Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Gdzie są pieniądze z KPO? „Ich zablokowanie to wielki sukces opozycji”

Samorządowcom PiS z łatwością przychodziło wyliczanie, ile miliardów m.in. z Krajowego Planu Odbudowy trafi do poszczególnych gmin województwa pomorskiego. Znacznie trudniej przychodzi im skrytykować własny rząd, który do tej pory nie doprowadził do uruchomienia pierwszych transz unijnych pieniędzy.
(fot. Karol Uliczny | Zawsze Pomorze)

28 kwietnia 2021 r. przed budynkiem Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, odbyła się konferencja lokalnych polityków PiS, poświęcona korzyściom z przyszłego wykorzystania 770 mld zł unijnych funduszy, wynegocjowanych przez szefa polskiego rządu. Kilka godzin później, na stronie urzędu pojawił się komunikat, który z perspektywy dzisiejszych wypowiedzi najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości, wygląda na sabotaż.

Środki z UE są impulsem rozwojowym dla wszystkich regionów w Polsce. Do naszego województwa (od 2004 r) trafiło już 46 mld zł. Korzyści ze środków europejskich są bardzo realne. Pieniądze przeznaczane są na budowę dróg i autostrad, modernizację kolei, rozbudowę infrastruktury ochrony środowiska i energetycznej, dopłaty bezpośrednie dla rolników.”

Wzmocnienie gospodarki

Chociaż spotkanie z dziennikarzami zorganizowano na ponad rok przed zaopiniowaniem Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską, już wtedy wymieniano korzyści dla przedsiębiorców oraz samorządów.

„Ma on wzmocnić naszą gospodarkę i pozwolić szybciej wyjść z kryzysu wywołanego przez Covid-19. Unijne środki zostaną przeznaczone na najważniejsze obszary, takie jak: zdrowie, energia i środowisko, rolnictwo, gospodarka i przedsiębiorcy, cyfryzacja, infrastruktura, transport, innowacje, społeczeństwo czy spójność terytorialna”.

Nie brakowało również szczegółowego wyliczania kwot. Z przygotowanych plansz, trzymanych przez samorządowców PiS, wynikało, że do 2027 r. gdański budżet zostanie zasilony kwotą 9,5 mld zł, gdyński – 5 mld zł, sopocki – 716 mln zł, a całe województwo – 47 mld zł.

(fot. Marcin Tymiński | PUW Gdańsk)

- Decyzje w sprawie tych 770 mld zł zapadają w parlamencie, ale my, jako samorządowcy, bardzo pragniemy, żeby samorządy Trójmiasta i województwa pomorskiego zaabsorbowały te środki - mówił Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.

Suma szybko się zdezaktualizowała. Z przysługującej puli pożyczek w ramach KPO, w wysokości 34,2 mld euro, Polska zamierza wykorzystać jedynie 11,5 mld euro, co redukuje całą kwotę do 670 mld zł. Większym problemem jest jednak to, że nasz kraj mogą w ogóle ominąć środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy, jeżeli rząd nie porozumie się w tej sprawie z Komisją Europejską. Chodzi dokładnie o 158 mld zł, a więc o prawie jedną czwartą wszystkich funduszy do 2027 r. (dla zobrazowania, łączne wydatki Gdańska oraz Gdyni w 2022 r. to ok. 6,4 mld zł). Świadczą o tym wypowiedzi polityków partii rządzącej, m.in. o konieczności zerwania negocjacji z Unią, w tym prezesa Kaczyńskiego, który nie widzi pola do dalszych ustępstw.

Wina Tuska

Jak dziś kwestię przydatności środków widzą pomorscy samorządowcy z PiS? Od przewodniczącego klubu w Sejmiku Województwa Pomorskiego, który 28 kwietnia 2021 r. był pod urzędem wojewódzkim słyszymy, że dodatkowe pieniądze przydałyby się pomorskim gminom, ale nie można o nie walczyć za wszelką cenę.

- Każde pieniądze są nam potrzebne. Czy to w rodzinie, gminie czy kraju, dodatkowe środki zawsze służą budowaniu dobrobytu. Jednak w naszej polityce musimy myśleć o interesie narodowym. Pieniądze są ważne, ale nie możemy o nie walczyć za cenę naszej suwerenności – mówi radny Jerzy Barzowski. - Nasze starania o współpracę, w różnym kontekście, nie dały oczekiwanego efektu. W tym kontekście uważam, że należy zrewidować nasze relacje z unią. Na jakie jeszcze ustępstwa mielibyśmy się godzić? Na całe szczęście, mamy telewizję publiczną, która chroni nas przed „sprzedaniem” w niemiecko-rosyjską politykę.

Przypomnijmy, że spór z Komisją Europejską, którego stawką są miliardy złotych, toczy się wokół wymiaru sprawiedliwości oraz tzw. kamieni milowych, które rząd zobowiązał się wypełnić na etapie negocjacji o KPO. Trzy z nich dotyczą zapewnienia niezależności sądownictwa, w tym likwidacji Izby Dyscyplinarnej oraz ponownego rozpatrzenia spraw sędziów odsuniętych od orzekania. Zjednoczona Prawica jest w tej sprawie podzielona, jednocześnie ustami swojego lidera zapewnia, że wypełniła zobowiązania tworząc nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Takie rozwiązanie nie przekonuje jednak unijnych komisarzy. Sugerują pozorowanie ruchów oraz podkreślają, że nowa izba nie przybliża nas do standardów w zakresie praworządności. Tymczasem, zdaniem samorządowców z PiS, wina za zablokowanie funduszy nie leży po stronie Zjednoczonej Prawicy, a opozycji, szczególnie Donalda Tuska.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

- Zablokowanie KPO to wielki „sukces” opozycji. Naprawdę, podziwiam ich wpływy – mówi Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS w gdańskiej radzie miasta. - Od początku chodziło im o to, by rękami Komisji Europejskiej zablokować te środki. Wygląda na to, że się udaje. Z pewnością liczą, że pozwoli to na przejęcie władzy. To taka kultura Hunów – nie liczy się człowiek, a jedynie władza.

Czy to nie premier Mateusz Morawiecki zgodził się na warunkowość wypłaty środków KPO - dopytuję radnych:

- Nie znam szczegółów negocjacji. Natomiast to, co do tej pory zrobiliśmy jest wypełnieniem warunków postawionych przez unię – przekonuje Jerzy Barzowski.

Dlaczego więc środki nie płyną do Polski?

- Bo bardzo zabiega o to Tusk i jego ekipa, którzy chcą zablokować rozwój naszego kraju – dopowiada radny Sejmiku.

"Co dalej? PolExit?"

Według marszałka województwa pomorskiego, coraz częściej pojawiające się słowa o tym, że Polska poradzi sobie bez unijnego wsparcia, mogą świadczyć o tym, że środków z KPO nie będzie.

- Z ust członków partii rządzącej słyszymy absurdalne groźby pod adresem Unii Europejskiej i zapowiedzi zaostrzenia kursu wobec Brukseli. Czy to oznacza, że rząd Polski naprawdę jest gotów zrezygnować z pozostałych środków z polityki spójności, Wspólnej Polityki Rolnej – pyta Mieczysław Struk. - Co będzie dalej? PolExit? Już straciliśmy w wyniku kary nałożonej przez Trybunał Sprawiedliwości UE m.in. za nielegalną Izbę Dyscyplinarną ponad 1,3 mld zł. To więcej niż wynosi roczny budżet samorządu województwa pomorskiego.

(fot. Karol Uliczny | Zawsze Pomorze)

Jeszcze dwa tygodnie temu, premier Mateusz Morawiecki nie miał wątpliwości w sprawie tego, czy kurek z pieniędzmi zostanie wkrótce odkręcony.  Dziś mówi o „nadziei”.

- Dobrze, że w rządzie udało się przekonać wszystkich do likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Przedstawimy odpowiednie zapisy w zrealizowanej przez nas ustawie i mam nadzieję, że prędzej czy później te środki również do nas przybędą - mówił na wtorkowej konferencji premier polskiego rządu. - Ani nie jest to program naszego być albo nie być, ani nie są to środki, na które można machnąć ręką. Nasze programy inwestycyjne są szerokie, źródłem finansowania tylko w niewielkim stopniu jest Krajowy Plan Odbudowy.

Po zaakceptowaniu KPO przez Komisję Europejską rząd wypuścił ulotkę, w której wymieniał korzyści z wykorzystania pieniędzy. Wówczas premier mówił tak: „Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy wzmocnią polską gospodarkę oraz przestawią ją na nowe tory. Fundusze zainwestujemy m.in. w rozwój, środowisko, cyfryzację, edukację i zdrowie. Pozytywne skutki odczuje każdy obywatel”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama