To miał być wieczór, w którym żółto-niebiescy potwierdzą dobrą formę z ligi. I rzeczywiście, początek wyglądał obiecująco. Już w pierwszej akcji meczu Tornike Gaprindaszwili ruszył lewym skrzydłem i dograł w pole bramkowe, gdzie Espiau Hernandez z bliska wpakował piłkę do siatki. Stadion w Gdyni eksplodował z radości, a na zegarze widniało dopiero… 20 sekund.
Potem jednak Arka jakby zgasła. Zespół trenera Dawida Szwargi cofnął się zbyt głęboko, pozwalając Górnikowi przejąć inicjatywę. Zabrzanie częściej utrzymywali się przy piłce i po kilku ostrzeżeniach dopięli swego w 33. minucie. Po rzucie rożnym Erika Janży piłka trafiła pod nogi Lukasa Ambrosa, który precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Jędrzeja Grobelnego.
Po przerwie goście grali coraz pewniej, a Arka, mimo ofensywnych zmian, nie potrafiła odzyskać rytmu z początku spotkania. Strzały Alassane Sidibe i Marca Navarro zatrzymywał dobrze dysponowany Tomasz Loska. Gdy wydawało się, że mecz zmierza do dogrywki, Górnik zadał decydujący cios. W 88. minucie po dośrodkowaniu z wolnego ponownie błysnął Janża, a w zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej zachował się Kryspin Szcześniak, kierując piłkę do siatki.
W doliczonym czasie Arka jeszcze walczyła, potężny strzał z wolnego oddał Navarro, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Po chwili zabrzmiał końcowy gwizdek i Arka musiała przełknąć gorycz porażki i koniec przygody z Pucharem Polski.
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:2 (1:1).
Bramki: Espiau (1') - Ambros (33'), Szcześniak (88').
























Napisz komentarz
Komentarze