Tragiczny pożar w kamienicy przy ul. Hallera 118 w Gdańsku
5 września 2025 roku w budynku przy ul. Hallera 118 w Gdańsku doszło do tragicznego pożaru. Ogień wybuchł w mieszkaniu komunalnym należącym do miasta, a jego lokator poniósł śmierć. Mieszkańcy kamienicy twierdzą, że od lat ostrzegali władze o zagrożeniu i prosili o interwencję w sprawie uciążliwego sąsiada.
Radni PiS i mieszkańca: "To bezczynność miasta doprowadziła do tragedii"
W piątek, 26 września gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości oraz mieszkańcy kamienicy przy ul. Hallera, w której trzy tygodnie temu pojawił się ogień i zginął mężczyzna, zorganizowali konferencję prasową. Chcieli opowiedzieć o bezczynności władz miasta w tej sprawie. Jak podkreślali, gdyby ich posłuchano wcześniej, mieliby dziś gdzie mieszkać, a ich sąsiad byłby zaopiekowany i do dziś by żył. Wyjaśnijmy, że w budynku przy ulicy Hallera 118 jest osiem lokali, z czego trzy należą do miasta (właśnie w jednym z właśnie gminnych lokali wybuchł 5 września pożar).
- Ta tragedia pokazała jak miasto Gdańsk traktuje swoich mieszkańców. Lokatorzy tego budynku przy ul. Hallera 118 od 20 lat prosili o pomoc w sprawie lokatora, który sprawiał im problemy. Od 20 lat wysyłali pisma w których informowali, że w tym mieszkaniu rąbie się drewno, składowane są śmieci i jest w nim chmara insektów - mówił radny PiS Rady Miejskiej w Gdańsku Tomasz Rakowski. - Informowali, że mieszkaniu tym nie było mediów, a prąd był w nim kradziony i stwarzane było zagrożenie pożarowe. Ponadto jedno z mieszkań było przynajmniej dziesięciokrotnie zalane przez tego lokatora
ZOBACZ TEŻ: Tragiczny pożar przy al. Hallera w Gdańsku! Zginął mężczyzna
Rakowski podkreślał też, że nie chce przesądzać o przyczynach pożaru, ale jego zdaniem miasto przez te wszystkie lata lekceważyło głosy swoich mieszkańców z ulicy Hallera 118 i w jego przekonaniu doszło tu do zaniechań systemowych.
- Jeśli miasto przez tyle lat nie było w stanie zająć się swoim mieniem, a także swoimi mieszkańcami to pytam się, za co my płacimy pani prezydent, dyrektorom i pracownikom, którzy nie byli w stanie rozwiązać wydaje się prostej sprawy jak posprzątanie, oszacowanie czy naprawa uszkodzeń – mówił Tomasz Rakowski.
Mieszkańcy z Hallera 118 mają żal
Radni zwrócili się też z postulatem, by w sprawach ważnych, interwencyjnych miasto reagowało w 72 godziny, a następnie w ciągu 14 dni wykonywało potrzebne naprawy czy prace (jeden z mieszkańców budynku przy Hallera 118 miał siedem miesięcy czekać na interwencję miasta po zalaniu jego mieszkania przez sąsiada z miejskiego lokalu). Radni PiS nie ukrywali podczas konferencji, że mają nadzieję, iż całą tą sprawą zainteresuje się też prokuratura.

Głos mieszkańców: "To była kronika zapowiedzianej katastrofy"
Podczas konferencji głos zabrał jeden z mieszkańców kamienicy, pan Sławomir, który od lat monitował w urzędzie o pomoc.
- Najbardziej przerażające jest to, że przez 20 lat miasto i miejskie instytucje nie tylko nie dokonały żadnych działań, które mogłoby zapewnić nam wszystkim bezpieczeństwo, ale też nie interesowali się stanem swojego lokalu. Ja, jako właściciel mieszkania interesowałbym się tym, co się w nim dzieje, gdybym je komuś wynajmował. Pisma, które przez lata wysyłałem do miasta nazywam kroniką zapowiedzianej katastrofy. W każdym z pism ostrzegałem, że to wszystko skończy się tu tragicznie. I tak się stało. Gdyby miasto wcześniej zareagowało, ten człowiek byłby zaopiekowany i dziś by żył, a my mielibyśmy gdzie mieszkać – powiedział pan Sławomir, lokator jednego z mieszkań przy Hallera 118 dodając, że jego zdaniem miasto nie posiada żadnej strategii reagowania na sytuacje kryzysowe, a tylko rozwiązania doraźne.
Pan Sławomir ma żal, że do tej pory nikt z miasta nie znalazł czasu i ochoty na to, by spotkać się z nim i innymi mieszkańcami, aby porozmawiać w jaki sposób chce im pomóc. Mieszkańcy do dziś nie mogą wrócić do swoich mieszkań i nie wiedzą, kiedy to się stanie.
- Gdańsk ma ambicje być europejskim miastem, ale to nie są standardy europejskie – powiedział pan Sławomir.
Gdańskie Nieruchomości: "Podejmowaliśmy działania zgodne z prawem"
Gdańskie Nieruchomości zapewniają, że sprawa lokatora mieszkania komunalnego, o którym mówią radni PiS i mieszkańcy i w którym wybuchł pożar, była od dłuższego czasu przedmiotem ich działań. Podejmowane tam były interwencje, mediacje, były też stosowane pouczenia, a także nastąpiło wypowiedzenia umowy. Co warto podkreślić, postępowanie sądowe zakończyło się nawet wyrokiem nakazującym opuszczenie lokalu przez tego mężczyznę, ale wyrok nie zdążył się uprawomocnić.
- Równolegle Gdańskie Nieruchomości podejmowały działania zmierzające do ograniczenia uciążliwości, w tym współpracę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, wielokrotne kontrole, dezynfekcje i porządkowanie lokalu na koszt miasta. Mając na względzie powyższe należy wskazać, że Gdańskie Nieruchomości realizowały wszystkie działania przewidziane prawem, aby wyeliminować problemy wynikające z uciążliwego sąsiedztwa – wyjaśnia Tomasz Sandak, rzecznik prasowy Gdańskich Nieruchomości.
SPRAWDŹ TAKŻE: Słupsk bezradny wobec dłużników komunalnych. Rekordzista nie płaci za mieszkanie 13 lat!
Rzecznik podkreśla, że nie wszystkie działania podejmowane przez Gdańskie Nieruchomości mogły być wcześniej czy teraz szczegółowo komunikowane z uwagi na ochronę prywatności i danych osobowych osoby fizycznej, czyli tego lokatora.
- Szczegółowe informacje o podejmowanych przez nas działaniach ujawniłyby bowiem sytuację prawną i życiową lokatora, a informacje te stanowiąc dane osobowe, podlegają ochronie. Ich ujawnienie musi opierać się na jednej z podstaw wymienionych w przepisach prawa. Niezależnie od powyższego, zgłoszenia właścicieli lokali w budynku przy ul. Hallera 118 kierowane do Gdańskich Nieruchomości, nie pozostały bez odpowiedzi – dodaje Tomasz Sandak.
Zdaniem Gdańskich Nieruchomości, w Gdańsku funkcjonują procedury umożliwiające sprawne podejmowanie działań w sytuacjach kryzysowych, czego potwierdzeniem były działania podjęte w trakcie tego pożaru.
- Mając na uwadze sytuację w jakiej znaleźli się pozostali mieszkańcy kamienicy przy ul. Hallera, Gmina Miasta Gdańska zapewnia wsparcie osobom poszkodowanym na różnych płaszczyznach. Od dnia zdarzenia zarówno wydziały Urzędu Miejskiego w Gdańsku i jego jednostki organizacyjne pozostają w stałym kontakcie z mieszkańcami, oferując zarówno pomoc doraźną m.in. finansową i rzeczową, jak również wsparcie o charakterze długofalowym, w tym m.in. w obszarze zabezpieczania potrzeb mieszkaniowych – dodaje Sandak.
Miasto, jako udziałowiec (w tej konkretnej wspólnocie mieszkaniowej posiada 27 proc. udziałów), współpracuje i pomaga zarządcy nieruchomości w zakresie działań zmierzających do usunięcia skutków zdarzenia. Jak się dowiedzieliśmy, będzie też w razie konieczności partycypować w kosztach związanych z wykonaniem wszelkiej niezbędnej dokumentacji, jak i prac związanych z przyszłym remontem.
























Napisz komentarz
Komentarze