Nie żyje Elżbieta Tatarkieiwcz-Skrzyńska. Miała 101 lat
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska odeszła w sobotę, 23 sierpnia w Sopocie. 10 kwietnia tego roku skończyła 101 lat.
Uczestniczka Powstania Warszawskiego, autorytet młodych
Urodziła się w 1924 roku w Warszawie. Mieszkała tam aż do wybuchu Powstania Warszawskiego, w którym brała udział. Nosiła pseudonim „Żabska”.
Z okazji 79. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego tak mówiła w rozmowie z „Zawsze Pomorze”:
79 lat temu walczyłam o wolność Ojczyzny. Ale wolność jest wartością nieprzemijającą. Jej pragnienie tkwi w każdym człowieku. Jest wszechstronna. Wolność działania. Wolność przekonań. Wolność uczuć. Tą wszechstronną wolnością zawsze trzeba się kierować w życiu. Ona daje wewnętrzną siłę, która utwierdza nas w działaniach. Oby zawsze dobrych i szlachetnych.
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska / uczestniczka Powstania Warszawskiego
W powstańczych biogramach na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego czytamy:
16 maja 1942 roku złożyła przysięgę na rotę Armii Krajowej, patrolowa sanitariuszek – w patrolu „Bogdańskiej”, łączniczka, przenosiła broń, prasę konspiracyjną, przydział – V Obwód (Mokotów) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej – 3. Rejon – Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej – 2. Harcerska Bateria Artylerii Przeciwlotniczej „Żbik”.
Po wojnie Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska za ojcem trafiła do Gdańska, a następnie Sopotu. Skończyła studia na Wydziale Ogrodniczym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Później pracowała jako księgowa w Wojewódzkim Związku Spółdzielczości w Gdańsku.
Przez całe życie aktywnie uczestniczyła w życiu społecznym i kulturalnym Trójmiasta.
– Żeby w moim wieku prowadzić tak intensywne, pełne ludzi życie, trzeba wyrobić w sobie pewne cechy. Przede wszystkim trzeba być ciekawym życia. Trzeba mieć pogodę ducha. Wewnętrzną harmonię. Uważam, że życie jest wspaniałe. Zgodę na świat kształtuje we mnie, na przykład, bliskość przyrody. Natura mnie uspokaja. Drzewa, ptaki, kwiaty – to wszystko dodaje mi sił. Poza tym, ja nigdy nie tracę nadziei. O śmierci, choć tak lubię żyć, myślę bez żalu. Jestem na nią gotowa. Ale na co dzień umieraniem nie zaprzątam sobie głowy – mówiła w rozmowie z „Zawsze Pomorze”.
Bardzo chętnie spotykała się też z młodymi ludźmi i opowiadała im o Powstaniu Warszawskim oraz wojnie.
Wojna zabrała nam wszystko, cały dobytek. Ale nigdy tego nie żałowałam. Uważałam, że skoro przeżyłam, skoro przeżyli moi najbliżsi, to jest dar, dar za który powinnam odczuwać tylko wdzięczność wobec świata. To tak wielki dar, że nie ma niczego, co mogłoby znaczyć więcej. Na pewno nie dobra materialne. Dziś nie jestem niewolnicą niczego. Ani czystej podłogi, ani pieniędzy. Nie mam wymagań. Cieszę się tym, co mam, i nie pragnę od życia więcej. W tej mojej filozofii dnia codziennego pomaga mi to, że ja się zawsze godzę z losem. Przyjmuję to, co jest mi dane, ze spokojem i godnością. Zawsze stawiam życiu czoło.
Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska / uczestniczka Powstania Warszawskiego
Osoby, które znały Elżbietę Tatarkiewicz-Skrzyńską podkreślały jej pogodę ducha, życzliwość, otwartość na ludzi i niezwykłą pamięć. Do końca życia była ciekawa świata oraz chętnie dzieliła się swoją wiedzą.
.jpg)
Przyjaciółka „Zawsze Pomorze”
Wywiad z Elżbietą Tatarkiewicz-Skrzyńską otwierał pierwszy numer tygodnika „Zawsze Pomorze”. Była przyjaciółką naszej redakcji i zapewne najstarszą wierną Czytelniczką naszego tygodnika.
W wywiadzie udzielonym rok temu Gabrieli Pewińskiej-Jaśniewicz i Dorocie Abramowicz, dziennikarkom „Zawsze Pomorze” mówiła, że codziennie tuż po przebudzeniu podchodzi do okna.
– Patrzę w niebo – mówiła. – Potem na termometr. Sprawdzam, w jakiej aurze przeżyję kolejny dzień.
Tych kolejnych wspólnych dni będzie nam brakowało. Odeszła osoba wyjątkowa, która pozostawiła po sobie trwały ślad w historii Polski, Sopotu i sercach tych, którzy mieli szczęście ją poznać.
























Napisz komentarz
Komentarze