Patryk Gochniewski: No, dzieje się u was. Czy kiedykolwiek spodziewaliście się, że wasza muzyka będzie w filmie, który ma szansę na Oscara?
Grzegorz Kwiatkowski: Film jeszcze nie ma nominacji, na razie to polski kandydat. Więc ta nominacja - oby - jeszcze przed nami. Ale to i tak bardzo wiele i bardzo się cieszymy. Przede wszystkim z powodu kooperacji z Agnieszką.
CZYTAJ TEŻ: „Kafka by ich lubił!". Muzyka gdańskiego zespołu w nowym filmie Agnieszki Holland
Jak w ogóle doszło do tej współpracy? Ale opowiedz też o waszych początkach znajomości z Agnieszką Holland.
Znamy się z Agnieszką od wielu lat. Od czasu mojej książki „Eine Kleine Todesmusik”. To był bodajże 2010 rok - piętnaście lat, niesamowite. Spodobała się jej ta literatura - zaczęliśmy korespondować, później spotykać się i w końcu przyjaźnić. Agnieszkę Holland podziwiam. Według mnie to jedna z najwybitniejszych artystek i reżyserek na świecie. Uwielbiam jej filmy, zwłaszcza „Całkowite zaćmienie” czy „Zabić księdza”. Agnieszka była nie tylko fanką mojej literatury, ale też od samego początku zespołu Trupa Trupa. Znała wszystkie płyty i towarzyszyła nam. Później, przy „Zielonej granicy”, wzięła nasz utwór, a później pojawił się Franz Kafka.
Wasza pierwsza tak poważna obecność w świecie filmu.
Muzykę do tego filmu skomponowali Antek Łazarkiewicz oraz Mary Komasa i to jest główna warstwa, a drugą warstwą jest muzyka naszego zespołu. To oznacza, że filmie pojawia się wiele naszych utworów i linii melodycznych. Trzeba zobaczyć film, żeby zrozumieć ten zabieg. To film szkatułkowy, wielogłosowy, trochę postrzępiony. W tym tkwi jego siła. Nie jest to linearna opowieść biograficzna.
Wasza muzyka zawsze opowiadała historie, ale tworzenie ścieżki dźwiękowej do filmu to jednak zupełnie nowe terytorium. Było inaczej, ale czy znacząco trudniej?
W wielu recenzjach naszych płyt pojawiały się opisy mówiące, że jest to muzyka soundtrackowa. Ta filmowość i pejzażowość zawsze była w naszej muzyce, więc wydaje mi się, że mamy faktycznie lekkość tworzenia takich mrocznych, lynchowskich obrazów muzycznych. Nie komponowaliśmy też specjalnie nowej muzyki dla Agnieszki - zaproponowaliśmy jej rzeczy, które były gotowe, z różnych okresów i etapów.
Muzyka do filmu to wasza wizja, ale na pewno musieliście dostać też jakieś wytyczne, konsultować to.
To było jeszcze inaczej. Dla mnie najważniejszym artystą w życiu jest Franz Kafka. Uwielbiam go. Czytam co roku wszystkie jego dzieła - od liceum jest to moja miłość i obsesja. Wydaje mi się, że Agnieszka o tym wiedziała. Ale ja - z moją wiedzą biografii Kafki - zaproponowałem konkretne utwory, które tak naprawdę związane są właśnie z jego historią. Nastąpił więc rodzaj synergii, ale ostateczny wybór leżał po stronie reżyserki.
Agnieszka Holland dość mocno polaryzuje opinię publiczną. Jak ty - a tak naprawdę wy ją postrzegacie. Bo ona was uwielbia.
My ją uwielbiamy również, tu nie ma o czym mówić. Uważamy ją za wspaniałą osobę zarówno etycznie, jak i artystycznie. Rzadko się zdarza, aby wybitny artysta był dobrym człowiekiem i to jest właśnie przypadek Agnieszki Holland. Natomiast ta polaryzacja wynika z faktu, że ona się nie boi - jak coś ją gryzie, mówi o tym. To jest jej wielka siła i wydaje mi się, że ludzi drażni taki typ człowieka. Który mówi i robi co chce. Według mnie ludzie nie lubią takich wolnych jednostek. Szczególnie na wschodzie Europy. To budzi zupełnie nieuzasadnione nerwy. Podziwiam Agnieszkę za jej nieustraszoność.
Spotykają się dwa światy - muzyczny i filmowy - niezwykle uznane na świecie. Czy to recepta na sukces?
Agnieszka Holland odnosi sukces za sukcesem od lat. Myślę, że ten film będzie kolejnym. Natomiast jeśli chodzi o nas, to robimy swoje małe kroki. Konsekwentnie i od lat, i to jest bardzo, bardzo ważne. Ufamy sobie, naszym partnerom i nie oglądamy na żadne mody czy tendencje ideologiczne. Jesteśmy wierni sobie. Oczywiście nie jesteśmy żadnymi świętymi bohaterami, ale mamy swoją osobną niszową drogę - jesteśmy zapatrzeni w muzykę i relacje między nami. To nasza recepta na robienie muzyki i to jest też sukces. Natomiast w takie kategorie jak sukces światowy, to my nie wierzymy. Ale to też nie jest tak, że nas nie cieszy to, co się dzieje - jesteśmy dumni, rozradowani i świetnie, że nasza muzyka wybrzmiewa w tak dobrym filmie.
Film o Kafce jest dla was tylko przecinkiem czy poważnie myślicie o tym, aby pomiędzy działalnością autorską, też na poważnie zająć się ścieżkami dźwiękowymi?
Jesteśmy w pełni otwarci na różne formy współpracy, więc… Wiesz, robimy muzykę tak dobrą, jak się da. Ona ma potencjał filmowy, oczywiście i wiedzieliśmy o tym od pewnego czasu, więc nie jesteśmy jakoś mocno zaskoczeni. Chętnie będziemy ją lokować lub robić, jeśli będzie taka chęć ze strony filmowców. Naszym powołaniem jest robienie muzyki i jesteśmy przeszczęśliwi, że jest na to przestrzeń.
Wyobrażasz sobie w ogóle, że możesz być jedną z osób, która zdobędzie najważniejsze wyróżnienie w świecie filmu? Nawet jeśli fizycznie nie stanie na twojej półce?
Jak już będzie nominacja, to będzie kolejny mały krok w tę stronę. Trupa Trupa jest częścią tego przedsięwzięcia, w którym brało udział naprawdę wiele ludzi. Więc to nie tak, że jesteśmy najważniejsi, aczkolwiek rola muzyki jest ważna w tym filmie. Ale tak, w napisach końcowych pojawiamy się dość szybko, zaraz po głównych kompozytorach. Wiadomo, że byłoby miło, gdyby film dostał Oscara, ale… Powiem tak - byłoby miło, ale to nie są najważniejsze rzeczy.
ZOBACZ TEŻ: Trupa Trupa i jej przebojowy kondukt żałobny. Zespół powrócił z najlepszą płytą w dorobku
To czym one są w takim razie?
Najważniejsze to starać się być dobrym człowiekiem. I w zespole, w rodzinie, być uczciwym. To są te najważniejsze i zarazem najtrudniejsze rzeczy. Podstawy, którym nie zawsze jesteśmy w stanie podołać. Ale warto się starać. Też nie chcę wyjść na arcyskromnego, ponieważ naprawdę ta sytuacja bardzo nas cieszy. Jesteśmy w roku, w którym nagraliśmy płytę, zagraliśmy na ważnych festiwalach, zagraliśmy świetną trasę po Stanach. Nigdy odbiór naszej muzyki nie był tak mocny w Polsce - dzieją się dobre rzeczy. To wszystko nas cieszy, ale nie jesteśmy rozgorączkowani. Staramy się zachowywać spokój i iść do przodu. Zresztą, za chwilę nagrywamy nową płytę długogrającą - mamy kilkanaście kompozycji i przymierzamy się do tego tematu.
























Napisz komentarz
Komentarze