Premiera filmu „Brat” w Gdańsku. Historia rodziny walczącej o nowy początek
„Brat” - to film, który startował w konkursie głównym 50 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni poruszył i wzruszył wielu widzów.
Kiedy mąż Agnieszki (w tej roli świetna Agnieszka Grochowska) trafia do więzienia, ona podejmuje walkę o bezpieczeństwo rodziny, marzenia ukochanych synów, a także o prawdziwą miłość, która niespodziewanie pojawia się w jej życiu. Jeden z jej synów 14-letni Dawid opiekuje się młodszym bratem i próbuje sprostać oczekiwaniom matki, która chce wyrwać się z toksycznej przeszłości i zacząć od nowa, bez męża odbywającego wyrok w więzieniu. Chociaż chłopak ma talent i siłę, to w codzienności rozpiętej między szkołą, domem i ulicą coraz trudniej mu zachować kontrolę. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w ich życie wkracza Konrad – jedyny dorosły, któremu Dawid naprawdę ufa. To jednak dopiero początek burzliwych wydarzeń, które mogą ostatecznie rozbić tę rodzinę... albo ją ocalić.
CZYTAJ TEŻ: Jubileuszowy gdyński festiwal filmowy zakończony. „Ministranci” rozbili bank z nagrodami

Agnieszka Grochowska: „To była trudna, ale ważna postać”
Agnieszka Grochowska grająca rolę matki - niestety w Gdańsku nieobecna ze względu na chorobę - podczas festiwalu mówiła nam, że to dla niej jedna z ważniejszych ról, bo dotyka ją głęboko jako człowieka.
- Jest mi też bliskie postrzeganie przez Maćka Sobieszczańskiego dziecięcych bohaterów, traktowanie ich jak ludzi, a nie jak półludzi. Wzruszające jest to, jak ta historia jest na tych chłopcach skoncentrowana i jak oni pięknie grają - mówiła. Dodając: - To była trudna rola, bo ten wzór macierzyństwa, który pokazujemy w tym filmie, odbiega od tego, który ja preferuję. Z drugiej strony zależało mi na tym, żeby moja bohaterka nie była osobą, z którą się nie da utożsamić. To człowiek, który nie daje sobie rady i popełnia kardynalne błędy. Ale przecież my tacy jesteśmy. Popełniamy kardynalne błędy i nadal pozostajemy ludźmi - tłumaczyła.
Na pytanie - czy z dziećmi gra się trudniej i trzeba być bardziej uważnym, niż w przypadku dorosłych aktorów, aktorka odpowiedziała: - Z takimi dziećmi jak Filip i Tytus gra się tylko lepiej. Oni są tak niewiarygodnie wrażliwymi, obecnymi i czujnymi partnerami, że trudno sobie wyobrazić lepszych.
Młodzi aktorzy z niezwykłą energią i talentem
U jej boku, w filmie, widzimy dwóch utalentowanych, młodych aktorów – czternastolatka i dziewięciolatka. Wybranych podczas wielomiesięcznego castingu spośród pięciuset kandydatów. Filip Wiłkomirski (filmowy Dawid) i Tytus Szymczuk (Michał), to nie tylko świetnie grające dzieci, ale też prywatnie zawodnicy judo z sukcesami. Jak mówią obaj – ich filmowa przygoda zaczęła się od judo. To dzięki temu sportowi film wkradł się w ich życie.
"Nazywam ich małymi ludźmi i traktuję po partnersku"
Reżyser Maciej Sobieszczański opowiadał, że praca na planie nie była łatwa.
- To były emocje dzieci, w które musieliśmy wejść. Dlatego film zrobił się dla mnie szybko osobisty, intymny... Nie traktuję dzieci jak dzieci. Nazywam ich małymi ludźmi. I traktowałem ich na planie po partnersku.
Takie podejście opłaciło się. Bo Maciejowi Sobieszczańskiemu wyszło coś, co jest jednak rzadkością w polskim kinie. Gra chłopców nie tylko widza wciąga i zaciekawia, ale też przekonuje.

Silna obsada drugoplanowa
Ale również pozostała obsada, ta drugoplanowa "Brata", jest ciekawa. W roli trenera judo wystąpił Julian Świeżewski – ubiegłoroczny zwycięzca gdyńskiego festiwalu w kategorii rola męska. Nieco mniejszą rolę ma w „Bracie” Tomasz Schuchardt, najbardziej obecnie rozchwytywany aktor filmowy i serialowy, który potrafi zagrać niemal wszystko. Pojawia się w „Bracie” krótko, ale to wystarczy, żeby jego bohatera (wujka chłopców) zapamiętać. W epizodycznej roli ojca zobaczyliśmy Jacka Braciaka.
Jak się reżyserowi udało przyciągnąć taką aktorską śmietankę? Maciej Sobieszczański odparł, że aktorów łatwo namówić na dobry scenariusz. I to scenariusz otwierał mu wszystkie drzwi.
Zdjęcia do filmu kręcono nie tylko w Żyrardowie, ale także Gdańsku. „Brat” bowiem został dofinansowany przez Gdański Fundusz Filmowy w wysokości 300 tysięcy złotych.
Dariusz Jabłoński, jeden z producentów filmu, podczas gdyńskiego festiwalu filmowego opowiadał nam, że od początku wiedzieli, że w scenariuszu Grzegorza Pudy i Macieja Sobieszczańskiego są dwie, główne lokacje. Miejsce, w którym cała rodzina przebywa i miejsce o którym marzą, żeby się tam udać. Miejsce, które jest dla nich wolnością. A jakie może być inne jeśli nie Gdańsk? Symboliczne miasto wolności?
ZOBACZ TAKŻE: Idąc na film Smarzowskiego dostajemy silny cios w głowę. Ale godzimy się na to
Jak mówił Dariusz Jabłoński wsparcie funduszu gdańskiego nie było ogromne. - To nie były wielkie pieniądze, ale bardzo znaczące, bo pozwoliły zrealizować nam scenę tej podróży całej rodziny do wolności. To w Gdańsku nasz Dawid wygrywa turniej i tu się symbolicznie uwalnia i umacnia. Bierze odpowiedzialność za cała rodzinę. Scena na plaży, wspólna kąpiel z trenerem w morzu jest również symboliczna.
Podczas gdańskiej premiery udział wzięli twórcy i aktorzy filmu: Maciej Sobieszczański - reżyser oraz młodzi aktorzy Filip Wiłkomirski (na gdyńskim festiwalu filmowym otrzymał nagrodę za najlepszy profesjonalny debiut aktorski oraz Tytus Szymczuk.
Film ma wejść do kin 5 grudnia.
























Napisz komentarz
Komentarze