Reklama Energa włącza kulturę
Reklama
Reklama

Łatwa sztuka przegrywania wygranych meczów

Prawie 5 tysięcy widzów przybyłych na stadion przy ul. Olimpijskiej w Gdyni chciało zobaczyć udany atak żółto-niebieskich na pozycję lidera tabeli Fortuny I ligi, a przeżyli szok.
Piłka cztery razy lądowała w bramce Arki (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Biorąc pod uwagę, że to właśnie drużyna z Głogowa stanęła na drodze arkowców do ekstraklasy w minionym sezonie, trzeba była zakładać różne scenariusze. A ten na początku piątkowej konfrontacji nie zapowiadał się źle. Bramka zdobyta przez Karola Czubaka była tego potwierdzeniem. Później już tak dobrze nie było, ale to nie oznaczało, że Arka zejdzie z placu gry pokonana. Gdynianie mieli w tym meczu sporo okazji, ale nie potrafili ich w większości wykorzystać. Aż strach pomyśleć, ile goli byłoby w siatce Chrobrego, gdyby żółto-niebiescy je wykorzystali. A że te nie wykorzystane okazję się mszczą, wiedza już adepci futbolu. Mimo, że gdynianom udało się jeszcze dwa razy pokonać bramkarza Chrobrego, to i tak nie zeszli z murawy szczęśliwi, nie mówiąc już o kibicach. Arka prowadząc 3:1 straciła wszystko, co wypracowała sobie przez zdecydowaną większość meczu. Chrobry grał do końca wierząc, że znów wywiezie z Gdyni komplet punktów i tak się stało.

Arka Gdynia – Chrobry Głogów 3:4 (2:1)

Bramki: Karol Czubak (22), Omran Haydary (36), Michał Marcjanik (49) - Mateusz Machaj (29), Sebastian Steblecki (76 i 81), Miłosz Jóźwiak 90 +1)

Arka: Krzepisz – Tomal (żółta kartka), Marcjanik, Rymaniak, Stolc, Haydary, Gol (żółta kartka), Milewski, Adamczyk (71. Bednarski), Aleman (65. Kuzimski), Czubak.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaZiaja Sport
Reklama
ReklamaŻyczenia Świąteczne od Radia Gdańsk 2025
Reklama