Kluczowe błędy i problemy Wybrzeża Gdańsk w finale
Wybrzeże Gdańsk od początku pokazywało, że może dominować w lidze. Ofensywa gdańszczan w rundzie zasadniczej (12 kolejnych wygranych) wydawała się obiecująca, co potwierdziły wyniki w bezpośrednich starciach z Polonią Piła, które Wybrzeże wygrało zarówno w Gdańsku, jak i Pile. Kiedy jednak przyszło do finału, coś się zacięło.
Już w pierwszym meczu w Pile gdańszczanie stracili punkty po awarii łańcucha w motocyklu Nielsa Kristiana Iversena oraz upadku młodego Miłosza Wysockiego. To były sytuacje, które w kontekście całego finału okazały się znaczące, choć nie decydujące.
W rewanżu na własnym stadionie Wybrzeże nie odrobiło 8-punktowej straty, choć tor i komplet prawie 9 tysięcy świetnie dopingujących kibiców zdawały się sprzyjać gospodarzom. Gdańszczanie przegrali jeszcze wyżej niż dzień wcześniej w Pile, bo 38:52.
Prezes klubu Tadeusz Zdunek, otwarcie przyznał, że „trzeba spokojnie poczekać i przemyśleć, co dalej”. Mówił też, iż nie spodziewał się, że Polonia Piła okaże się rywalem, który potrafi pokonać gdańszczan w dwumeczu – „nie przyszło nam nawet do głowy, że taka sytuacja może się stać.”

Trener Lech Kędziora podsumował to bardziej emocjonalnie: nazwał przegraną „wielkim zawodem”. Powiedział, że przez cały rok drużyna pracowała, żeby być gotową na awans, a w momencie, kiedy ten był w zasięgu ręki – zabrakło mocy, formy, może pewności. Trener mówił również, że mentalnie drużyna być może nie pozbierała się po pierwszym meczu – strata punktów, defekt sprzętu, wypadki. To wszystko razem stworzyło sytuację, w której nie udało się odwrócić wyniku.
Słaba postawa juniorów Wybrzeża Gdańsk
Jednym z istotnych elementów, który trener uznał za problem, jest forma juniorów. W dwumeczu finałowym młodzi zawodnicy Polonii Piła punktowali bardzo dobrze, natomiast Wybrzeżu zabrakło takiego wsparcia.
Analiza przyczyn braku awansu Wybrzeża Gdańsk
Kiedy przyjrzeć się całej sytuacji, widać, że brak awansu to nie kwestia jednej przyczyny. To suma: pecha, upadków, błędów na torze, spadku formy w końcówce sezonu, problemów mentalnych. Choć Wybrzeże teoretycznie miało mocniejszy skład od rywala, to Polonia Piła okazała się lepiej przygotowana do finału.

Kibice Wybrzeża Gdańsk. 10 lat bez sukcesu
W tym wszystkim najbardziej żal kibiców, którzy od 10 lat nie mogą doczekać się na jakikolwiek sukces gdańskiego żużla. Przypomnijmy tylko, że w 2015 roku Wybrzeże awansowało z 2. Ligi (trzeci poziom) do 1. Ligi, i tam drużyna startowała aż do 2024 roku.
Rok temu spadła z hukiem z Metalkas 2. Ekstraligi do Krajowej Ligi Żużlowej. Teraz miało być inaczej, bo Wybrzeże miało niemal wszystko, by awansować do wyższej klasy: doświadczonego trenera znającego gdańskie realia, mocny – jeśli nie najmocniejszy – teoretycznie skład w lidze, wyremontowany tor żużlowy, nad którym klub miał pełną kontrolę i wsparcie kibiców, którzy mieli podstawy by wierzyć w awans.
I właśnie ich znaczną część niezwykle trudno będzie przekonać do tego, aby znowu przyjść na stadion im. Zbigniewa Podleckiego i dopingować gdańską drużynę w 2026 roku.

Jak na ironię władze Gdańska zapowiedziały niedawno kolejną fazę rewitalizacji 100-letniego stadionu, licząc zapewne, jak zdecydowana większość kibiców Wybrzeża, że na lepiej oświetlonym obiekcie będzie wyraźniej widać choćby przyzwoitą jazdę naszych żużlowców w Metalkas 2 Ekstralidze. Tymczasem przez jesień i zimę znów przyjdzie się zastanawiać jak odbić gdański żużel od dna. To już się robi smutne, ale i nudne.
























Napisz komentarz
Komentarze