W Europejskim Centrum Solidarności kończy się pewna epoka. Odchodzi Basil Kerski, człowiek, który przez 14 lat rządził tą instytucją. Teraz pani przejmuje stery w ECS do czasu rozstrzygnięcia konkursu na nowego szefa. Jest się z czym zmierzyć.
Trudno się mierzyć z tym, co Basil Kerski zostawia po sobie. On to miejsce tworzył. Zanim został dyrektorem, był członkiem Rady ECS. I miał ogromny wpływ na to, jak wygląda wystawa stała, którą odwiedziło już kilka milionów osób. Wpisał się znacząco w koloryt gdańskiej kultury, wyprowadzając ją też na europejskie wody. Kończy jednak kadencję. Pozostawia naszą instytucję pełnoletnią, bo w tym roku Europejskie Centrum Solidarności kończy 18 lat.
To, co jednak istotne – my nie kończymy pracy z Basilem Kerskim. On nie znika z orbity ECS. Chcemy, żeby nadal inspirował i był wsparciem. W ubiegłym tygodniu odbyła się ostatnia rada z dyrektorem Kerskim i przyjęliśmy na niej dwa dokumenty, dotyczące przyszłego roku – plan merytoryczny i plan finansowy. Bez rewolucji, ale z małą ewolucją wchodzimy w przyszły rok.
Co to wejście w „dorosłość” oznacza?
To, że zespół i zarząd są przygotowani do kontynuowania misji i wizji. Czujemy też jednak, że to jest ten moment, w którym chcielibyśmy na nowo się zdefiniować. I ocenić, jaki program, jakie wydarzenia są istotne i ważne z punktu widzenia Gdańska, Polski oraz Europy. To praca, którą chcemy wykonać z całym zespołem.
Co przez te 18 lat udało w ECS zrobić?
W Europejskim Centrum Solidarności pracuję ponad 12 lat. Towarzyszyłam zespołowi w budowaniu tej siedziby i wystawy stałej. I to, co się nam bardzo udało, to osiągnąć rozpoznawalność naszej instytucji w Polsce i w Europie. Staliśmy się jednym z najważniejszych miejsc nie tylko muzealnych, w których opowiada się najnowszą historię w sposób niezwykle ciekawy, ale i przestrzenią, w której realizujemy szeroki program wydarzeń kulturalnych. W ECS odbywają się spotkania, debaty, koncerty, od 19 lat realizujemy festiwal filmowy All About Freedom – najdłużej organizowany format instytucji. Świeżo za sobą mamy kolejną edycję Gdańskich Targów Książki, które gromadzą kilkudziesięciotysięczną publiczność. Wyróżnia nas miejsce, jego dziedzictwo i tożsamość płynące ze stoczni. Wielu z naszych gości podkreśla, że tu jest inne powietrze, że tu się czuje powiew wolności.
PRZECZYTAJ: Startują Gdańskie Targi Książki! Święto dobrej literatury, popularnej, ale i tej mniej znanej
Miarą naszego sukcesu są również nagrody. Jesteśmy laureatami m.in. Nagrody Muzealnej Rady Europy (2015), prestiżowej nagrody Komisji Europejskiej, Nagrody Dziedzictwa Europejskiego Europa Nostra (2021) czy Medalu św. Wojciecha (2019). Ale cieszymy się przede wszystkim z tego, że udało nam się przekonać Gdańszczan i mieszkańców Pomorza, że ECS to ich miejsce, że czują z niego dumę. I często to właśnie Europejskie Centrum Solidarności jest pierwszym punktem na mapie wizyt ich przyjaciół oraz rodzin, nie tylko z Polski, ale i ze świata.
Nie wszystkich udało się przekonać.
Wszystkich nie da się zadowolić. Zwłaszcza, że jesteśmy spadkobiercami ruchu społecznego, który skupia wokół siebie wszystkie możliwe emocje. Łączy i dzieli. Pokazuje wielkich bohaterów, którzy chcieli ugody i porozumienia, a także tych, którzy nie mają tego porozumienia w swoim DNA. Na naszej stałej wystawie jest zarówno Lech Wałęsa, jak i Lech Kaczyński, Anna Walentynowicz i Joanna Gwiazda. Bo taka była Solidarność, bardzo różnorodna.
Tych 18 lat to także lata walki. Prawa strona polityki powtarza, że Europejskie Centrum Solidarności zawłaszcza sobie legendę związku i tamtej historii. Jak pani próbowałaby ich przekonać?
Tylko w jeden sposób. Wszystkich, którzy posądzają nas o zawłaszczenie przez ECS historii, zapraszam na wystawę stałą. Oprowadzę z przyjemnością i pokażę, w jaki sposób opowiadamy o historii tego najważniejszego ruchu społecznego. Prezentujemy tu absolutny pluralizm, bez wykluczania kogokolwiek. Prowadzimy zwiedzających przez wielkie idee, wielkich bohaterów i symbole. Ale nie pomijamy tych, o których nie wspomina się na co dzień, a którzy tworzyli ten dziesięciomilionowy związek.
Różnic jest wiele, ale jeśli ktoś sądzi, że ECS coś sobie zawłaszcza, to zapraszam też na wszystkie obchody, które organizujemy: 4 czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów, 31 sierpnia, w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych czy na zbliżające się w grudniu bardzo ważne uroczystości, związane z rewoltą grudniową 1970. Stamtąd wyrośliśmy. To tamte, dramatyczne wydarzenia Grudnia 70., doprowadziły do Sierpnia 80.
Czasami można odnieść wrażenie, że spór jest większy, niż pamięć o tamtych wydarzeniach.
Dlatego dla nas tak ważne jest przypominanie tej historii. W tym roku będziemy obchodzić 55 rocznicę Grudnia ’70, ale także 45 rocznicę odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970 – pierwszego za żelazną kurtyną monumentu, upamiętniającego ofiary komunistycznej władzy. Pamiętamy też o wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia. Gdańsk ma niebywałą historię. Tu wybuchła II wojna światowa, ale to właśnie tutaj zaczęła się rewolucja Solidarności. Te trzy daty: Czerwiec, Sierpień, Grudzień zawsze powinny jednoczyć. To nasza wspólna przeszłość i fundament przyszłości. Oczywiście mamy różne poglądy i to rozumiem, ale jest też jeszcze polityka. Trudno nie wspomnieć o tym, że w 2018 roku odebrano nam większą część dotacji.
PRZECZYTAJ: Pomnik wciąż trwa i jest dziś jak wyrzut sumienia. I powinien nim być
Za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
To była decyzja ówczesnego ministra kultury. Z tych pieniędzy, które nam zabrano, sfinansowano powstanie nowej instytucji, działającej w obrębie Solidarności, czyli Instytut Dziedzictwa Solidarności.
Ale ta decyzja ministra Piotra Glińskiego zrodziła ruch solidarnościowy wokół ECS i zbiórkę pieniędzy na działalność waszej instytucji.
Informacja o ograniczeniu dotacji była dla nas trudna, byliśmy już w przygotowaniach programu obchodów 30 rocznicy Czerwca ’89. Jednakże mobilizacja społeczna była nieprawdopodobna. Pod wpływem emocji i silnego wzburzenia w 48 godzin udało się zebrać łącznie na organizację obchodów czerwcowych i działalność ECS ponad 6 milionów złotych. Ta kwota umożliwiła nam zorganizowanie w 2019 roku największych do tej pory obchodów Święta Wolności i Praw Obywatelskich, czyli pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce. W ponad tygodniowym programie wydarzeń wzięło udział ponad 200 tysięcy osób. Wtedy czuliśmy, że dzieje się coś bardzo wyjątkowego. Przyjeżdżali do nas ludzie z każdego zakątka Polski, niektórzy po raz pierwszy trafili do ECS. Byliśmy razem, nie było poczucia podziału, tylko wspólnota idei, poglądów i myśli. I choć ten czas był szczególnie trudny, bo przecież zaledwie kilka miesięcy wcześniej został zamordowany prezydent Paweł Adamowicz, to wiedzieliśmy, jak ważną rolę odgrywamy w tych dniach. ECS stał się silnym, ważnym punktem na mapie miejsc oddziałujących społecznie. A ci, którzy byli nieprzekonani, wręcz niechętni, też brali w tych obchodach udział.
CZYTAJ TAKŻE: ECS podpisał umowę o współpracy z Fundacją Muru Berlińskiego
To prowadzenie ECS nie będzie dla pani dużym ciężarem?
ECS nie jest ciężarem. To wspaniałe wyzwanie i instytucja, wokół której Basil Kerski wspólnie z nami zebrał świetnych ludzi, profesjonalistów z różnych dziedzin: społeczników, naukowców, wystawienników… To zespół, dla którego misja ECS jest ważna, z którą się identyfikują.
Ułatwił pani w ten sposób życie?
Wspólnie sobie ułatwiliśmy. Jestem wicedyrektorką ECS od niemal sześciu lat. I nic nie jest mi obce w tej instytucji. Basil Kerski przygotowywał nas do tego, że przyjdzie taki moment, kiedy odejdzie, kiedy kolejna kadencja będzie tą ostatnią. I tak się teraz dzieje. Jesteśmy przygotowani i silni. I przede wszystkim mamy wielki entuzjazm do tego, żeby kontynuować to, co sprawdzone w tej instytucji. Ale też mamy poczucie, że kilka elementów programowych chcemy poprowadzić inaczej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Postulaty Sierpnia 1980 w modzie. Wyjątkowy pokaz w ECS
Co na przykład?
Chcielibyśmy rozszerzyć program wystawienniczy. Ale jak go rozszerzać, skoro w ECS nie ma już do tego przestrzeni? Myślimy więc o kooperacji z instytucjami, które taką przestrzeń wystawienniczą mają, także tymi poza naszym miastem. A może kiedyś uda nam się zorganizować wystawę w Sali BHP? Nie wiem, czy z Instytutem Dziedzictwa Solidarności czy ze związkiem Solidarność, ale marzy nam się przygotowanie wspólnej wystawy np. o prawach człowieka. Wiemy także, że nie wszyscy mieszkańcy Gdańska, Pomorza byli w budynku ECS czy na wystawie. Chcemy, by jak najwięcej z nich czuło, że to miejsce jest dla nich i że w ofercie programowej z pewnością znajdą coś dla siebie.
Ciekawa jestem czy Piotr Duda, szef NSZZ Solidarność, zajrzy kiedyś do ECS?
On już u nas był. W 2014 roku pan przewodniczący Piotr Duda brał udział w otwarciu siedziby Europejskiego Centrum Solidarności przy pl. Solidarności 1. Brał także udział w innym, historycznym i niezwykle ważnym wydarzeniu. Wspólnie z panią Małgorzatą Omilanowską, ówczesną minister kultury, odsłaniał Znak Dziedzictwa Europejskiego w 2015 roku, który został przyznany historycznemu zespołowi obiektów Stoczni Gdańskiej (Sala BHP, Brama nr 2, pl. Solidarności z pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 i ECS). W ten sposób oznaczane są miejsca szczególnie istotne dla historii i kultury europejskiej. To był jeszcze ten rok, kiedy wspólnie świętowaliśmy obchody jubileuszowe. Kiedy zaczęła się pierwsza kampania prezydencka Andrzeja Dudy, to gościliśmy u nas obu panów. Potem kontakty osłabły, aż niedługo później NSZZ Solidarność wycofał swoją reprezentację w Radzie ECS. Naszą wystawę stałą zwiedzają przedstawiciele różnych obozów politycznych, często odnajdują swoje biografie, wzruszają się, poddają zadumie. Niektórzy jednak nie mają ochoty przyznać, że tutaj byli.
Pojawiają się już pewne wizje zagospodarowania Placu Solidarności przy ECS.
Nie dysponujemy tym terenem, ale od wielu lat plac jest przestrzenią wielu wydarzeń realizowanych przez ECS. Oczywiście mamy takie marzenie, żeby plac Solidarności z pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970, z historyczną Bramą nr 2, dyżurką, Salą BHP i ECS stanowiły spójną całość, nie tylko w warstwie symbolicznej. To jednak bardzo trudne, bo te obiekty są w rękach różnych właścicieli. Na pewno Plac Solidarności wymaga rewitalizacji. Wiemy, że gmina czyni starania, by tak się stało.
Największe wyzwanie dla Europejskiego Centrum Solidarności?
Na teraz – dbałość o budynek, infrastrukturę. Sukces, jakim jest milionowa frekwencja rocznie, ma też drugie oblicze – gigantyczną eksploatację. Ten budynek budowano z myślą o 250 tysiącach odbiorców rocznie. My tę liczbę czterokrotnie powiększyliśmy. Dlatego największe i najważniejsze wyzwanie dla nas i właściciela budynku, czyli miasta Gdańska, to utrzymanie go w jak najlepszej kondycji.
Wystartuje pani w konkursie na dyrektora ECS?
Niczego nie wykluczam.
























Napisz komentarz
Komentarze