Kto jest adresatem tego poradnika? Dorośli, czy również dzieci, co sugerowałyby liczne rysunki?
Zależało nam, jako autorom, żeby ten poradnik dotarł do jak najszerszy grupy odbiorców, a szczególnie do tych, którzy nie byli wcześniej zainteresowani tą problematyką, w przeciwieństwie do tzw. preppersów czy surwiwalowców, a to z tej racji, że te osoby, „siedzące w temacie” nie potrzebują tego poradnika. W ich przypadku może on ewentualnie rozszerzyć czy też troszeczkę zmienić ich postrzeganie niektórych kwestii.
Na przykład?
W naszym poradniku kładziemy nacisk na współpracę, co różni się od tradycyjnego amerykańskiego podejścia widocznego w mediach, w myśl zasady: „ratuj się, kto może”, uciekamy w dzikie Góry Skaliste itd. W naszym wypadku promujemy współpracę pomiędzy różnego rodzaju grupami, czy to sąsiedzkimi, czy to znajomych, czy też rodziny.
To chyba nasz pięta achillesowa? Nie jesteśmy, jako społeczeństwo, jakoś silnie oddolnie zintegrowani.
I tak i nie. Wiele w tym zakresie się zmieniło. Po prostu takie grupy się inaczej w tej chwili formują. Istnieją na przykład grupy osób, które łączą wspólne zainteresowania, które wspólnie coś robią, działają i znają się chociażby internetowo. Widzieliśmy to chociażby po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, kiedy oddolnie różnego rodzaju kluby czy też inne organizacje zaangażowały się w pomoc dla uchodźców. Inaczej też rzeczy się mają w miastach, a inaczej na wsiach, czy w małych miejscowościach, szczególnie tam, gdzie mamy Ochotniczą Straż Pożarną albo koła gospodyń wiejskich. To jest społeczność, która w razie potrzeby po prostu udziela sama sobie pomocy. Pamięta pan zapewne tragiczną wichurę w okolicach Rytla w 2017? Pospieszyliśmy tam wtedy z pomocą, tymczasem okazało się, że mieszkańcy sami sobie znakomicie radzą. Wszyscy się znają, mają potrzebny sprzęt, a jak czegoś było trzeba, to sobie dokupili. Ale oczywiście w kwestii oddolnej współpracy jest jeszcze dużo do zrobienia. Choćby to, by te organizacje były włączone w jakiś system. To powinien być kolejny krok, ale nasz poradnik nie jest tego i na tym się akurat nie skupia.
Zostańmy jednak na moment przy tym wątku. Czy te dalsze kroki są przewidziane, skoro to taka ważna sprawa?
Nie chciałbym w tej chwili w to wchodzić, jako że nie jest to temat poradnika. Proszę jednak zerknąć do ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej, gdzie mamy wymienioną całą listę różnego rodzaju podmiotów, które są uwzględnione do wciągnięcia w system. Mówimy m.in. o PCK, harcerzach, Caritas Polska, ale to nie jest element, na którym się skupia ten poradnik.

Poradnik mówi o różnych rodzajach zagrożeń, ale ukazuje się w nieprzypadkowym czasie i z tyłu głowy mamy przede wszystkim możliwość zbrojnego ataku na Polskę, co jeszcze kilka lat temu wydawało się całkowitą abstrakcją. Czy pojawienie się tej publikacji nie wywoła u niektórych paniki?
Przede wszystkim to nie jest pierwszy tego typu poradnik wydany w Polsce. W 2022 roku ukazał się bowiem podobny, firmowany przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, którego także byłem współautorem.
To nie wystarczyło go wznowić?
Nie, bo ten obecny prezentuje nowe podejście obejmuje szerszy zakres zarówno zagrożeń oraz porad. Poradnik 2022, można powiedzieć, był potrzebą chwili. Poza tym mamy po prostu potężne zaległości, bo w innych krajach tego typu poradniki są wydawane regularnie i są dostosowywane do aktualnej, nowej, sytuacji. Tymczasem my zatrzymaliśmy się się na etapie szkolenia z przysposobienia obronnego gdzieś tam w latach 90. Natomiast jeśli pyta pan o wywoływanie paniki, to nie: w tej publikacji chodzi o to, żeby społeczeństwo było przygotowane na różne scenariusze kryzysowe, i żeby właśnie – jeśli do któregoś z nich dojdzie – nie wybuchła panika
Skąd państwo czerpali wzory?
Po pierwsze z analizy poradników, które były wydane i w Polsce, i gdzie indziej, oraz wyników projektów badawczych w jakich brałem udział. Po drugie – z licznych warsztatów ze specjalistami i konsultacji z organizacjami społecznymi. Towarzyszyły temu gorące dyskusje na temat tego, co ma tam się znaleźć, a czego ma nie być. I – jak do tej pory – nie widzę w mediach bardzo krytycznych recenzji, są one raczej, że tak powiem, pozytywnie lub neutralnie. Krytykowane są głównie zaszłości z przeszłości, np. brak schronów.
Poradnik jest już dostępny online, ale jest zapowiedź, że do każdego gospodarstwa domowego trafi także egzemplarz papierowy.
W różnych krajach stosuje się różne podejścia. W niektóre przygotowują tylko wersję online, w innych – np. Szwecji – poradniki się drukuje i rozsyła. Każde z tych rozwiązań ma plusy i minusy. Tu trzeba wrócić do pańskiego pytania: do kogo to ma być adresowane? Także do tych osób, a jest ich niemało, które bazują na papierze. Pamiętajmy też, że w razie braku prądu czy też internetu taki papierowy egzemplarz będzie nadal dostępny.
To, jak słyszałem, operacja rozpisana na miesiące. Papierowa wersja ma trafić „pod strzechy” dopiero na początku 2026.
Nie jestem w stanie tego określić, bo kwestie druku i dystrybucji to sprawa ministerstwa.
Załóżmy teraz, że każdy mieszkaniec Polski ma już dostęp do tego poradnika. Jak go zmotywować, żeby go przejrzał i skorzystał z zawartych w nim porad?
Tutaj mogę się oprzeć na badaniach, które robiliśmy w Szwecji. Wynika z nich, że tak naprawdę nigdy się nie da zmotywować wszystkich. Mamy grupę, której taki poradnik nie jest w ogóle potrzebny, bo ci ludzie albo zajmują się takimi przygotowaniami zawodowo bądź hobbystycznie, albo po prostu mieszkają w takich warunkach, że muszą być przygotowani na przykład częste przerwy w dostawie prądu, podtopienia itp. Oni więc to wszystko wiedzą i potrafią odpowiednio zareagować na sytuację kryzysową. Jest grupa, która weźmie poradnik i zacznie się przygotowywać gromadząc fizycznie potrzebne rzeczy. Trzecia grupa, którą zidentyfikowaliśmy w Szwecji to osoby, które poradnik przejrzą, zrobią plany, będą się zastanawiały z rodziną, ze znajomymi, co dalej, ale nie będą robiły dużych zakupów i gromadziły zapasów. I jest grupa, która poradnik zwyczajnie zignoruje. Więc tak naprawdę interesuje nas dotarcie i przekonanie tych dwóch środkowych grup. A na ile to się uda zależy też od państwa – czyli mediów, które powinny ten temat podtrzymywać, zachęcać ludzi do zainteresowania i przygotowań. Sam poradnik to jedno, ale powinna mu towarzyszyć kampania informacyjna. Wszelkie dyskusje, a nawet kontrowersje, powodują iż poradnik będzie zauważony.
A an co by doradził: robić zapasy już dziś?
W tym wypadku zasada jest taka, że jeżeli robisz przygotowania, robisz to na bieżąco. Czyli nie rzucać się do wykupowania makaronu i tych wszystkich rzeczy, jakie ludzie kupowali na potęgę na początku pandemii, ale robić zapasy rotacyjnie. Czyli kupuję więcej niż zwykle, ale z tego korzystam na bieżąco. Nie wyjadam do zera, tylko utrzymuję zapasy na stałym, większym poziomie. Jest to lepsze rozwiązanie niż trzymanie osobno jakichś specjalnych racji, których nigdy nie będę jadł w innych warunkach niż kryzys. To drugie jest oczywiście też możliwe, ale wymaga to zamrożenia kapitału, poświecenia miejsca na składowanie i pilnowania daty przydatności do spożycia.
A jeśli chodzi o te rzeczy, które mogą być przydatne tylko w czasie kryzysu, jak np. generator prądu? Sugerowałby pan, żeby się zaopatrzyć w nie już teraz?
Jeśli chodzi akurat o prąd, to wiemy, że jest to ten element, który jest w tej chwili kluczowy. Bez prądu nie ma łączności, nie ma światła, nie ma możliwości naładowania telefonów. Czy to będzie generator, czy to będą jakieś power-banki, czy fotowoltaika, domowy bank energii, to jest sprawa wtórna. Więc tutaj nawet nie chodzi o to, żeby skupić się na jakimś konkretnym rozwiązaniu. Chodzi o to, żeby móc w razie czego naładować telefon. Mogę to tego użyć generatora, ale mogę włączyć silnik samochodu, byle tylko bak był zatankowany.

Z tym tankowaniem to też to jest kwestia dyskusyjna, no bo trudno cały czas mieć zatankowany samochód, jeśli się z niego korzysta.
To kwestia jak się go używa. Dobrą praktyką jest niedojeżdżanie do rezerwy czy do zera, tylko tankowanie w momencie kiedy widzę, że zostało pół baku.
A co z plecakiem ewakuacyjnym? Słyszałem rozmowę z generałem Polko, byłym szefem Gromu, który mówił, że on takiego plecaka nie ma i uważa, że w obecnej sytuacji na jego pakowanie jest za wcześnie. Trzeba natomiast widzieć co mamy tam włożyć w odpowiednim momencie i gdzie te rzeczy w naszym mieszkaniu są.
Posiadanie plecaka to nie jest tylko rzecz fizyczna, to jest też gotowość do ewakuacji. Pewien symbol tego, że jestem do tego gotowy. Przyjrzyjmy się ostatniej powodzi i temu, co ludzie brali za sobą. Czy byli przygotowani? Widzieliśmy, że tak nie było. Podobnie podczas tego niedawnego dużego pożaru kamienicy, bodajże w Poznaniu. A ile razy słyszymy, że gdzieś znaleziono niewybuch i trzeba było szybko ewakuować mieszkańców sąsiednich domów? Więc powodem wcale nie musi być wojna, albo jakiś superkryzys.
Czyli rozumiem, że ma pan taki plecak?
Nie mam, bo podobnie jak zapewne generał Polko jestem w rezerwie w wojsku i po prostu mam inne zadania.. Jednak na inne zdarzenia mam zarówno zgromadzone, w domu, jak i wożę w samochodzie, rzeczy wymienione w poradniku, choć nie są one w plecaku. Regularnie też biorę udział w szkoleniach, np. pierwszej pomocy.
Poradnik podkreśla też coś niby oczywistego – konieczność dbania o zdrowie. Przy okazji wspomina się o szczepieniach. A to ostatnio rzecz nie dla wszystkich oczywista.
Cóż mogę na to powiedzieć? Nie jesteśmy w stanie przekonać wszystkich odnośnie szczepień. Staramy się, podajemy argumenty, ale czy ktoś je przyjmie, to już jest inna sprawa. Choć należy tez zwrócić uwagę na element poruszany w poradniku, czyli dezinformacje i konieczność weryfikacji tego co czytamy, w tym na temat szczepionek.
Argumenty… To akurat ta sprawa, w związku z którą usłyszałem już krytyczną uwagę o poradniku. Mianowicie, że za dużo tam pouczeń, a za mało wyjaśnienia po co mamy te zalecane rzeczy robić.
Tak, faktycznie niektóre rzeczy zostały zrobione skrótowo. Ale gdybyśmy mieli wszystko wyjaśniać, poradnik musiałby być dwa razy dłuższy. Stąd konieczność pewnego kompromisu na tym polu. A jeśli czytelnicy będą, dyskutować, sami szukać wiedzy i pogłębiać wiadomości, to właśnie o to chodzi. Poradnik ma zachęcać do dalszych działań, w tym szkolenia się.
A czy przy przygotowaniu poradnika uwzględniano też doświadczenia ukraińskie z trwającej tam wojny?
Tak. Ja sam zajmuję się między innymi badaniami nad przebiegiem wojny w Ukrainie i tamtejsze doświadczenia zostały uwzględnione, łącznie z wyciąganiem wniosków z błędów, które popełniono na początku.
Co to za błędy?
Na przykład masowa ewakuacja, która spowodowała zapychanie się dróg. Tymczasem na samym początku nie było jeszcze tak naprawdę konieczności panicznej ewakuacji z części kraju. Często ci ludzie narażali się na większe niebezpieczeństwo, niż ci, którzy pozostali w domach. To właśnie był wynik braku wcześniejszego przygotowania poszczególnych obywateli. Mamy tu zresztą własne doświadczenie historyczne z września 1939 roku, kiedy wszędzie na drogach mieliśmy kolumny uchodźców, niejednokrotnie atakowanych przez niemieckie lotnictwo. Tymczasem drogi powinny być wykorzystywane przede wszystkim przez służby i wojsko. Krótko mówiąc samoewakuacja nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Czasami może być wręcz przeciwnie. Dlatego tak ważne jest wytłumaczenie, że ewakuować się powinniśmy albo w przypadku kiedy jest zagrożenie życia lub też polecenie władz, oraz mamy plan i jesteśmy przygotowani na ewakuację, czyli uwzględniamy zalecenia z poradnika.
























Napisz komentarz
Komentarze