Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Drukarnia Ruchu Młodej Polski – tajna drukarnia Sierpnia '80 na gdańskiej Żabiance

Przez pierwsze dni sierpniowego strajku jedyną drukarnią, która publikowała postulaty strajkujących była drukarnia Ruchu Młodej Polski. Jej losy przypomina senator Sławomir Rybicki, uczestnik tamtych wydarzeń.
Drukarnia Ruchu Młodej Polski – tajna drukarnia Sierpnia '80 na gdańskiej Żabiance
Drukarnia RMP mieściła się w konspiracyjnym mieszkaniu na siódmym piętrze bloku przy ulicy Grunwaldzkiej 579 w Gdańsku-Żabiance

Autor: archiwum Sławomira Rybickiego

W strajk sierpniowy włączył się pan jako drukarz.

Tak. Strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina wybuchł 14 sierpnia 1980 roku i wywołał duże poruszenie i zaangażowanie w szeregach osób, które wcześniej brały udział w opozycji demokratycznej. W tym w Ruchu Młodej Polski (RMP), do którego należałem. 15 sierpnia, czyli w drugim dniu strajku, wraz z moim świętej pamięci bratem Arkadiuszem Rybickim i Andrzejem Jarmakowskim, pojechaliśmy do konspiracyjnego mieszkania na siódmym piętrze bloku przy ulicy Grunwaldzkiej 579 w Gdańsku. Było ono własnością pani Agnieszki Kromer babci działacza RMP Krzysztofa Frączaka. Jeszcze przed wybuchem strajku ten lokal był wykorzystywany przez RMP do różnych działań konspiracyjnych, ale nie tylko. Nocowali tam m.in. Jacek Kuroń, czy Leszek Moczulski, kiedy nie chcieli się afiszować ze swoim pobytem w Trójmieście.

CZYTAJ TEŻ: Muzyczna lekcja historii. Koncert w 45. rocznicę Sierpnia '80 w Gdańsku

Jadąc tam wiedzieli już panowie co będą drukować?

Mieliśmy z sobą postulaty strajkującej Stoczni Gdańskiej. Tego dnia do strajku przystępowały kolejne zakłady pracy w Trójmieście, formułując własne postulaty. W mieszkaniu zastaliśmy Krzysztofa i wspólnie, przy pomocy dość prostej techniki, tej samej, której używaliśmy już wcześniej do drukowania ulotek, przystąpiliśmy do druku.

Powie pan coś więcej o tej technice?

Korzystaliśmy z matryc białkowych, na których na maszynie przepisywano tekst. Tu muszę wspomnieć o zasługach mojej świętej pamięci siostry Maryli, która była mistrzynią w pisaniu na maszynie i w swoim mieszkaniu na ul. Grażyny we Wrzeszczu przepisała na matryce setki tekstów dla różnych środowisk opozycyjnych, nie tylko RMP. Zapisana matryca była następnie umieszczana w odpowiedniej ramce obciągniętej płótnem. Wierzchnią część tego płótna smarowało się farbą drukarską. Pod ramkę kładło się kartkę papieru, przykrywało tą ramką i energicznie przejeżdżało się po całości bardzo ciężkim metalowym wałkiem. Kartka za kartą. Tysiące powtarzanych czynności.

Dokąd trafiły wydrukowane przez was informacje?

Tego dnia uruchomiliśmy most kurierski, którym dostarczano nam postulaty kolejnych przystępujących do strajku zakładów pracy, między innymi Elmoru, Rafinerii, portów, Stoczni Remontowej, zakładów komunikacyjnych WPK. Wydrukowaliśmy w sumie kilka tysięcy ulotek. Trafiały one w części do zakładów, które te postulaty formułowały, a w części do strajkującej stoczni. W tym czasie stocznia jeszcze nie miała własnego stanowiska drukarskiego. W tej akcji wzięło udział kilka osób. Drukiem zajmowałem się ja, Krzysztof Frączak oraz dwaj inni, nieżyjący już działacze RMP: Staszek Czerwiński i Piotrek Bystrzanowski, a także mój przyjaciel Marian Kosznicki. Na zewnątrz działali kurierzy, w tym mój brat Arkadiusz który był łącznikiem między stocznią a naszą drukarnią. Darek Kobzdej przywoził postulaty i potem je rozwoził do zakładów pracy.

Jak długo to trwało?

Do soboty 16 sierpnia. Rano podjechałem z ostatnimi wydrukami do stoczni, pod bramę numer 2. Tam rozdałem część ulotek, co zresztą odnotowała bezpieka (widziałem to w materiałach IPN na mój temat). Przenieśliśmy ten „warsztat” drukarski do stoczni i nauczyliśmy młodych stoczniowców techniki drukarskiej.

Wspominam o tym wszystkim, bo to ważna część historii strajkowej. Informacja o strajku była – szczególnie w pierwszych dniach, ale późniejszych też – kluczowa. Pamiętajmy, że łączność z Trójmiastem została szybko odcięta, co powodowało, że w pozostałej części kraju, czy nawet Pomorza, był głód wiedzy na temat choćby postulatów strajkujących. Natomiast drukarnia, która obsługiwała potem całość trójmiejskiego strajku, czyli Wolna drukarnia Stoczni Gdynia, zaczęła tak naprawdę działać dopiero po 18 sierpnia. Zresztą to też fenomen, bo ona wydrukowała w sumie około miliona druków.

ZOBACZ TAKŻE: Lech Wałęsa w rocznicę wyborów 4 czerwca: Znowu musimy walczyć
Górny rząd od lewej: Maciej Grzywaczewski, Leszek Jankowski, Marian Kosznicki, Jerzy Adamski, Mirosław Rybicki, Ireneusz Gust. Dolny rząd: Sławomir Rybicki, Andrzej Jarmakowski, Wiesław Słomiński, Aleksander Hall, Arkadiusz Rybicki (fot.  archiwum Sławomira Rybickiego)

Ostatecznie te najważniejsze postulaty trafiły na tablice wywieszone przy bramie nr 2.

Wszystkich postulatów było około tysiąca. Obok tych „wielkich”, żądających wolnych związków zawodowych czy uwolnienia więźniów politycznych, były również takie, w których domagano się np. wykafelkowania łazienki w jednym z wydziałów. Spośród tego tysiąca MKS wybrał 21 postulatów. Pamiętam jak mój starszy brat, Arkadiusz, powiedział: „Musimy poinformować opinię publiczną jakie są żądania strajkujących” i na stoczniowych sklejkach, które są używane do trasowania, czyli do wymierzania i cięcia blach, razem z Maciejem Grzywaczewskim (z moim technicznym udziałem) te postulaty wypisali. Pamiętam, to był wieczór 18 sierpnia, w tle słyszeliśmy z megafonów przemówienie Edwarda Gierka, który tego dnia wieczorem przemawiał, rozpaczliwie próbując opanować sytuację. To, co wydarzyło się w kolejnych dniach strajku opisano już dość dokładnie. Ja chciałby jednak wrócić do miesięcy poprzedzających strajk.

Jak pan je wspomina?

To były bardzo gorące wiosna i lato w Gdańsku, w Trójmieście. 3 maja, w rocznicę uchwalenia Konstytucji, po mszy w Bazylice Mariackiej, zorganizowaliśmy przemarsz, a potem manifestację pod pomnikiem króla Jana III Sobieskiego, po której zatrzymano wiele osób. Dwóch z zatrzymanych: Dariusza Kobzdeja i Tadeusza Szczudłowskiego aresztowano i skazano na trzy miesiące więzienia. Dla środowiska Ruchu Młodej Polski było oczywiste że musimy upomnieć się o wolność dla nich. Przy akceptacji proboszcza Stanisława Bogdanowicza moja siostra Bożena Rybicka i Magda Modzelewska (moja przyszła szwagierka) prowadziły w Bazylice Mariackiej modlitwy w intencji uwolnienia naszych kolegów, które gromadziły z każdym dniem coraz większą liczbę osób. Pojawiał się na tych modlitwach Lech Wałęsa, nieraz nawet czytając intencje oraz inni działacze WZZ. Modlitwy trwały przez trzy miesiące , aż do uwolnienia naszych kolegów tj. do 6 sierpnia 1980. Te wydarzenia integrowały nas i tworzyły atmosferę wzajemnego zaufania, które staraliśmy się pielęgnować. Także w formie, powiedziałbym, mniej poważnej.

Co ma pan na myśli?

W lipcu, czyli na miesiąc przed strajkiem, rozegraliśmy na przykład mecz piłkarski Ruch Młodej Polski kontra Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża. Mieliśmy kłopot ze znalezieniem boiska. Wałęsa powiedział, że on ma obowiązki rodzinne, więc proponuje, żeby mecz odbył się na jego osiedlu czyli na Stogach. Przyjechaliśmy na boisko, które było nieopodal jego mieszkania, a tam... pasł się koń. Jako mieszczuchy nie mieliśmy bladego pojęcia co z tym fantem zrobić. Wtedy Wałęsa podszedł do konia, chwycił go za uzdę i przeprowadził poza boisko na pastwisko. Mogliśmy grać. Dokładnie pamiętam przebieg tego spotkania, bo strzeliłem dwie bramki. Na boisku było wielu znanych działaczy opozycyjnych. Na bramce stał Olek Hall, a w bramce WZZ Lech Wałęsa. Mecz zakończył się remisem 4:4. Do wyrównania doszło po rzucie karnym, za zagranie ręką w naszym polu karnym. Kilka miesięcy później okazało się, że ten, który karnego sprowokował, był agentem SB.

Podstawa druku była z matryca białkowa, na której na maszynie przepisywano tekst (fot.  archiwum Sławomira Rybickiego)

Czyli esbecja popierała WZZ, a nie was?

Tak potem żartowaliśmy. Ale tak na poważnie to ani ich ani nas. Byliśmy permanentnie przez SB inwigilowani.

W trakcie przetrzymywania w areszcie Szczudłowskiego i Kobzdeja, w konspiracji wydrukowano 100 000 ulotek wzywających władze PRL do ich uwolnienia, w  poręcznym formacie A6, który bardzo dobrze mieścił się w kieszeni. Przez cały lipiec rozdawaliśmy je m.in. w kolejkach SKM , autobusach i tramwajach, wśród młodzieży licealnej i studentów. Pamiętam też akcję po meczu żużlowców Wybrzeża. Wtedy na te mecze chodziło po kilkanaście tysięcy osób. Jak tłum wychodził ze stadionu, to rzucaliśmy ulotki. Duże akcje robiliśmy na Główny Mieście, szczególnie na Długim Targu i Długiej, bo tam zawsze było mnóstwo ludzi, więc łatwiej było się ukryć. To była skala nieporównywalna chyba do żadnej wcześniejszej tego typu akcji opozycji w Polsce. 100 000 ulotek rozkolportowanych w ciągu kilku tygodni w Trojmieście to jest naprawdę dużo i te ulotki też odegrały swoją bardzo ważną rolę.

POLECAMY TAKŻE: Strajki i dziennikarze. Kiedy solidarność rodziła się w ludziach

Uwolnienie Szczudłowskiego i Kobzdeja z aresztu to też ważna data w dziejach strajków sierpniowych.

Tak. Krótko po ich uwolnieniu 10 sierpnia w mieszkaniu działaczy RMP Piotra i Ewy Dyków na ulicy Sienkiewicza 10 we Wrzeszczu odbyło się z tej okazji przyjęcie, w którym wzięło udział ponad sto osób. Głównie środowisko Ruchu Młodej Polski, ale też działacze WZZ. Podczas tego spotkania Bogdan Borusewicz – na podwórku, bo w samym mieszkaniu był podsłuch – uzgodnił z Lechem Wałęsą, Borowczakiem i Felskimi termin strajku na 14 sierpnia. Jestem przekonany, że m.in. ta integracja i współpraca środowiska Ruchu Młodej Polski i WZZ zaowocowała wybuchem i właśnie takim przebiegiem strajku.

A po wydrukowanych tam ulotkach został jakiś ślad?

Odnalazłem kiedyś w internecie materiały przeznaczone bodaj dla licealistów przygotowujących się do jakiegoś egzaminu czy olimpiady. Polecenie brzmiało: „Zinterpretuj postulaty, które były wydrukowane w Stoczni Gdańskiej 15 sierpnia 80 roku”. I na zdjęciu była nasza ulotka. Musiała być nasza, bo w samej stoczni nie drukowano w tym dniu ulotek.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Zenek 22.08.2025 20:41
Bardzo ciekawa historia.

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama