Niedziela, 7 sierpnia upłynęła w Gdańsku pod znakiem koncertów. Gdy na stoczni tłumy porywał Mata, w Ergo Arenie swoje święto mieli fani ciężkiego grania. Było to kolejne w krótkim czasie duże wydarzenie z udziałem gwiazd metalu światowego formatu. Na początku czerwca, Gdańsk gościł po raz pierwszy Mystic Festival, a wraz z nim m.in. Mercyful Fate oraz Judas Priest.
Ściana dźwięku i niezawodny Corey
Tegoroczna wizyta Slipknota w sopocko-gdańskiej Ergo Arenie to efekt przełożenia ubiegłorocznego występu. Wówczas plany muzyków z Iowa pokrzyżowała pandemia. Nie dziwi więc, że stęsknieni za swoimi idolami tzw. Maggots, jak „pieszczotliwie" nazywa się fanów zespołu, żądali zrekompensowania długich miesięcy oczekiwania, jeszcze większą niż zazwyczaj, dawką energii. I nie zawiedli się. Chwilę po godz. 21, zza kurtyny wyłoniła się scena, a na niej dziewięciu „aktorów", którzy niezmiennie od 1995 r. zabierają publikę do swojej „chorej” rzeczywistości. Zaczęli klasykami z pierwszych albumów: „Disasterpiece” oraz „Wait and Bleed”, by po chwili przeskoczyć do „All Out Life”, singla z 2018 r.
Kolejne utwory tylko potwierdzały, że Corey Taylor jest w wyśmienitej formie wokalnej. Bez problemów przebijał się przez istną ścianę dźwięków postawioną przez gitary Micka Thomsona oraz Jamesa Roota, a gdy trzeba było zachwycał melodyjnymi partiami. W sumie, nie ma się co dziwić. Grupa niedawno zarejestrowała materiał na nowy krążek, który trafi do sklepów już pod koniec września.
W czasie 1,5-godz. występu, ok. 10 tys. publiczność usłyszała utwory ze wszystkich albumów Slipknota. Były kultowe „The Heretic Anthem” oraz „Spit it out”, podczas którego obecni na płycie fani, najpierw usiedli, by po chwili wyskoczyć na znak dany przez wokalistę. Muzycy zagrali też nowy utwór, pt. „The Dying Song (Time to Sing)”, który trafi na wspomniany już album „The End, So Far”.
Warte podkreślenia są występy supportów. Jako pierwszy pojawił się Vended, którego skład tworzą m.in. dzieci muzyków Slipknota. Vended okazał się świetną rozgrzewką przed gwiazdą wieczoru. Przypominał początkowe dokonania bardziej doświadczonej grupy ze stanu Iowa. Nie zawiódł także Jinjer. Charyzmatyczna wokalistka Tetiana Szmajluk, równie ochoczo żonglowała growlingiem i melodią co Corey Taylor. Ku uciesze, także ukraińskiej części widowni, muzycy z Donbasu zagrali osiem kawałków, w tym „Pisces”, „Perennial” czy „Vortex”. Nie zabrakło kilku słów na temat sytuacji w Ukrainie.
– Jesteśmy tu, by podziękować Polsce i całej Europie za pomoc okazaną Ukrainie. Dziękujemy szczególnie za schronienie oferowane uchodźcom – powiedziała wokalistka Jinjera.
Napisz komentarz
Komentarze