1. Liga Żużlowa. Zdunek Wybrzeże Gdańsk zmierzy się z Argedem Malesa
W Ostrowie Wielkopolskim w niedzielę, 13 sierpnia dojdzie do bardzo ważnego meczu 1. Ligi Żużlowej między miejscowym Argedem Malesa a Zdunkiem Wybrzeże Gdańsk. Ewentualna porażka gdańskiego teamu nie musi oznaczać jednak braku awansu do fazy play-off. Wybrzeże znajdzie się w niej, jeśli Orzeł Łódź, jadący u siebie z Polonią Bydgoszcz, przegra, zremisuje bądź wygra, ale bez punktu bonusowego.
Gdańszczanie nie będą faworytem meczu w Ostrowie, ale mają nawet szansę na 5. miejsce po sezonie zasadniczym. Żeby tak się stało, Wybrzeże musi zdobyć w ostatniej kolejce przynajmniej jeden punkt więcej niż niemiecka drużyna Landshut Devils, która będzie się ścigać z ostatnim w tabeli PSŻ Poznań. To jednak mało prawdopodobny scenariusz.
PRZECZYTAJ TEŻ: Żużel: W jakich składach pojadą drużyny w I lidze?
Jeśli uda się awansować do play-off, to ligowy sezon żużlowy w Gdańsku potrwa przynajmniej do drugiej połowy sierpnia.
- Pierwszy mecz I rundy play-off jest zaplanowany na 19 sierpnia, a rewanż na 26 sierpnia.
Jeśli awansu nie będzie, to kibice nie zobaczą już żużlowców Wybrzeża na torze przy ul. Zawodników. Chyba że klub zorganizuje jakieś towarzyskie zawody.
![](https://static2.zawszepomorze.pl/data/wysiwig/sites/default/files/2023-04/wybrzeze-zuzel-10.jpg)
Coraz krótszy sezon żużlowy w Gdańsku. Kibice narzekają
Kibice w Gdańsku narzekają na to, że sezon żużlowy staje się coraz krótszy. W ubiegłym roku żużlowcy Wybrzeża po raz ostatni zaprezentowali się swojej publiczności 7 sierpnia w meczu I rundy play-off z Polonią Bydgoszcz. Potem był wyjazdowy rewanż, i to by było na tyle.
– W czerwcu i lipcu mieliśmy u siebie cztery spotkania ligowe, a to jest ponad połowę rundy zasadniczej, bo jesteśmy gospodarzem siedmiu spotkań – mówi nam rzecznik prasowy Wybrzeża Rafał Sumowski.
To nie jest dobre ani dla klubu, ani dla kibiców, którzy po czerwcowym maratonie mogli zobaczyć Wybrzeże na początku lipca w meczu z Orłem, a potem był już tylko wyjazd do Zielonej Góry.
PRZECZYTAJ TEŻ: Żużel. Wybrzeże Gdańsk - Polonia Bydgoszcz w I rundzie play-off
Ten niekorzystny kalendarz ligowy jest układany przez władze żużlowych lig w Polsce, czyli przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. Ta też nie ma łatwo, bo jest zobligowana umowami z telewizją, musi też uwzględniać kalendarz Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM). To wszystko powoduje, że kalendarz imprez, zwłaszcza tych ligowych, jest, np. w Gdańsku, nie tylko krótki, ale także dziwny, bo jego kulminacja nastąpiła w czerwcu. Przez lata sierpień, wrzesień i październik były miesiącami, w których rozgrywano mnóstwo ważnych meczów ligowych, towarzyskich oraz turniejów z dobrą obsadą. Sezon zazwyczaj trwał od końca marca lub początku kwietnia do drugiej połowy października.
– Te czasy już nie wrócą, bo decydujący głos mają telewizje. Do tego dochodzą coraz liczniejsze imprezy międzynarodowe, a żużlowców jest mało – dodaje rzecznik gdańskiego klubu.
Kiedy jeździłem, to też było osiem drużyn w lidze, ale sezon był dłuższy, bo było więcej imprez krajowych. Kluby zapraszały na turnieje zawodników z wysokimi średnimi biegowymi, bo oni gwarantowali dobre widowisko. Poza tym, nie było tyle imprez żużlowych w telewizji, jak teraz, dlatego stadiony były pełne.
Leszek Marsz / były zawodnik gdańskiego Wybrzeża, który startował na żużlu w latach 60. i 70.
Zdaniem byłego żużlowca, ważne były też kontakty klubu z Czechami, Rosjanami, Szwedami i Anglikami. Wybrzeże startowało w wielu czwórmeczach międzynarodowych i turniejach indywidualnych, a sezon trwał do końca października.
– Pamiętam, że kiedy było już zimno, to Zbyszkowi Podleckiemu (znakomity przed laty żużlowiec reprezentacji Polski i Wybrzeża – przyp. autora) bielały palce. On nosił rękawiczki, a my mu nacieraliśmy ręce, żeby miał lepsze czucie motocykla – wspomina Marsz.
![](https://static2.zawszepomorze.pl/data/wysiwig/sites/default/files/2023-04/wybrzeze-zuzel-19.jpg)
Zdaniem dawnego żużlowca, w Gdańsku brakuje przede wszystkim sukcesów, które mają przełożenie na zainteresowanie kibiców, a to z kolei powinno napędzać działaczy klubu do organizowania imprez.
PRZECZYTAJ TEŻ: Żużel. Myszka Miki zabrała punkty Wybrzeżu
O komentarz poprosiliśmy też Krystiana Plecha, organizatora zawodów dla adeptów sportu żużlowego, syna legendarnego polskiego żużlowca Zenona Plecha, a na co dzień dyrektora ds. marketingu Wybrzeże Gdańsk Handball.
– Fajnie, że tak wiele imprez żużlowych można zobaczyć w telewizji, ale ideą sportu jest organizowanie zawodów dla ludzi na stadionach – mówi Plech. – Kalendarz imprez kumuluje ich organizację w kwietniu czy maju, kiedy często jeszcze jest zimno, a w miesiącach letnich, jak lipiec czy sierpień, brakuje zawodów.
PRZECZYTAJ TEŻ: Sponsorzy będą reżyserami sezonu żużlowego w Gdańsku
Krystian Plech zwraca także uwagę na fakt braku inwestycji w modernizację stadionu żużlowego w Gdańsku.
– W sytuacji kiedy rozgrywane są siedem spotkań ligowych w roku i kilka imprez mniejszego kalibru w ciągu czterech miesięcy, to wydaje się zrozumiałe – dodaje.
Zdaniem Krystiana Plecha, nie jest to raczej komfortowa sytuacja dla klubu. To także efekt przeładowania kalendarza imprez towarzyskich, które wypierają te ligowe
Za chwilę te słabsze ośrodki staną przed dylematem: jak dalej funkcjonować? Jeszcze niedawno takimi ośrodkami były Lublin czy Krosno, a dziś są one czołowymi w Polsce. To efekt wypracowania produktu, który wielu kibicom się podoba. Zrobili go ludzie zdeterminowani, kochający żużel. Tego sportu nie można traktować hobbystycznie, na pół gwizdka. W tych czasach, jakie mamy, w profesjonalnym sporcie trzeba się mu poświecić bez reszty, prędzej czy później to się opłaci.
Krystian Plech / dyrektor ds. marketingu Wybrzeże Gdańsk Handball
Gdyby dziś startowała faza play-off, to:
- gdańskie Wybrzeże (aktualnie 6. miejsce w tabeli) walczyłaby o awans do II rundy z Falubazem Zielona Góra (1. miejsce),
- Landshut Devils (5. miejsce) z Argedem Malesa Ostrów (2. miejsce),
- a Polonia Bydgoszcz (4. miejsce) z ROW Rybnik (3. miejsce).
Napisz komentarz
Komentarze