Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

O muzyce nade wszystko. Konsularnie i kulturalnie

Gdy czytam w internetowym portalu, że zapowiadany spektakl będzie wynikiem swobodnej improwizacji aktorów, zaś muzyczną oprawę zapewni – oczywiście również improwizując – saksofonista Adam Wendt, to natychmiast włączam w swoich planach tryb nakazowo-koniecznościowy i oznaczam wydarzenie w kalendarzu na czerwono.

Znalazłem się więc w Gdyńskim Konsulacie Kultury w październikowy wieczór na spektaklu „Aż tu nagle!” autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego, który to popularny autor pojawił się na scenie jako spiritus movens obok grupy improwizujących aktorów Klancyk, a także wspomnianego jednego z najwybitniejszych polskich saksofonistów, Adama Wendta. Sztuka okazała się w dużej mierze improwizacją przemyślnie sterowaną, zaś efekt końcowy okazał się błyskotliwy i zabawny. Za to Wendt, komentujący dźwiękami wydobywanymi ze swojego instrumentu kolejne sceny spektaklu, wypełniał definicję improwizacji sytuacyjnej w stu procentach. Mając nadzieję, że ów niebanalny spektakl jeszcze się na gdyńskiej czy innej trójmiejskiej scenie pojawi, nie będę wprowadzał Państwa w szczegóły intrygi, bo warto się z nimi zapoznać osobiście. Ba, każdy z widzów ma szansę ingerencji w zmiany sytuacji scenicznej – jeśli tylko przytomnie zgłosi się do takiego zadania na początku spektaklu.

CZYTAJ TAKŻE: O muzyce nade wszystko. Miasto, które żyje z gitary

Niebanalnie pomyślany spektakl był więc bezpośrednim powodem mojego zainteresowania tym, co dzieje się w Gdyńskim Konsulacie Kultury. I okazją do niespodzianki, bo okazało się, że każdego dnia w placówce mają miejsce wydarzenia istotne dla gdyńskiego życia kulturalnego. Szczególną uwagę zaś trzeba zwrócić na to, co dzieje się tam, jeśli idzie o kształtowanie artystycznej wrażliwości dzieci i młodzieży.

Dowiedziałem się, że co miesiąc odbywają się tam koncerty, przeznaczone dla młodych słuchaczy. Szkoda, że nie częściej, na przykład co tydzień – pomyślałem, przeglądając plan tych wydarzeń. W październiku np. był to koncert pod tytułem „Nie bójcie się jazzu!”, z udziałem Joanny Knitter – śpiew, Janusza Mackiewicza – kontrabas, Piotra Góry – perkusja, Dariusza Herbasza - sax tenor i Aleksandry Mońko-Allen – instrumenty klawiszowe. To ewidentne nawiązanie do „Małej Akademii Jazzu” sprzed lat, prowadzonej przez Zdzisława Dencikowskiego. Doskonale pomyślany cykl, wprowadzający dzieci w świat jazzu, w Trójmieście, niestety, nie przetrwał. Dziś może się nim pochwalić jedynie Gorzów Wielkopolski, gdzie wychował w ciągu kilkudziesięciu lat dwa, a może trzy pokolenia fanów jazzu. 

W programie gdyńskiego wydarzenia napisano: Drogie dzieci, czy jazzu należy się bać? Zdecydowanie nie! Zapraszamy w podróż w trakcie której opowiemy Wam o różnych stylach jazzu – od gospel, przez bluesa i swing, aż po bossa novę, a nawet rock & rolla. Będziemy improwizować i eksperymentować. Przerobimy niejeden znany hit na jazzowy i wspólnie zastanowimy się, co świadczy o tym, że piosenka jest jazzowa.”

W listopadzie Konsulat zaprasza dzieci na „Przygodę z dęciakami”, wprowadzenie przez zabawę do instrumentoznawstwa z udziałem Kwintetu Dętego Opery Bałtyckiej, zaś w grudniu będzie „Świąteczne kolędowanie”. Własną aktywność muzyczną można rozwijać w ramach POP Akademii. To zajęcia wokalne i ruchowe dla dzieci w wieku 6-9 lat oraz zespoły wokalne dla młodzieży w wieku 9-16 lat.

Czytając atrakcyjnie zbudowany program gdyńskiej placówki uruchomiłem starsze zwoje mózgowe, odpowiadające za pamięć o zamierzchłych czasach, czyli końcówce lat 80. XX wieku. Znalazłem się w Hamburgu i trafiłem w niedzielne południe do tamtejszego klubu „Die Fabrik”. W wielkiej pofabrycznej hali siedziały mniej więcej dwie setki hamburczyków, spożywając bratwursty i równie wymyślne dania. A na scenie grał nowoorleański zespół. Tymczasem w salach obok odbywały się  warsztaty dla dzieci, w kilku grupach wiekowych. Były więc zajęcia plastyczne, ale przede wszystkim atrakcyjnie pomyślane zajęcia muzyczne. Można było muzyki słuchać i czegoś się o niej dowiedzieć, można też było próbować własnej twórczości, z pomocą profesjonalnych muzyków. Piękne, prawda? 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama