Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Hossa nowa oferta Wiszące Ogrody - Osiedle doskonale skomunikowane

Parkinson nie jest łatwym partnerem, ale oni postanowili poprosić go do tańca

Każdy może tańczyć. Nawet oni, którym choroba spowolniła ruchy, zabrała koordynację, przyniosła zmęczenie. Dzięki uporowi pewnego stowarzyszenia z Oliwy Polska dołączyła do 25 krajów z nauczycielami tańca dla Osób z Parkinsonem, przeszkolonych przez Mark Morris Dance Group, światowej sławy zespół tańca współczesnego z Nowego Jorku.
(fot. materiał prasowy)

Dźwięki przeboju zespołu Qeen "We will rock you" wbijają się w uszy, zmuszają mięśnie do ruchu. Siedzący na krzesłach ludzie, choć nie skaczą po parkiecie, jednak tańczą. Rytmicznie podnoszą nogi, ręce, klaszczą. Przy kolejnym utworze stają przy krzesłach i płynnie - patrząc na instruktorkę - poruszają się przy dźwiękach muzyki.

- Zobacz, wcale nie widać, że jesteśmy chorzy - powiedziała później jedna z tańczących pań do Urszuli Wyrwińskiej. Pediatry z Gdańska, założycielki Stowarzyszenia Parkinson w Oliwie, od pięciu lat ze zdiagnozowaną chorobą Parkinsona.

Wiesza się pranie i nie ma siły

Jak to się zaczyna?

- Ludzie idą do lekarza, bo się czują zmęczeni - mówi dr Wyrwińska. - Ciężko im chodzić po schodach. Albo długo pakują zakupy. Wiesza się pranie i nie ma siły. Wreszcie idą do lekarza, który stwierdza, że takie to czasy i  wszyscy mają depresję. Jednak zmęczenie i spowolnienie jest większe, niż się lekarzowi wydaje. Diagnoza przychodzi nierzadko bardzo późno. Sama jestem lekarzem i miałam rozpoznanie dopiero po dwóch latach choroby.

Powodem choroby Parkinsona jest zwyrodnienie mózgu, w którym zanikają tzw.  tzw. komórki dopaminergiczne. Objawy pojawiają się i narastają powoli i stopniowo w ciągu kilkunastu lat, aż wreszcie chory nie może wstać z krzesła lub łóżka.

Trudno im chodzić, ale czy mogą tańczyć?

Okazało się, że wręcz muszą.

Dr Wyrwińska przypomina słowa uznanej neuropsycholożki Marian Diamond z University of California, która powtarzała, że dla mózgu najważniejsza jest dobra dieta, ruch, wyzwania, uczenie się czegoś nowego. W tańcu rodzi się przyjaźń i miłość.  I to jest najlepsza rehabilitacja.

Prof. Marta Bogdanowicz, psycholog kliniczny dziecięcy, była dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego (także ze zdiagnozowaną chorobą Parkinsona) dodaje, że taniec to metoda uniwersalna bez względu na wiek, stopień sprawności, zespół dolegliwości. Oddziaływuje wszechstronnie na koncentrację uwagi, pamięć, koordynację percepcyjno motoryczną. Motywuje ludzi do ruchu, daje im energię, zachętę.

- Przy tym schorzeniu cały czas musimy być w ruchu - podkreśla prof. Bogdanowicz.

 

Tańczyć zaczęli dzięki uporowi Urszuli Wyrwińskiej.

- Nie potrafię sama ćwiczyć, narzucić rygoru, a jest to bardzo ważne - mówi pediatra. - Kiedy założyliśmy Stowarzyszenie Parkinson Oliwa, szukając podobnych grup w Internecie natrafiłam na Dance for PD (Parkinson Disease). Myślałam - oni tyle lat już ćwiczą, a u nas tego nie ma.

Oni, czyli znany na całym świecie zespół tańca współczesnego z Nowego Jorku -Mark Morris Dance Group.Mark Morris jako choreograf pracuje na największych scenach m.in Metropolitan Opera, a opracowany przez niego kurs wykorzystuje unikalne doświadczenie tancerzy profesjonalnych do prowadzenia zajęć tańca dla osób z chorobą Parkinsona. Przed 21 laty dostali budynek na Brooklynie, gdzie mogli prowadzić działalność edukacyjną i społeczną. Wówczas zgłosiła się do nich fundatorka organizacji parkinsonowskiej, która poprosiła o naukę tańca.

Obecnie  Dance for PD ma 300 grup w 25 krajach świata.

- Nie znam innego miejsca, gdzie profesjonalni tancerze uczą tańca osoby z chorobą Parkinsona, mające szczególne swoje potrzeby.Czy jest szansa, by  Polska była 26 krajem, który do nich dołączy? - pomyślała dr Wyrwińska.

Gdańsk zmienia historię

Już wcześniej, dzięki córce doktor Urszuli, która  zna artystki Teatru Tańca Amareya, trafili do  Natalii Chylińskiej i  Kasi Pastuszak. To one, jako pierwsze, przygotowały  lekcje tańca dla Stowarzyszenia Parkinson Oliwa. Było to tango, taniec butoh. Chodziło o stymulowanie neuronów, plastyczność, szanse na zmniejszenie objawów, połączenie ruchu z muzyką, wielozmysłowe utrwalanie schematów, automatyzmów, nawyków ruchowych.

- Pracujemy z nimi od 2019 r. - mówi Katarzyna Pastuszak.-  Udało się nam w miarę regularnie prowadzić zajęcia, choć pandemia uniemożliwiała spotkania na żywo. Jest to grupa zżyta, wspierająca się nawzajem. Praca z nimi napawa ogromną nadzieją, że małe wspólnoty mogą bardzo dużo zdziałać.

No to postanowili - jak dziś mówi Danuta Wyrwińska - by Gdańsk po raz kolejny zmienił historię. Może niszową, ale ważną dla prawie tych 5 tysięcy na Pomorzu i 90 tysięcy osób z chorobą Parkinsona w Polsce.

-  Latem Katarzyna Filipowicz,Polka mieszkająca w Szwecji, będąca po kursach Dance for PD i pracująca ta metodą,napisała, że przyjeżdża do kraju i chciałaby się spotkać, porozmawiać o możliwości współpracy przez morze - wspomina gdańska lekarka. - Z wielką radością do niej pojechałam. Po tym spotkaniu uznałam, że trzeba znaleźć fundusze, by umożliwić prowadzenie przez nią zajęć dla nas online.

Aby umożliwić większej liczbie chorych uczestniczenie w zajęciach, trzeba było najpierw nauczyć metody Dance for PD profesjonalnych tancerzy, nauczycieli tańca i osoby pracujące w rehabilitacji. W lutym tego roku David Leventhal, dyrektor programowy Dance for PD przekazał oliwskiemu stowarzyszeniu, że mógłby rozpocząć zajęcia w listopadzie.

Napisali wniosek do Narodowego Instytutu Wolności. W czerwcu dowiedzieli się, że ich wniosek o dofinansowanie przeszedł i dostaną pieniądze na organizację kursu. Wtedy Kasia Pastuszak i Natalia Chylińska zaczęły pracować nad tłumaczeniami z języka angielskiego. Kurs podstawowy online, obejmujący m.in. m.in. metodykę nauczania i zasady zachowania bezpieczeństwa rozpoczął się 5 października. Potem przez trzy kolejne soboty - 6,13 i 20 listopada - odbywały się spotkania z Katarzyną Filipowicz i Davidem Leventhalem. Uczestniczył w nim także przewodniczący krajowego stowarzyszenia Fizjoterapeutów Osób z Chorobą Parkinsona,  Adam Siger.

Kurs skończyły 34 osoby, które teraz rozpoczną  szkolenia tańca osób z Parkinsonem.

Jest tylko taniec i my

Podkreślają, że Parkinson nie jest łatwym partnerem do tańca. A jednak mimo braku koordynacji, sztywności, niepewnej postawy i spowolnienia i tak łatwiej się z nim tańczy, niż chodzi.

- Nie spodziewałam się, że rehabilitacja może być tak radosna - uśmiecha się prof. Marta Bogdanowicz. - W prowadzonych w ten sposób zajęciach nie czuję swoich ograniczeń.

Wręcz przeciwnie - czuję się kompetentna, na miejscu, bezpiecznie. I czekam na każde zajęcia, które odbywają się raz w tygodniu. Prowadząca je pani Kasia Pastuszak prowadzi je bardzo dobrze, dobiera piękne fragmenty muzyki. Jest to metoda uniwersalna bez względu na wiek, stopień sprawności, zespół dolegliwości.

 - Taniec w chorobie jest inny - dodaje Elżbieta Jędraszko, z chorobą Parkinsona od 10 lat. - Zauważyłam, że nie łapię rytmu, szarpię,  nie dam się prowadzić partnerowi. To nie ten sam taniec, który kiedyś dawał mi tyle radości. To tylko ruch. Dopiero zajęcia w ratuszu w Oliwie pokazały, że może być tak samo, jak kiedyś. Dobrze mi szło  w czasie ćwiczeń przy muzyce zespołu Oueen, wspólnie wystukiwaliśmy takt, to niesamowite uczucie robić coś razem, rytmicznie. Nie pamięta się w takiej chwili, że jest się chorym. Po zajęciach czuję się lepiej i czekam z utęsknieniem spotkanie z panią Kasią.

Uczestnicy zajęć mówią, że taniec przenosi ich do zupełnie innego świata. Takiego, w którym nie drżą ręce, znika zmęczenie, sztywność rąk i nóg.

- Jest tylko taniec i my, poczucie wolności, sprawstwa, wspomnienia - mówi Urszula Wyrwińska.

I to wystarczy, bo przecież każdy może tańczyć.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze