Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdy fotograf był poetą. Widoki Gdańska na szklanych negatywach

O albumie „Widoki Gdańska na szklanych negatywach ze zbiorów Stadtmuseum Danzig” – rozmowa z Małgorzatą Taraszkiewicz – Zwolicką z Gdańskiej Galerii Fotografii, działu gdańskiego Muzeum Narodowego.
(fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku)

Rok 1930. Elegancki pan gra na trąbce na wieży gdańskiego Ratusza Głównego – to jedno z piękniejszych zdjęć tego albumu. Wszystkie pochodzą ze zbioru blisko trzech tysięcy niezwykłych fotografii.

Są świadectwem historii Gdańska zapisanej w obrazie na szklanych negatywach. Przetrwały dziejowe burze i zaświadczają o naszej skomplikowanej przeszłości. Pochodzą ze zbiorów Stadtmuseum Danzig, miejskiego muzeum, naszego protoplasty, gdzie były gromadzone w latach 1860–1942, chociaż większość z nich powstała po I wojnie światowej, między 1920 a 1939 rokiem. Książka jest ujawnieniem zaledwie fragmentu naszego bogatego muzealnego zbioru fotografii Gdańska.

Widoki Gdańska na szklanych negatywach. Szklane negatywy, czyli co?

Pierwsze fotografie, czyli dagerotypy powstawały przez wytrawienie metalowej płytki jako unikaty. Szklane negatywy to jednak pierwsze w fotografii nośniki obrazu, który można było powielać. Negatyw to obraz odwrócony, dopiero po zetknięciu go z papierem światłoczułym i prześwietleniu możemy zobaczyć rzeczywisty widok. Wykonywanie fotografii na szklanych negatywach było zadaniem wymagającym sporo manualnych zdolności i doświadczenia zarówno w przygotowaniu materiałów, jak i zrobienia zdjęcia.

Możliwości techniczne były nie tak doskonałe jak dziś, ale zdjęcia wcale nie są gorsze, a może i lepsze?

Ten fotograficzny zbiór pokazuje nam obraz miasta, jaki chcielibyśmy na okrągło przeżywać i pamiętać, zbiór który był pieczołowicie współtworzony nie tylko przez miejskich architektów, ale i mieszkańców. Może na zdjęciach przez nas wybranych więcej jest budynków i ornamentów architektonicznych niż ludzi, ale zdjęcia te, w dużej mierze, należały do zbioru dokumentacji muzealnej, konserwatorskiej, która służyła celom badawczym i porównawczym. Ten zbiór nazwałam kapsułą czasu, bo dzięki tym zdjęciom przenosimy się w lata, gdzie miasto niby wyglądało podobnie do tego, które znamy, ale jednak ta zniewalająca ornamentyka, detal architektury, te bajeczne suknie, te kapelusze, cylindry, te dorożki to jest fascynująca podróż w czasie.

(fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku)

To czas, gdy fotografowie byli poetami!

Autor wielu tych zdjęć nie jest znany. O kilku z nich wiemy, że byli z miastem związani niemal całe życie, m.in. Richard Adalbert Ballerstadt. To, że posiadamy w zbiorach negatywy wykonane w Atelier Gottheil&Sohn jest sporą gratką dla znawców tematu i tych, którzy są po prostu wrażliwi na piękno starej fotografii. Na szczęście te wspaniałe zdjęcia przetrwały wojnę, poza Gdańskiem, i wróciły. Firma Gottheilów przez kilka pokoleń funkcjonowała jako atelier fotograficzne, którego kres wyznaczyło zakończenie II wojny światowej. Ważnym twórcą był choćby Richard Theodor Gottheil, ceniony portrecista miasta i jego mieszkańców, promotor fotografii. W 1864 roku sfotografował na Długim Targu grupę 900 osób, był także autorem pierwszego grupowego zdjęcia 70 strażaków przed Dworem Miejskim. Fotografował artystów odwiedzających Gdańsk i okręty wodowane w gdańskich stoczniach.

(fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku)

Miasto na tych zdjęciach jest niczym teatralna scena.

Architektura stanowiła całość, jedno, dbano, by rozsądnie się komponowała bo widok miał znaczenie. Myślano o mieście jako o pewnej kompozycji, nie było przypadków i to jest coś, co szczególnie dziś zachwyca. Plus talent fotografów, bo to oni potrafili znaleźć idealne punkty i perspektywy. Głębia ostrości pozwala dostrzec najmniejszy detal. Mieszkańcy, zupełnie inaczej niż dziś, przykładali wagę do tego, by wpasować się w tę urodę, szyk miasta. Na moim ulubionym zdjęciu grupa studentów stoi przed budynkiem Muzeum Miejskiego w Gdańsku. Tłem fotografii pewnych siebie, eleganckich młodzieńców w kapeluszach i melonikach jest ceglany mur porośnięty winobluszczem i maswerkowe okna refektarza muzeum. Do dziś istnieje metalowa barierka, na której stoi ostatni rząd tych zawadiaków. Czy byli studentami na zajęciach w muzeum? To prawdopodobne, wszak w dłoniach dzierżą notatniki. Być może też muzealny fotograf skorzystał z okazji, by wykonać to grupowe zdjęcie z wycieczki szkolnej. I prawie wszyscy są w granicach ostrości!

Widoki Gdańska na szklanych negatywach ze zbiorów Stadtmuseum Danzig”, Muzeum Narodowe w Gdańsku, 2021



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama