielkiego
W spichlerzu „Błękitny Baranek” w Gdańsku w czwartek, 21 sierpnia zaprezentowano popielnicę sprzed ok. 2600 lat. Już chwilę przed godziną 17 można było podziwiać i robić zdjęcia temu niezwykłemu odkryciu.

Następnie, po przywitaniu przez dyrektor Muzeum Archeologicznego w Gdańsku Ewę Trawicką, głos zabrali specjaliści: konserwatorki: Joanna Jabłońska-Dyrda i Agata Krasnopiórko z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, archeolog dr Piotr Fudziński oraz Jacek Łoś z Fundacji Dziedzictwa Archeologicznego, kierownik badań archeologicznych, podczas których odkryto urnę.
– Historia samego odkrycia jest niezbyt skomplikowana, ponieważ pierwotnie mieliśmy przebadać około 40 arów dla spółki Lidl, jednak okazało się, że stanowisko, na którym rozpoczęliśmy badania, dość obiecująco się rozszerzało – opowiadał Jacek Łoś, kierownik badań archeologicznych.
Wydarzenie przyciągnęło studentów archeologii i jej największych pasjonatów.
– Przyszłam tutaj z zainteresowania archeologią, przeczytałam, że jest to bardzo unikatowe znalezisko i szczególna okazja, żeby je zobaczyć – mówiła Wiktoria, studentka archeologii na Uniwersytecie Gdańskim.
– Kocham archeologię, bardzo intrygują mnie dawne światy i tamto życie, z którym są one związane. Śledzę zawsze dodatkowe wydarzenia Muzeum Archeologicznego w Gdańsku i dzisiaj przeczytałam o tym. Uznałam, że jest to niezwykłe znaleźć w całości taką domkową trumnę, która ma prawie 3 tys. lat – mówiła Ewelina z Gdańska.
Odkrycie urny domkowej w Bożepolu Wielkim. Jak do niego doszło?
Prace archeologiczne prowadzone przez Fundację Dziedzictwa Archeologicznego dla spółki Lidl, która chciała w Bożepolu Wielkim wybudować centrum dystrybucyjne, trwały od marca do końca września 2023 roku. Kilkanaście ekip archeologicznych przebadało łącznie kilkadziesiąt hektarów ziemi.
Szczęśliwcem, który w maju tamtego roku odkrył i udokumentował urnę, był Tomasz Wiktorzak. O znalezisku szybko zostali poinformowani inwestorzy oraz konserwatorzy. Następnie, starannie zabezpieczone, trafiło ono do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
– To było bardzo ważne, ponieważ sama urna była w kiepskim stanie – precyzował Jacek Łoś. – Nie próbowaliśmy jej w żaden sposób eksplorować, żeby niczego nie naruszyć. Efekt końcowy uważam za wybitny.
Prezes zarządu Fundacji Dziedzictwa Archeologicznego zwrócił również uwagę, że wyjątkowy teren pradoliny rzeki Łeby, Bożepola Wielkiego i Małego jest jednym z większych miejsc pradawnych osad kultury pomorskiej, co jedynie dodaje wagi temu odkryciu.
Konserwacja i rekonstrukcja urny domkowej. Wyzwania i etapy
– Kiedy mówimy o konserwacji zabytków archeologicznych, bardzo ważną kwestią jest stan ich zachowania. Wpływają na niego różne czynniki: materiał, z którego zostały wykonane, warunki środowiskowe, w jakich przebywały, oraz ich zmienność – tłumaczyła Joanna Jabłońska-Dyrda, konserwatorka znaleziska.
Dodała, że po odkryciu zabytku szczególnie ważne są dwa etapy. Po pierwsze, sposób przechowania, zapakowania obiektu po jego wydobyciu, a po drugie, rozpakowanie go, ponieważ na tym etapie drastycznie zmieniają się warunki środowiska: temperatura, wilgotność oraz ilość tlenu i światła. W wypadku tego znaleziska, wszystkie etapy zakończyły się pomyślnie, nie doszło do żadnych dodatkowy spękań czy rozkruszenia.
Aby móc dokładniej ocenić stan zachowania urny oraz jej zawartość, zdecydowaliśmy się na badanie tomografem komputerowym. Obrazy pokazały jasno, że urna nie stanowi zwartej, stabilnej całości. Widać było zachowany dach, ścianki oraz dno i nóżki, jednak całość trzymała się, ponieważ była wypełniona ziemią. Zlokalizowaliśmy wszystkie spękania oraz ułamania, a we wnętrzu dostrzegliśmy spore skupisko kości.
Joanna Jabłońska-Dyrda / konserwatorka znaleziska
Kolejnym krokiem była eksploracja urny przeprowadzona przez antropologa dr Alicję Drozd-Lipińską pod nadzorem zespołu Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. Wszystkie elementy były starannie przekładane, a newralgiczne miejsca – na bieżąco wzmacniane. Następnie przystąpiono do właściwych prac konserwatorskich i rekonstruktorskich, czym zajęła się Agata Krasnopiórko.
Praca nad urną była sporym wyzwaniem, przede wszystkim dlatego, że rekonstrukcję zabytków zaczynamy od budowy dna, a tu nie było to możliwe, ponieważ z 9 nóżek ze stopkami w całości zachowała się tylko jedna. Należało więc zdjąć formę z oryginalnej stopki, tu dziękuję za pomoc pani Annie Jędżejczak-Sputnik, i potem odlać każdą z osobna, szlifując i profilując tak, żeby jak najbardziej zbliżyć się do tej oryginalnej.
Agata Krasnopiórko / konserwatorka
Następnie, gdy nóżki były gotowe, rozpoczęło się mocowanie, dna, ścian bocznych i dachu. Było to możliwe przy użyciu kleju, gipsu i oczywiście dzięki ogromnej ostrożności. Restauracja urny zakończyła się zeszlifowaniem nadmiaru gipsu, dobraniem koloru (tak, aby był on najbardziej zbliżony do oryginalnej ceramiki) i odmalowaniem.
Kogo pochowano w urnie domkowej z Bożepola Wielkiego?
Archeolog dr Piotr Fudziński przekazał informację od antropolog dr Alicji Drozd-Lipińskiej.
Na pewno znajdowali się tam dziecko, zmarłe mniej więcej po 10. roku życia, oraz mężczyzna powyżej 160 cm, czyli ponadprzeciętnie wysoki, jak na tamte czasy. Zostały w niej także umieszczone kości prawdopodobnie jeszcze dwóch osób, w tym kobiety. W urnie zachowały się fragmenty czaszki i kręgosłupa, łącznie ponad 3 kg kości.
Dr Piotr Fudziński / archeolog
Znaczenie odkrycia urny domkowej. Historia i unikatowość
Podczas prezentacji znaleziska poinformowano, że w północnej części województwa pomorskiego mamy największe w Polsce skupisko popielnic domkowych. Po raz pierwszy odkryto je w XIX wieku. Niestety, duża część tych zabytków nie przetrwała okresu II wojny światowej. Pozostały jedynie te, które obecnie znajdują się w Muzeum Narodowym w Szczecinie.
– Ten okaz jest czwartym odkryciem po II wojnie światowej i mniej więcej 15. na terenie Pomorza. Muzeum Archeologiczne w Gdańsku posiada jeszcze popielnicę znalezioną w latach 70. ubiegłego wieku koło miejscowości Sychowo oraz dwie inne popielnice z podobnego okresu, z których jedna zachowała się w całości, a druga we fragmentach – dodał dr Piotr Fudziński, archeolog.
























Napisz komentarz
Komentarze