Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Aleksandra Dulkiewicz kontra Biedronka. Wraca sprawa butelki wódki

Firma ochroniarska obsługująca sieć sklepów Biedronka i sama korporacja prowadząca popularne dyskonty starły się w sądzie z pełnomocnikiem Aleksandry Dulkiewicz. Sprawa dotyczy upublicznionego nagrania ze sklepowego monitoringu z 2019 r., który zarejestrował prezydent Gdańska w towarzystwie ochroniarzy i asystenta kupującej m.in. wódkę. - Publiczne przeprosiny uważam za niezbędne – przekonywała przed sądem polityk, która do dziś spotyka się z komentarzami odnoszącymi się do tamtej sytuacji.
Aleksandra Dulkiewicz kontra Biedronka. Wraca sprawa butelki wódki

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Trudno uwierzyć, ale proces, który rozpoczął się 5 maja 2023 roku dotyczy sytuacji sprzed... ponad 4 lat – z marca 2019 roku. Chodzi o nagranie z monitoringu w sklepie Biedronka, gdzie Aleksandra Dulkiewicz oczekiwała w kolejce, a później dokonała zakupu butelki wódki oraz dwóch butelek coli i gumy do żucia. Towarzyszyli jej wówczas asystent i dwóch ochroniarzy, a kopię filmiku opublikował ze swoim komentarzem na portalu społecznościowym Maciej Naskręt, dziennikarz, który z portalu Trojmiasto.pl przechodził wówczas do państwowego Radia Gdańsk, a dziś publikuje na portalach „Dziennika Bałtyckiego” oraz Polskiego Radia. Nagranie zostało – wbrew przepisom panującym w Biedronce - skopiowane z materiału monitoringu w sklepie przez kogoś z pracowników i już wcześniej, w innym kontekście, sprawą tą zajmował się sąd.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kasjerka w sądzie z Biedronką. Chodzi o film z prezydent Gdańska kupującą wódkę

W piątek, 5 maja podczas pierwszego terminu nowego procesu, prócz dziennikarzy i sądu, na sali osobiście pojawili się wyłącznie pełnomocnicy pozwanych: radca prawny Adam Starosta występujący w imieniu prowadzącej sieć Biedronka korporacji Jeronimo Martins oraz radca prawny Marcin Nowak za firmę ochroniarską Seris Konsalnet Ochrona. Obaj wnieśli o oddalenie powództwa. Przyznali, że roszczenie pełnomocników Aleksandry Dulkiewicz i jej asystenta dotyczy przeprosin w ogólnopolskich mediach (nie informując bardziej szczegółowo o ich żądanej formie) oraz że ma ono również wymiar finansowy (jednak odmówili informacji na temat żądanej kwoty).

Orzekająca w sprawie sędzia Katarzyna Bójko-Narczewska pytała, czy któraś ze stron kwestionuje to, że Aleksandra Dulkiewicz miała ochronę w życiu prywatnym w dniu dokonania nagrań, a radca prawny korporacji prowadzącej Biedronki przypomniał, że złożył wniosek o dostarczenie dokumentacji w tym względzie i zaznaczył, że jest to kwestionowane. Sędzia sugerowała, że sprawę mogłaby polubownie zakończyć mediacja, jednak reprezentanci pozwanych dość stanowczo odrzucili takie rozwiązanie wskazując, że przeprosinami na piśmie nie udało im się zamknąć tematu i zasadniczo odrzucając publikację podobnych przeprosin w ogólnopolskich mediach.


Później, za pomocą połączenia internetowego, Aleksandra Dulkiewicz odniosła się do zarzutów korzystania z ochrony poza "godzinami urzędowymi". Prezydent Gdańskawskazała, że zaledwie dwa miesiące przed dokonaniem nagrania – w niedzielę [13 stycznia 2019 r. - w trakcie koncertu na Placu Węglowym] około godz. 20, zamordowany został Paweł Adamowicz. Choć trudno nazwać porę, gdy doszło do zbrodni „godzinami urzędowymi”, to jej poprzednik sprawował wówczas obowiązki, bowiem podobnie jak ona miał nienormowany czas pracy.

- Nie jest prawdą, o czym powiedział jeden z mecenasów, że sprawa działa się tylko i wyłącznie na Twitterze. Wystarczy dzisiaj w jakąkolwiek wyszukiwarkę wrzucić hasło i można zobaczyć, że odbiła się bardzo szerokim echem, włącznie z tym, że w tej sprawie także zabrał głos pan prezydent Andrzej Duda, stając po mojej stronie - powiedziała pytana przez sąd za pomocą połączenia wideo Aleksandra Dulkiewicz, która zastrzegła, że jej online'owe stawiennictwo wynika z faktu, że przebywa na zwolnieniu lekarskim w związku z niedawną operacją kolana. - Kiedy w sobotę wrzuciłam do internetu film ukazujący, że dochodzę do zdrowia i uczę się ponownie chodzić, to około jednej czwartej komentarzy – 4 lata po zdarzeniu – internautów brzmiało: „czy noga złamana po piciu?”, „czy było dzisiaj pite?”, czy była „krówka”? I tak dalej, i tak dalej – dodała wskazując, że pomimo upływu czasu, jej wizerunek wciąż cierpi z powodu nagrania.

- Publiczne przeprosiny uważam za niezbędne – zaznaczyła Aleksandra Dulkiewicz. - Zdarza się, że kasjerki sieci Biedronka do dziś pamiętają o tym zdarzeniu i do dziś komentują je, kiedy dokonuję zakupów.

- Czy wobec pana Macieja Naskręta, który upublicznił to nagranie na portalu Twitter zostały podjęte przez panią jakieś kroki? - pytał pełnomocnik firmy ochroniarskiej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Pył węglowy w Gdańsku. Kolejne spotkanie władz miasta z Zarządem Morskiego Portu Gdańsk

Reprezentant prezydent wniósł zaś o oddalenie tego pytania i wskazywał, że kwestia pozwu zależy wyłącznie od decyzji jego klientki.

- Czy może pani opisać dokładnie jak to zdarzenie przebiegało? Czy może pani odpowiedzieć, dlaczego w tym sklepie się znalazła? Dlaczego z udziałem 2 ochroniarzy i asystenta? - dopytywał z kolei reprezentant firmy prowadzącej Biedronki.

- Minęły 4 lata. Nie pamiętam - przyznała Aleksandra Dulkiewicz wskazując, że każdego dnia towarzyszą jej ochroniarze, a ona nie jest nawet w stanie określić o jakiej godzinie robiła tamte zakupy.

Kiedy w sobotę wrzuciłam do internetu film ukazujący, że dochodzę do zdrowia i uczę się ponownie chodzić, to około jednej czwartej komentarzy – 4 lata po zdarzeniu – internautów brzmiało: „czy noga złamana po piciu?”, „czy było dzisiaj pite?”, czy była „krówka”?

Aleksandra Dulkiewicz / prezydent Gdańska


Towarzystwo asystenta tłumaczyła zaś tym, że uczestniczy on w jej codziennych aktywnościach zawodowych, a pomiędzy obowiązkami mógł również na przykład dokonywać swoich własnych zakupów. Dopytywana przez radców prawnych o to, czy asystent otrzymał wynagrodzenie za czas spędzony z nią w Biedronce, stwierdziła, że nie jest w stanie stwierdzić na jakich warunkach zatrudniony był mężczyzna, choć wydaje jej się, że ma on nienormowany czas pracy. - To były zakupy prywatne, z prywatnych pieniędzy, opłacone prywatną kartą kredytową, którą na nagraniu można dostrzec - dodała Dulkiewicz.

- Pani prezydent dokonała zakupów. Wyszliśmy z tego sklepu i następnego dnia zobaczyłem w mediach społecznościowych film - wspominał z kolei asystent Aleksandry Dulkiewicz, który przypomniał, że wkrótce po upublicznieniu filmiku, TVP nadało program, w którym pojawiła się teza, że prezydent kupowała wódkę „w towarzystwie 3 ochroniarzy”. - To nie jest prawdą. Nie jestem ochroniarzem, jestem urzędnikiem samorządowym - podkreślił.

Wskazywał również, że komentarze, że „było pite” do dziś pojawiają się w sieci pod relacjami ze wspólnych działań jego oraz Aleksandry Dulkiewicz. Nie pamiętał, gdzie po wizycie w Biedronce mieli udać się po sytuacji zarejestrowanej na nagraniu, ale zaznaczył, że ma nienormowany czas pracy, a zakupów dokonano około godziny 17.

Rozpoznanie sprawy sąd postanowił odroczyć do 21 listopada 2023 roku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama